Po bandzie: SEC i Australijczycy?! [FELIETON]

WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Max Fricke
WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Max Fricke

- To pewna dziejowa niesprawiedliwość, że tylko Europejczycy, dzięki SEC-owi właśnie, otrzymują dodatkową szansę na dostanie się do cyklu Grand Prix - pisze w swoim felietonie Wojciech Koerber.

"Po bandzie" to cykl felietonów Wojciecha Koerbera, współautora książek "Pół wieku na czarno" i "Rozliczenie", laureata Złotego Pióra, odznaczonego brązowym medalem PKOl-u za zasługi dla Polskiego Ruchu Olimpijskiego.

***

Zima to czas, gdy prześcigamy się w uzdrawianiu speedwaya. Choć uważam, że dyscyplina choruje wyłącznie poza granicami Polski. U nas w kraju ma się świetnie, mimo że od dekad podobno upada. W każdym razie milionerów przybywa.

Oczywiście, prochu nikt nie wymyśli, niemniej o pewnych zmianach można podyskutować. Dla przykładu, nie widzę przeszkód, by z SEC-u uczynić Otwarte Indywidualne Mistrzostwa Europy i zaprosić również do rywalizacji choćby Australijczyków. Takich jak Max Fricke, który wypadł z Grand Prix i najbliższy sezon na arenie międzynarodowej będzie mógł spisać na straty.

ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga planuje ważną zmianę w regulaminie. Najlepsze kluby będą miały kłopoty?

Nie takie freaki i wynaturzenia żużel widział. Wystarczy wspomnieć, że mistrzem Europy Juniorów został w 1981 roku Amerykanin Shawn Moran, a gdy sześć lat później finał imprezy rozgrywano w Zielonej Górze, to również z udziałem jego rodaka, Ronnie'ego Correya.

Mistrzostwa Europy były de facto globalnymi mistrzostwami. Polską trzecią ligę obwołano ostatnio Krajową Ligą Żużlową, a przecież występują w niej ekipy z niemieckiego Landshut i łotewskiego Daugavpils, a więc z nieco innych krajów niż Polska. Równie dobrze można było nazwać ten trzeci poziom rozgrywkowy… Speedway of Nations. Wreszcie mistrzostwa świata w long tracku rozgrywa się ostatnio na torach klasycznych, w Rzeszowie czy Ostrowie, co jest totalnie absurdalne, no ale niektórzy uczynili z tego biznes. Nie bądźmy zatem zbyt drobiazgowi, bo świetnie znamy powiedzenie, że tam, gdzie kończy się logika, zaczyna się speedway.

I jeszcze jedno. Oczywiście, że światowy speedway poza Starym Kontynentem jest na wymarciu. To jednak pewna dziejowa niesprawiedliwość, że tylko
Europejczycy, dzięki SEC-owi właśnie, otrzymują dodatkową szansę na dostanie się do cyklu GP. A już Australia z Oceanią czy Ameryka Południowa - nie. Wspomniany Fricke czy inne Kangury mogą czuć się nieco pokrzywdzeni, żeby nie powiedzieć - dyskryminowani.

Mam świadomość, że misją Indywidualnych Mistrzostw Europy jest m.in. promowanie dyscypliny w takich kontynentalnych krajach jak Łotwa, Francja czy Niemcy. Nie widzę jednak przeszkód, by wzmocnić rywalizację jednym czy dwoma silnymi nazwiskami, które akurat są do wzięcia, a które nie spełniają względów proceduralnych. W końcu w dzisiejszym sporcie, rządzonym przez przekaz telewizyjny czy multimedialny, po pierwsze ma być ciekawie.

Przez przykład Fricke'a przebija akurat aspekt wyłącznie sportowy, bo - umówmy się - nie jest to jakaś charyzmatyczna czy wyjątkowa postać. Ot, miły chłopak, operujący okrągłymi zdaniami. A więc albo nie ma nic odkrywczego do powiedzenia, albo nie trafił jeszcze na dziennikarza, który by z niego tajemną wiedzę wyciągnął, okazując nieznaną dotąd twarz.

Tymczasem zimą poszukujemy zachowań i wiadomości nietuzinkowych. Choćby takich, jak nagranie Mateusza Bartkowiaka, który miał sobie zrobić zdjęcie za kierownicą samochodu przy prędkości 170 km/h. No ale dajmy już chłopakowi spokój, gdzieś musi ten gaz odkręcać, tymczasem na torze bywało z tym ostatnio różnie. I nie mam na myśli marnych zdobyczy punktowych, suchych wyników, lecz styl jazdy właśnie, defensywny, z przymkniętą manetką. Zatem może to tak na przełamanie było.

Wojciech Koerber

Zobacz także:
Quiz. To już 10 lat! Sprawdź, czy pamiętasz wydarzenia z 2014 roku!
Zbigniew Fiałkowski mówi o swoim odejściu i największych grzechach GKSŻ. "Ostrzegałem, że będą problemy"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty