Beau Bailey urodził się 6 października 2009 roku. Na co dzień uczęszcza do szkoły średniej w Grenfell w Nowej Południowej Walii, która jak sam mówi - znajduje się na australijskim odludziu. Od trzeciego roku życia ma styczność z motocyklami, a w ubiegłym roku pojawił się w Szwecji, by rywalizować o mistrzostwo świata w klasie 250cc.
Konrad Cinkowski, WP SportoweFakty: Jak zaczęła się twoja przygoda z motocyklami?
Beau Bailey, reprezentant Australii w klasie 250cc: Zarówno mój dziadek, jak i tata jeździli w przeszłości w turniejach Flat Tracka, więc naturalne było dla mnie to, że i ja kiedyś trafię na tor. I tak też się stało, bo zacząłem śmigać w wieku trzech lat, a od czwartego roku życia już jestem we Flat Tracku. Ciągnie mnie tam, ale robię to sporadycznie i tylko wtedy, kiedy nie mam zawodów, czy treningów na żużlu.
Mówisz, że jeździsz już od... 10 lat. Ale kiedy pojawił się żużel w twoim życiu?
W lutym 2020 roku nasz znajomy z Flat Tracka zasugerował, abyśmy spróbowali swoich sił w zawodach Craig Boyce Speedway Experience Day. Pojechałem tam i dosiadłem motocykla o pojemności 125cc pod okiem trenera Micka Holdera (ojciec Chrisa i Jacka - dop. red.). Wtedy wydawało mi się, że to nie jest dla mnie, nie czułem komfortu. Craig i Mick stwierdzili jednak, że radzą sobie naprawdę dobrze i warto to kontynuować. Potem rodzice kupili mi motocykl, a tata na podwórku zbudował tor, abym mógł trenować.
ZOBACZ WIDEO: Zaskakujące słowa posła Koalicji Obywatelskiej. "Takich rozmów też nie było"
I dlaczego zdecydowałeś się uprawiać właśnie ten sport, a nie na przykład grać w krykieta, futbol, czy tenisa?
Na swoim torze ćwiczyłem codziennie, aby pracować nad startami, nad pozycją ciała na motocyklu. Po kilku miesiącach zacząłem czerpać z tej jazdy bardzo dużo przyjemności. I zdecydowałem się zostać przy sporcie motorowym.
Twoje nazwisko fanom czarnego sportu w Polsce może już być nieco znane, ale nie za twoją sprawą, a Connora Baileya. Wy jednak w żaden sposób nie jesteście spokrewnieni?
Dokładnie. Widziałem go podczas różnych zawodów, ale nawet nigdy nie było nam dane się spotkać.
Od początku swoich startów na żużlu, czyli od klasy 125cc uchodzisz za chłopaka z bardzo dużym potencjałem, z którym w Australii wiązane są spore nadzieje. To motywujące, czy w tak młodym wieku, to jednak trochę przytłacza?
Zdaję sobie sprawę z tego, że ludzie wiele o mnie rozmawiają podczas moich wyścigów. Nie czuję jednak żadnej presji, bo po prostu lubię się ścigać. I robię to, co naprawdę sprawia mi przyjemność.
Rozmawiałem niedawno z twoim rówieśnikiem z Wielkiej Brytanii - Emersonem Bettym, który przyznał, że u progu kariery może liczyć na wsparcie Ryana Sullivana [b](wywiad dostępny TUTAJ). A czy tobie pomagają jacyś byli, a może obecni zawodnicy?[/b]
Tak, oczywiście. Mam to wielkie szczęście, że zaprzyjaźniliśmy się z wieloma zawodnikami, ale także mogę liczyć na trenerów - Craiga, Micka, czy Grega Sheargolda. Nawiązałem wiele kontaktów z byłymi i obecnymi jeźdźcami, którzy dzielą się ze mną swoim doświadczeniem, zarówno na torze, jak i poza nim. Cała trójka kładzie duży nacisk również na to, abym był nie tylko dobrym żużlowcem, ale i człowiekiem. Fantastycznym mentorem był dla mnie również Morgan Andersson, którego poznaliśmy w ubiegłym roku w Szwecji.
Co możesz powiedzieć o minionym sezonie w swoim wykonaniu?
Na pewno otworzył mi szeroko oczy, bo miałem okazję zobaczyć drugi koniec świata, a także wziąć udział w mistrzostwach świata. W Australii spisywałem się dobrze, bo zająłem trzecie miejsce w mistrzostwach Nowej Południowej Walii, czy drugie miejsce w mistrzostwach Victorii i zostałem mistrzem Australii. Byłem niepokonany również podczas zawodów z okazji 100-lecia żużla, ale niestety jeden z zawodników wbił mi hak w przednie koło i nie byłem w stanie ukończyć rywalizacji. Oprócz tego zająłem pierwsze miejsce w Rob Woffinden Classic.
Brałeś udział w SGP3, w którym udało ci się wygrać półfinał, a w finale, choć zacząłeś od triumfu, to później już tak okazale nie było (cztery razy 1 pkt - dop. red.). Czego twoim zdaniem zabrakło, by osiągnąć lepszy wynik?
Doświadczenia i dobrego przygotowania, bo mieliśmy bardzo ograniczony czas. Zaczęliśmy od świetnego ustawienia motocykla, ale tor zmieniał się coraz szybciej, niż byliśmy w stanie reagować. To była dla mnie i teamu cenna lekcja.
Jakie cele stawiasz sobie na ten rok?
Chciałbym wygrać eliminacje do SGP3, a później w Gorzowie Wielkopolskim poprawić swój wynik sprzed roku (9. miejsce - dop. red.). Celuję w podium!
A jest szansa, że zobaczymy cię w Europie? Na przykład podczas Speedway Ekstraliga Camp w Toruniu?
Tak i jestem tym bardzo podekscytowany. Moi australijscy koledzy, którzy byli u was w ubiegłym roku mówili, że było fantastycznie, więc z niecierpliwością czekam na ten wyjazd.
W październiku będziesz obchodził 15. urodziny. Co prawda do tego momentu jeszcze kilka miesięcy, ale myślisz już powoli nad tym, co dalej? Transfer do Europy, chociażby Wielka Brytania, czy na razie będziesz rozwijał się w Australii?
Będę skupiał się na treningach w klasie 500cc. Chciałbym jednak przyjechać również do Europy, by poznać kilka torów i nauczyć się ustawień motocykla. Mam nadzieję, że zanim ukończę szesnaście lat, to na tyle dobrze zaadaptuję się na pięćsetkach, że zapewnię sobie pełnoetatową jazdę w Europie.
Korzystając z okazji, chciałbym podziękować wszystkim moim lojalnym sponsorom, obserwującym mnie kibicom, a także mojej rodzinie. Moim marzeniem jest jazda w przyszłości w Grand Prix oraz w PGE Ekstralidze i mam nadzieję, że będę miał okazję się u was wkrótce zaprezentować.
Czytaj także:
1. Sprawił w Toruniu bardzo dużą niespodziankę. Taki był jego główny cel
2. 19-latek marzy o tym, by ktoś z Polski zwrócił na niego uwagę