Okazuje się, że żużlowiec tuż po zakończeniu poprzedniego sezonu przeszedł poważny zabieg, który utrudnił mu normalne przygotowania do sezonu. Przemysław Pawlicki o swój stan zdrowia przestał się martwić tak naprawdę dopiero pod koniec grudnia.
- Miałem problem z przyczepami ścięgna Achillesa i musiałem poddać się operacji na obu stopach. Na moment byłem wyłączony z ruchu. W szpitalu pytali mnie nawet, czy będę potrzebował wózka inwalidzkiego. Wybiłem to sobie z głowy i od razu zadeklarowałem, że ze szpitala wyjdę o kulach ortopedycznych. Po trzech dniach zacząłem chodzić z wkładkami w piętach. Chodzenie nie wyglądało wtedy za fajnie, bo wyglądałem jak Kaczor Donald. Do pełnego obciążania stopy wróciłem pod koniec grudnia, choć nawet wtedy zdarzało się, że po intensywnym dniu mięśnie mnie bolały - przyznał Przemysław Pawlicki w Magazynie PGE Ekstraligi na WP SportoweFakty.
Zawodnik przez cały okres rehabilitacji realizował trening zastępczy. Nie mógł co prawda skakać, czy biegać, ale za to więcej czasu spędzał na rowerze, czy pływając na basenie.
ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Pawlicki, Hansen i Okoniewski
Dla kibiców Enea Falubazu Zielona Góra najważniejszą informacją jest jednak to, że żużlowiec jest już po kilku treningach na motocyklu żużlowym i nie odczuwa już żadnych negatywnych konsekwencji urazu. Operacja nie będzie miała więc wpływu na jego formę w tegorocznej PGE Ekstralidze.
Ten sezon będzie dla niego kluczowy, bo nie dość, że musi udowodnić, że znakomita forma w poprzednim sezonie nie była przypadkowa, to dodatkowo potwierdzić, że nadaje się do PGE Ekstraligi.
- Czasami myślę, co mogło mieć wpływ na lepszą formę. Jedyne co przychodzi mi do głowy, to zmiana podejścia do żużla. Po prostu zacząłem się znowu bawić jazdą na motocyklu, ona znów sprawiała mi radość. Wcześniej być może narzucałem sobie za dużą presję i być może to mnie gubiło. W zeszłym roku na każde zawody jechałem z uśmiechem na ustach - przyznał zawodnik.
Jego głównym celem na ten sezon jest utrzymanie się w PGE Ekstralidze, a także kolejna próba walki o awans do Grand Prix. - Ja wiem, że jeszcze tam wrócę. Jestem o tym przekonany - dodaje żużlowiec.
Czytaj więcej:
Okoniewski postawił sprawę jasno. Chodzi o mocniejsze zaangażowanie Kołodzieja
Nieformalne porozumienie prezesów ws. zarobków zawodników