Bartosz Zmarzlik swój pierwszy tytuł indywidualnego mistrza świata wywalczył w 2019 roku. To samo osiągniecie, powtórzył w kolejnym sezonie. Następne dwa złote medale wywalczył w latach 2022-2023.
Nie da się ukryć, że urodzony w 1995 roku zawodnik od kilku sezonów jest najlepszym żużlowcem na świecie, co potwierdza niemal w każdych zawodach. W samej PGE Ekstralidze od sezonu 2016 aż sześciokrotnie był najskuteczniejszym jeźdźcem rozgrywek, w tym przez ostatnie trzy lata.
Pomimo że wychowanek Stali Gorzów w kwietniu 2024 roku będzie obchodził dopiero swoje 29. urodziny, już jest jednym z najbardziej utytułowanych żużlowców w historii "czarnego sportu". Zmarzlikowi do doścignięcia Tony'ego Rickardssona oraz Ivana Maugera w rankingu zawodników z największą liczbą złotych krążek brakuje już tylko dwóch tytułów mistrza świata. Warto zaznaczyć, że Szwed potrzebował na to 35, a Nowozelandczyk 40 lat.
ZOBACZ WIDEO: Czy Wiktor Przyjemski godnie zastąpi mistrza świata?
Zdaniem Bogusława Nowaka, który był pierwszym trenerem obecnego żużlowca Platinum Motoru Lublin, polski zawodnik ma realne szanse dogonić najlepszych w historii. Przede wszystkim nadal jest młody, dlatego w pewnym sensie jeszcze wszystko przed nim. Istotne jednak będzie, aby w tym czasie nie przytrafiła mu się kontuzja lub inna sytuacja pozasportowa.
W jego opinii 28-latkowi powinno być w kolejnych sezonach łatwiej sięgać po najważniejsze laury. - Tutaj coraz poważniejszą rolę będzie odgrywało doświadczenie i lata spędzone na najwyższym poziomie. Bartek ma już ogromny kapitał w postaci czterech tytułów mistrza świata i wiele wskazuje na to, że rywalom trudno będzie go pokonać w klasyfikacji generalnej również w sezonie 2024 - przyznał 71-latek w rozmowie z portalem sport.wprost.pl.
Aczkolwiek to nie oznacza, że na Zmarzlika nie czekają w przyszłości żadne zagrożenia. Przede wszystkim rywalom będzie coraz bardziej zależało na pokonaniu najlepszego zawodnika na świecie. Dodatkowo wychowanek gorzowskiej Stali może odczuwać presję z powodu tak wielu osiągnięć i chęci zdobywania następnych.
- Trzeba natomiast pamiętać, że wśród przeciwników będzie panować zasada „bij mistrza” i każdy z wyjątkową mobilizacją podejdzie do pojedynków z Polakiem. Jednocześnie na Bartoszu spoczywa ogromny ciężar, bo tak zdominował rywalizację w ostatnich latach, że z miejsca jest głównym faworytem do kolejnego tytułu. To jest tak wielki sportowiec, że jest w stanie to udźwignąć - stwierdził Bogusław Nowak.
Czytaj także:
- Żużel. Znamy plany Fogo Unii Leszno. Ta trójka będzie miała podwójny obóz
- Żużel. Czy śpimy na pieniądzach? One się kiedyś skończą [OPINIA]