Żużel. Pokonał Zmarzlika i stanie przed życiową szansą. "Fani są podekscytowani"

WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Kai Huckenbeck
WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Kai Huckenbeck

Obecność Kaia Huckenbecka w gronie zawodników, którym przyznano stałą dziką kartę do jazdy w cyklu Speedway Grand Prix w sezonie 2024, wzbudził wiele kontrowersji.

W tym artykule dowiesz się o:

Nad wyborami światowych władz grzmiał m.in. Krzysztof Cegielski (więcej TUTAJ). Były już menedżer Trans MF Landshut Devils, gdzie ścigał się Huckenbeck - Sławomir Kryjom mówił otwarcie, aby Niemca nie skreślać przed startem mistrzostw (więcej TUTAJ).

Nasi zachodni sąsiedzi bardzo długo czekali na to, by mieć swojego jeźdźca w tym elitarnym gronie. Choć pojawiali się reprezentanci Niemiec, to jedynie za sprawą pojedynczych "dzikich kart" lub w roli kwalifikowanych rezerwowych. Ostatnim stałym uczestnikiem mistrzostw świata był Martin Smolinski.

- Dla Niemiec to bardzo ważne, aby mieć zawodnika w Grand Prix, aby ten sport stał się bardziej popularny w tym kraju. Obecnie nie mamy zbyt wielu młodych zawodników, więc mam nadzieję, że takie rzeczy pomogą, że ta liczba wzrośnie. Fani też są podekscytowani, bo wiedzą, że na to zasługiwali. Dostaję mnóstwo wiadomości, że mogę liczyć na ich wsparcie - powiedział Huckenbeck w rozmowie ze "Speedway Star".

31-latek z Werlte w minionym sezonie wystartował w trzech rundach Grand Prix, w których udało mu się wywalczyć jedenaście punktów. Nie wystąpił w turnieju Challenge. Mało kto spodziewał się, że może on dostać szansę w gronie - teoretycznie, piętnastu najlepszych zawodników świata. Ostatecznie takową przepustkę uzyskał m.in. za sprawą narodowości.

ZOBACZ WIDEO: Słaby sezon 2023 Patryka Dudka. Jak odbudować jego formę?

- Byłem zaskoczony. Miałem cichą nadzieję, że dostanę miejsce rezerwowego, może pierwszy albo na drugą pozycję. Kiedy Phil zadzwonił i powiedział o dzikiej karcie, to nie wiedziałem, co mam powiedzieć. Brakowało mi słów. Byłem szczęśliwy i mam zamiar wykorzystać swoją szansę. Uważam, że jestem gotowy i doświadczony. Pokazałem, że mogę pokonać każdego - dodał.

Przekonał się o tym Bartosz Zmarzlik, którego Huckenbeck pokonał na Motoarenie im. Mariana Rosego. - Pokonałem wtedy trzech zawodników z czołowej czwórki - zaznaczył.

Niemiec zauważa, że jadąc na zawody w roli rezerwowego, nie czuł presji, bo wiedział, że nie ma nic do stracenia. Teraz będzie zupełnie inaczej, bowiem chciałby udowodnić, że szansa, którą dostał, nie została zmarnowana. Żużlowiec pozyskał już nowego mechanika, który przeniósł się do niego z teamu Roberta Lamberta. Tunerem, który zadba o jego jednostki napędowe, będzie z kolei Bert van Essen.

Czytaj także:
1. Zrobił to! Patrick Hansen wrócił na tor
2. Kobiety powalczą o "Złote Trofeum"!

Źródło artykułu: WP SportoweFakty