Żużel. Nic nie wyszło z licytacji o zdolnego juniora. Mają nowy plan

WP SportoweFakty / Łukasz Forysiak / Na zdjęciu: Maksym Borowiak
WP SportoweFakty / Łukasz Forysiak / Na zdjęciu: Maksym Borowiak

Choć dużo mówiło się o rzekomej walce działaczy z Bydgoszczy i Rybnika o wypożyczenie Maksyma Borowiaka, to do tej pory - mimo obniżki cen - żaden z klubów nie zdecydował się wyłożyć dużych pieniędzy za tego zawodnika.

Obecnie młody zawodnik przygotowuje się razem z resztą żużlowców Fogo Unii Leszno, a przedstawiciele tego klubu mówią, że całkiem możliwe, że nad wypożyczeniem 19-latka pochylą się dopiero po trzech ligowych kolejkach.

W tym momencie w Metalkas 2. Ekstralidze nie ma bowiem drużyny, która byłaby na tyle zdeterminowana, by pozyskać młodego zawodnika. Mowa o naprawdę sporej kwocie, bo w tym momencie wypożyczenie Maksyma Borowiaka i kwota na przygotowanie do sezonu wynoszą w sumie około 450 tysięcy złotych.

Jak na zawodnika, który ma raczej marne szansę, by odmienić hierarchię w rozgrywkach, to kwota bardzo wysoka. Choć mowa i tak o pewnej obniżce, bo jeszcze niedawno suma tego wypożyczenia wynosiła około 500 tysięcy złotych.

Leszczynianie nie zamierzają jednak się spieszyć i są gotowi poczekać do rozpoczęcia sezonu. Są bowiem przekonani, że już słabszy początek rozgrywek, czy kontuzja juniora może zmusić jakiś klub do sięgnięcia głębiej do kieszeni. Trudno odmówić im logiki.

ZOBACZ WIDEO: Reporterzy przeszkadzają żużlowcom w trakcie meczu? "Nie wyobrażam sobie"

Nie jest zresztą niczym nowym, że roczne wypożyczenie juniora to koszt około 200-300 tysięcy złotych. Za podobne kwoty z Leszna byli w ostatnich latach wypożyczani byli nie tylko Maksym Borowiak, ale także transferowani inni utalentowani młodzieżowcy, czyli Kacper Pludra i Krzysztof Sadurski.

Co ciekawe, w tym momencie w Lesznie nie ma zgody na to, by młodzieżowiec przeszedł do drużyny z PGE Ekstraligi. Fogo Unia Leszno najprawdopodobniej będzie walczyć o utrzymanie, a wzmacnianie drużyny, która niedługo może okazać się najgroźniejszym rywalem, jest bezsensowne, nawet jeśli w grę wchodzi szansa na zarobienie dużych pieniędzy. Rozmowy z ekstraligowcami będą mogły rozpocząć się dopiero, gdy sytuacja w lidze będzie nieco bardziej klarowna.

Jeszcze kilka tygodni temu wydawało się, że Borowiak jest naprawdę blisko jazdy w Abramczyk Polonii Bydgoszcz, ale klub nie jest obecnie przygotowany na tak duży wydatek i rozmowy, przynajmniej na jakiś czas, zostały zawieszone. Wydaje się, że podobnym tropem poszli także rybniczanie.

Czytaj więcej:
Będzie nowa inwestycja jak w Big Brotherze
Pierwszy trener Zmarzlika. "Miałem pretensje, że mnie ratowali"

Komentarze (1)
avatar
ADASOS
1.02.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Tylko do Poznania. Tam ma pewne 16 meczy i po 4 starty.