Przedstawiciele znanego klubu angażowali się w wybory. Ich kandydat jest bliski porażki

PAP / Paweł Supernak / Na zdjęciu: Janusz Kubicki (drugi z lewej)
PAP / Paweł Supernak / Na zdjęciu: Janusz Kubicki (drugi z lewej)

Jeszcze do niedawna wydawało się, że kluczem do sukcesu w każdych wyborach w Zielonej Górze jest uzyskanie przychylności kibiców Falubazu. Z takiego założenia wychodził też obecny prezydent miasta. I... mocno się rozczarował.

Już za dwa tygodnie kłopoty może mieć nie tylko dotychczasowy prezydent miasta Janusz Kubicki, ale także NovyHotel Falubaz Zielona Góra. Z list wspieranych przez dotychczasowego szefa miasta startował m.in. legendarny zawodnik, a obecnie dyrektor sportowy klubu Piotr Protasiewicz, na wieczorze wyborczym Kubickiego pojawił się prezes Falubazu Wojciech Domagała. Z komitetu Kubickiego startowała także jedna z pracownic klubu.

W Polsce trudno o drugi klub, w którym tak wielu pracowników angażowałoby się w kampanię wokół jednego z kandydatów. Łatwo sobie więc wyobrazić, że już niedługo może stać się to sporym obciążeniem.

Bliski sojusz klubu i władzy, która tylko w ostatnich latach przeznaczała na żużel blisko 10 milionów złotych rocznie, nie uchronił prezydenta Janusza Kubickiego przed zajęciem dopiero drugiego miejsca w wyborach na prezydenta miasta. Teraz samorządowiec ma kolejne dwa tygodnie na przekonanie wyborców do siebie, ale jego sytuacja jest trudna. Kubicki w niedzielnych wyborach uzyskał 35,95 proc. głosów, a jego główny rywal z Platformy Obywatelskiej, Marcin Pabierowski, 42,74 proc.

Kibice tym razem nie pomogli

- Jeśli ktoś myślał, że jak Falubaz wróci do PGE Ekstraligi, to z automatu obecne władze miasta wygrają wszystkie wybory, to bardzo się zdziwił. Kibice Falubazu to przede wszystkim mieszkańcy Zielonej Góry, którzy są świadomi wszystkich działań, które wydarzyły się w naszym mieście w ostatnich latach. To wszystko przełożyło się na wynik wyborczy - tłumaczy polityk Koalicji Obywatelskiej Robert Dowhan.

ZOBACZ WIDEO: Brutalna opinia o finale Złotego Kasku. Co się stało w Opolu?

- W Zielonej Górze od dawna nastroje wśród mieszkańców były bardzo negatywne. Począwszy od nietrafionych inwestycji, przez dziurawe drogi, podnoszenie podatków, czy sytuację ze spalonym składowiskiem odpadów w Przylepie. Może Falubaz też się do tego dołożył, ale raczej nie przechylił szali zwycięstwa na żadną ze stron - dodaje poseł Robert Dowhan.

Ewentualna porażka prezydenta Kubickiego może być bardzo nie na rękę klubowi żużlowemu, który w ostatnich latach stał się oczkiem w głowie zarządzających miastem. Nawet jeżdżąc na drugim poziomie rozgrywkowym Falubaz mógł liczyć na gigantyczne dotacje - 2,5 mln złotych z konkursu dla zawodowych klubów i 500 tys. złotych na sport dzieci i młodzieży. W tym roku doszły do tego koszty przebudowy stadionu i wybudowania nowego parku maszyn - 6,5 mln złotych. Prezydent dawał jednak do zrozumienia, że to wcale nie musi być koniec wsparcia dla żużlowego ośrodka.

- Mogę zapewnić, że nikt nie ma złych intencji wobec Falubazu. Klubowi nie spadnie włos z głowy. Dziś nie wiem jednak, czy miasto stać na dalsze wspieranie żużla kwotą około 10 milionów złotych - mówi z kolei nowy radny Zielonej Góry z listy PO, Jacek Frątczak.

Pomagał konflikt prezydenta z klubem koszykarskim

Falubaz bardzo mocno korzystał nie tylko na przychylności prezydenta Kubickiego, ale także konflikcie prezydenta z władzami koszykarskiego klubu. To właśnie z tego powodu w budżecie Zielonej Góry znajdowały się tak duże środki dla zespołu żużlowego, bo nie były równo dzielone pomiędzy dwie czołowe drużyny.

Czy ewentualna porażka wyborcza Kubickiego oznacza problemy dla ekipy startującej w PGE Ekstralidze?

- Mogę uspokoić, że nie będzie tak, że teraz ktoś zamknie klub, czy całkowicie przestanie finansować żużel. Mam jednak nadzieję, że miejskie pieniądze będą dzielone na więcej podmiotów i nie będzie już takiej sytuacji, że te przychylne obecnej władzy będą dostawały co chcą, a inne będą żyły z dnia na dzień. Proporcje dotyczące rozdawnictwa pieniędzy były zupełnie zachwiane - ocenia Dowhan. - To był chory system - kończy.

O komentarz w sprawie zaangażowania w kampanię samorządową poprosiliśmy prezydenta miasta Janusza Kubickiego, prezesa klubu Wojciecha Domagałę oraz dyrektora sportowego Piotra Protasiewicza. Żaden z nich nie chciał jednak komentować sytuacji.

Mateusz Puka, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj więcej:
Fantastyczna walka o mistrzostwo Polski. Motor znów wygrał
Wilki postawiły się GKM-owi w sparingu

Źródło artykułu: WP SportoweFakty