- Może nie będę mówił o kwocie, ale przyjechałem do Ostrowa Wielkopolskiego za naprawdę śmiesznie niskie pieniądze. Powiem szczerze nie miałem czasu czekać i stać w kolejce po sumę zawartą za jaką zgodziłem się odjechać ten turniej. Podkreślam słowo odjechać, bo nie wziąłem nic za punkty, a jedynie tzw. startowe - tłumaczy całe zajście zawodnik Unii Tarnów.
Nieoficjalnie wiadomo, że turniej został zorganizowany przez te same osoby, które stoją za próbą stworzenia nowego klubu w Ostrowie Wielkpolskim - Ostrovii. - Chciałbym życzyć tym panom wszystkiego najlepszego w dążeniu do swoich celów. Jeżeli jednak nie poczuwają się do obowiązku spłaty pieniędzy za październikowy turniej, od którego minęły prawie trzy tygodnie, to już na wstępie nienajlepiej o nich świadczy. A podkreślam jest to naprawdę niska kwota - dodaje "Świder"
Abstrahując już od okoliczności jakie spotkały Świderskiego po zawodach, nie żałuje on swojego występu na ostrowskiej ziemi. - Mam tu wielu znajomych, to w głównej mierze właśnie dla nich zdecydowałem się na jazdę w tym mieście. Impreza na zakończenie sezonu wypadła w moim odczuciu bardzo pozytywnie, stanąłem na podium w mocnej stawce. Każdy kto mnie zna wie, że staram się nie odmawiać startu we wszelakich turniejach indywidualnych, które są lepsze niż zwykły trening - kończy trzeci zawodnik ostrowskiego turnieju.