Żużel. Był zapatrzony w starszego brata. Jego kariera trwała tylko kilka lat

Newspix / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Wiesław Jaguś przed Jonasem Davidssonem. Rok 2010
Newspix / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Wiesław Jaguś przed Jonasem Davidssonem. Rok 2010

Dzieliło ich dziewięć lat. Dla Marcina Jagusia zawsze wzorem do naśladowania był starszy brat Wiesław. Tak dużej kariery nie zrobił, ale z Apatorem odniósł kilka sukcesów. Na przeszkodzie stanęły poważne kontuzje. Właśnie obchodzi 40. urodziny.

W tym artykule dowiesz się o:

Od małego Marcin Jaguś podpatrywał swojego starszego o dziewięć lat brata Wiesława. Ten był wzorem do naśladowania. Gdy zapisał się do szkółki i rozpoczął treningi, mały Marcin bacznie wszystko obserwował i nie ukrywał, że chce iść w jego ślady. Dopiął swego i był czas, gdy dwaj bracia reprezentowali barwy Apatora Toruń.

Marcin nie poszedł jednak w ślady brata. Wiesław Jaguś przez lata był bowiem jednym z filarów Apatora i nawet przez rok ścigał się w cyklu Grand Prix jako jego stały uczestnik. Marcin Jaguś jeździł tylko w kategorii juniorów. Wraz z zakończeniem sezonu 2005 powiedział pas i skończył z czarnym sportem. I znów jak starszy brat, odciął się od żużla.

Karierę w czarnym sporcie Marcin Jaguś rozpoczął w 2000 roku. Jako 16-late zdał egzamin na licencję "Ż". Choć w kadrze było kilku bardziej doświadczonych młodzieżowców, to młodszy z Jagusiów dostał szansę debiutu. Wystąpił w trzech meczach i nie zdobył punktów. Mało tego, ukończył tylko jeden z trzech biegów.

ZOBACZ WIDEO: Koniec kariery, spokój czy nowy impuls. Czego potrzebuje Tai Woffinden?

Więcej szans dostawał w rozgrywkach młodzieżowych. Tam pokazywał pełnie swoich umiejętności, ale gdy był powoływany do składu na mecze Ekstraligi, to spisywał się znacznie gorzej. W rozwoju przeszkadzały mu też kontuzje.

W 2001 roku, czyli drugim jego sezonie a dla Apatora mistrzowskim, uraz sprawił, że nie wyjechał na tor. Powrócił w kolejnym roku i średnio zdobywał ponad 3 punkty na mecz. W statystykach zapisał się jednak tym, że był najczęściej upadającym zawodnikiem toruńskiego zespołu.

Dwa lata później Apator stoczył zacięty bój o mistrzostwo z Włókniarzem Częstochowa. Podstawowym juniorem był wtedy Jaguś. To był ostatni sezon, w którym mógł liczyć na regularną jazdę. W dwóch kolejnych latach przegrywał rywalizację o miejsce w składzie z Adrianem Miedzińskim i Karolem Ząbikiem.

Marcin Jaguś zawsze mógł liczyć na swojego starszego brata. Fani z Torunia doskonale pamiętają sytuację z 2002 roku, gdy w meczu z Wybrzeżem Gdańsk młodszy z Jagusiów na pierwszym łuku dwunastego biegu został staranowany przez Marka Cieślewicza. Na tor wybiegł Wiesław, który w pewnym momencie uderzył pięścią w twarz ojca zawodnika rywali, Tadeusza Cieślewicza. Później przeprosił za swoje zachowanie.

Łącznie Marcin Jaguś przez pięć sezonów wygrał dziewięć biegów w najwyższej klasie rozgrywkowej. Pojechał w 53 meczach, zdobył z bonusami 102 punkty w 118 biegach, co przełożyło się na średnią 0,864. Pomógł w wywalczeniu srebrnego medalu DMP w 2003 roku. Imponujące wyniki to nie były, ale do dziś fani wspominają oddaną Apatorowi rodzinę Jagusiów.

Czytaj także:
Marek Cieślak o wielkiej kasie z telewizji. "Boję się tylko jednego"
Rekordowy wzrost umowy w 2. Ekstralidze. Wartość kontraktu wyższa o 600 procent!

Źródło artykułu: WP SportoweFakty