Władze rozgrywek chcą do minimum ograniczyć niepożądane praktyki przy przygotowaniu nawierzchni. W ostatnich latach bywało tak, że kluby mimo wyraźnych poleceń od władz ligi i tak robiły tor wedle własnego uznania. Choć monitoring był, to okazywało się, że akurat w tych godzinach zostało wyłączone zasilanie, albo kamerka akurat się zepsuła.
Teraz szansy na takie incydenty nie będzie, a przedstawiciele rozgrywek będą mogli bez większego kłopotu w czasie rzeczywistym śledzić, co akurat dzieje się na torze. W przypadku wątpliwości nagranie będzie można odwinąć aż do dwóch tygodni wstecz.
Wszystko ma być więc transparentne, a ewentualne próby oszustwa mają być błyskawicznie wykrywane i piętnowane. Każdy pracownik klubu pracujący przy przygotowywaniu toru będzie miał świadomość, że każdy jego ruch rejestruje kamera i nic nie ukryje się przed władzami ligi.
ZOBACZ WIDEO: Był krok od mistrzostwa. Czy stracił swoją życiową szansę?
W środowisku mówi się, że jednym z powodów zaostrzenia wymagań odnośnie monitoringu i ułatwienia dostępu do niego dla organizatorów rozgrywek jest przypadek Cellfast Wilków Krosno. Klub ten kilkukrotnie podczas ubiegłorocznych rozgrywek miał dość dziwne problemy z torem, nie tylko na mecze ligowe, ale także przed finałem IMP.
O komentarz do wprowadzonych zmian spytaliśmy trenera tego klubu Ireneusza Kwiecińskiego. Szkoleniowiec pierwotnie nie zgodził się skomentować zmian, choć wcześniej zapewniał jednak, że nie ma nic do ukrycia, a jego klub zawsze wywiązywał się z wcześniejszych obowiązków dotyczących monitoringu.
Chwilę później dosłał jednak swoją odpowiedź na nasze pytanie. - Monitoring toru to bardzo dobry pomysł choć nie nowy. Na krośnieńskim obiekcie funkcjonuje już od kilku lat jako monitoring MOSiR-u Krosno. Dodatkowo w sezonie 2022 zainstalowano też kamerę na życzenie ówczesnych władz eWinner I ligi. Uważam zatem ze rozszerzony monitoring w połączeniu z planowaną instalacją skrzynki (stacji) meteo zdecydowanie ułatwi podejmowanie decyzji organizacyjnych np. o odwołaniu lub przełożeniu meczu żużlowego. Pomoże to na pewno w sytuacjach spornych - przyznał opiekun Wilków.
W przeszłości pojawiały się problemy z monitoringiem na stadionie w Krośnie. Nagrania sprzed finału IMP faktycznie trafiły do PZM, ale nie od poniedziałku, jak wnioskowali działacze, a dopiero od środy od godz. 10. Z kolei tuż przed meczem z Falubazem w 2022 roku, który zakończył się walkowerem, kamera nie pracowała. System nie był jednak na tyle dopracowany, by z tego tytułu mogły wynikać jakieś konsekwencje dla klubu.
Pomysł PGE Ekstraligi nie wzbudził też większego zdumienia u szkoleniowców innych drużyn.
- To świetny pomysł. Co prawda nie sądzę, by skala kombinowania przy torach była w ostatnich latach aż tak duża, ale faktycznie lepiej chuchać na zimne. Myślę, że w żadnym klubie nie powinni protestować przed wprowadzeniem takiego rozwiązania, bo przecież wszystkim zależy nam na uczciwej rywalizacji. Ja akurat w swojej pracy nie mam nic do ukrycia, bo nawierzchnię zawsze przygotowuje z myślą o swojej drużynie, a nie po to, by utrudnić życie rywalom - komentuje nowy menedżer Abramczyk Polonii Bydgoszcz, Tomasz Bajerski.
- U nas podobny system funkcjonował rok temu. Nic się nie psuło, a władze rozgrywek cały czas mogły oglądać co dzieje się na naszym torze - komentuje z kolei opiekun Arged Malesa Ostrów, Mariusz Staszewski. - W naszej sytuacji nic to nie zmienia i nie sądzę, by ta zmiana miała jakiś wpływ na przebieg rozgrywek - dodaje.
Czytaj więcej:
Będzie nowa inwestycja jak w Big Brotherze
Pierwszy trener Zmarzlika. "Miałem pretensje, że mnie ratowali"