"Bomber" był stałym uczestnikiem serii w latach 2007-2009, jednak ani razu nie udało mu się zająć miejsca w pierwszej ósemce klasyfikacji generalnej, które to gwarantuje udział w GP w kolejnym sezonie. W minionych zmaganiach 26-latek z zaledwie 62 punktami na koncie uplasował się w tabeli mistrzostw dopiero na 14. pozycji. - Jestem bardzo szczęśliwy i to bardzo miłe, że dano mi kolejną szansę. Słyszałem plotki, że tym razem nie otrzymam dzikiej karty, jednak opłacało się czekać na oficjalną decyzję - powiedział Harris.
Brytyjczycy w tym roku w IMŚ spisywali się fatalnie, zajmując w nich ostatnią (Scott Nicholls) oraz przedostatnią (Chris Harris) lokatę, biorąc pod uwagę jedynie stałych uczestników rywalizacji. Po takim blamażu wydawało się, że szansę na zaprezentowanie swoich umiejętności na arenie międzynarodowej dostanie dwóch "nowych" reprezentantów Zjednoczonego Królestwa. Jak się jednak okazało, do młodego i utalentowanego Taia Woffindena dołączył doświadczony "Bomber", który mając w pamięci zwycięstwo w turnieju w Cardiff w 2007 roku wciąż ma nadzieję na odegranie w mistrzostwach poważnej roli. - Moim celem na GP 2010 jest miejsce w pierwszej ósemce. Myślę, że jeśli w każdym turnieju uda mi się dostać do półfinału, to swój cel osiągnę. To wielka ulga, że nadal jestem w cyklu. Wiem, co było powodem tegorocznych niepowodzeń i mam nadzieję, że w przyszłym sezonie będzie już tylko lepiej - dodał Chris.
Spore nadzieje w Harrisie pokłada również dyrektor BSI Speedway - Paul Bellamy: - Chris w przeszłości udowodnił, że potrafi wygrać pojedynczy turniej Grand Prix, a w tym roku niewiele mu zabrakło, żeby wywalczyć awans poprzez eliminacje.
Przypomnijmy, że Chris Harris to aktualny Indywidualny Mistrz Wielkiej Brytanii.