Żużel. Chce wrócić po dwóch latach. Mówi o presji związanej z nazwiskiem

WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Edward Kennett
WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Edward Kennett

W sierpniu będzie obchodził 37. urodziny. Edward Kennett, choć od dwóch lat niewidoczny na torach, to nie zamierza przechodzić na emeryturę. Wierzy, że będzie w stanie wrócić i robić dobre wyniki.

W tym artykule dowiesz się o:

Edward Kennett na żużlowych torach obecny jest od ponad dwudziestu lat i kontynuuje rodzinne tradycje. W przeszłości w lewo ścigał się jego ojciec Dave oraz wujkowie - Gordon i Brian.

Jako junior był określany za duży talent. Może nie na miarę tego, by w przyszłości zostać mistrzem świata, ale wróżono mu karierę solidnego ligowca. Zawodnik z Hastings nigdy nie osiągnął międzynarodowego sukcesu. Grand Prix zasmakował wyłącznie za sprawą "dzikiej karty" w Cardiff. W IMŚJ najlepszym jego wynikiem było ósme miejsce w 2005 roku w Wiener Neustadt.

Lepiej radził sobie na krajowym podwórku. Dwa razy sięgał po srebrny medal wśród seniorów (2008, 2009) i czterokrotnie stawał na podium w rywalizacji do 21. roku życia (złoto 2005, 2007 i brąz 2003, 2004).

ZOBACZ WIDEO: Żużel. Magazyn PGE Ekstraligi. Gośćmi: Glazik, Holder i Termiński

Ostatni wyścig odjechał 5 kwietnia 2022 roku w Plymouth i od tamtej pory nie widziano go na brytyjskich torach. Jak się okazuje - chce wrócić i wcale nie zawiesił kevlaru na kołku. - W dniu, w którym przejdę na emeryturę, to na pewno odpowiednio to ogłoszę. Nadal jednak wierzę w to, że mogę wrócić i znów stanąć pod taśmą. A następnie pokonywać wielu zawodników! To, czy mogę być gdzieś numerem jeden, to już inna historia. Mógłbym wskoczyć na motocykl nawet jutro - przyznał w rozmowie ze "Speedway Starem".

Żużlowiec przyznał, że wielu o nim już zapomniało i pogodziło się z tym, że ten odszedł ze sportu. W ubiegłym roku odbył jednak kilka treningów w Isle of Wight, a teraz czeka na telefony z brytyjskich klubów. Przynajmniej na razie składy zespołów są gotowe i wątpliwe jest jakiekolwiek zainteresowanie. Kto wie, co czas przyniesie.

Oferta jednak była. Promotorzy Plymouth Gladiators chcieli go ściągnąć w miejsce kontuzjowanego Nicolasa Covattiego. - Niestety, ale praca mi to uniemożliwiła i opuściłbym ze dwanaście spotkań, więc szkoda, bo lubię tam jeździć - dodał.

Edward Kennett nie ukrywa, że jazda w wielu klubach wiązała się z dodatkową presją. W macierzystym klubie był przede wszystkim porównywany do Gordona Kennetta, który w 1978 roku został wicemistrzem świata w rywalizacji indywidualnej.

- Był drugim żużlowcem globu. Zawsze starałem się temu sprostać, ale czasem zastanawiałem się, czy nie byłoby lepiej nie nosić takiego nazwiska i oczekiwań z nim związanych. Po prostu być sobą. Zawsze to ciążyło z tyłu głowy - skomentował.

Czytaj także:
1. Obejrzą debiut Pedersena w nowym zespole za darmo
2. Kolejna liga odsłoniła karty. Bez dwóch największych gwiazd i z 52-letnim weteranem

Komentarze (0)