"Potrzebujemy kontrowersji". Zaskakujące słowa zawodnika na temat żużla

Zdjęcie okładkowe artykułu: Newspix / PAWEL WILCZYNSKI/CYFRASPORT/NEWSPIX.PL / Na zdjęciu: Nicki Pedersen i Chris Holder
Newspix / PAWEL WILCZYNSKI/CYFRASPORT/NEWSPIX.PL / Na zdjęciu: Nicki Pedersen i Chris Holder
zdjęcie autora artykułu

Michael Palm Toft uchodzi za charakternego zawodnika, który często robi to, co mówi mu serce. Również tym kieruje się w wywiadach. W ostatnim czasie przyznał, że bójka przyniosła mu sporo... rozgłosu.

W tym artykule dowiesz się o:

Michael Palm Toft swoją przygodę z czarnym sportem rozpoczynał od mini toru, choć jego życie już od dzieciaka nie było usłane różami (więcej o tym TUTAJ). Mimo wielu przeciwności Duńczyk nie zamierza mówić "pas" i odpuszczać z jazdą w lewo.

Lista urazów i złamanych kończyn u Palm Tofta jest naprawdę długa. Przez tyle lat uzbierało się tego bardzo dużo. Być może właśnie to ukształtowało też 33-latka z Odense. Nie tylko sportowo.

Doświadczony jeździec jest charakternym zawodnikiem. Nie da sobie wejść na głowę i często wplątuje się w konfliktowe sytuacje. Podobnie było w ubiegłym roku na Wyspach Brytyjskich, kiedy to wdał się w dyskusje z kierownikiem drużyny. Po chwili... pobił się z Lewisem Kerrem.

ZOBACZ WIDEO: Co z obowiązkowym wychowankiem? Szokujące słowa Piotra Barona

Sprawą zainteresowały się media. Nawet brytyjski dziennik "The Sun", który umieścił temat na pierwszych stronach gazety. - Lewis i ja dzięki temu zdobyliśmy dużo rozgłosu. Teraz możemy się z tego śmiać, bo uścisnęliśmy sobie dłonie. Na żużlu dzielę się naprawdę wiele, bez względu na wszystko. Potrzebujemy kontrowersji i nienawidzę określenia, że to "sport rodzinny". To nie jest dobre słowo, tym bardziej że wejście takiej osoby na mecz kosztuje 20 funtów. To sport motorowy, niebezpieczny. Wypadki się zdarzają i często będzie dochodziło do spięć - powiedział Palm Toft w rozmowie ze "Speedway Starem".

Duńczyk nie ukrywa, że często oglądając spoty reklamowe dotyczące czarnego sportu, spotyka się z nagraniami, które niekoniecznie dotyczą dobrego ścigania. - Kiedy w telewizji promuje się żużel, to często są pokazywane fragmenty tych walk, jak Scotta Nichollsa z Emilem Sajfutdinowem, czy kopnięcia Nickiego Pedersena. Tylko tego używają. To czemu mielibyśmy tego zakazywać? Moim zdaniem zła lub dobra reklama, to nadal reklama - dodał.

Czytaj także: 1. Utalentowany nastolatek pod okiem Micka Holdera 2. Młody Czech miał kilka opcji. To dlatego wybrał Falubaz

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Czy zgadzasz się z opinią Michaela Palm Tofta w kwestii żużla i sportu rodzinnego?
Tak
Nie
Zagłosuj, aby zobaczyć wyniki
Trwa ładowanie...
zgłoś błądZgłoś błąd w treści
Komentarze (0)