Podczas pierwszego poważnego przetarcia w tym sezonie, ekipa z Zielonej Góry zaprezentowała się fatalnie i w finale MPPK zdobyła zaledwie 10 punktów przegrywając nawet z zawodnikami gospodarzy. Nie ma się więc co dziwić, że dziś nikt nie ocenia zbyt wysoko szans tego zespołu na zwycięstwo w wyjazdowym spotkaniu we Wrocławiu, które zostanie rozegrane już w piątek.
W ostatni weekend zaskoczeniem była zwłaszcza postawa Przemysława Pawlickiego, który do tej pory prezentował się bardzo dobrze, a tym razem zdołał zdobyć zaledwie dwa punkty. Jego wpadkę można byłoby jeszcze usprawiedliwić, ale gorzej, że z dobrej strony nie pokazali się także Jarosław Hampel i Rasmus Jensen.
- Mam wątpliwości, czy w Poznaniu zobaczyliśmy prawdziwe oblicze Falubazu. Początek sezonu jest w wykonaniu zielonogórskich zawodników bardzo nierówny, ale najgorsze jest to, że im bliżej sezonu, tym mniej powodów do optymizmu - uważa były menedżer tej ekipy, Jacek Frątczak.
ZOBACZ WIDEO: "Biorę na siebie". Kacper Woryna o słabszej formie w sezonie 2023
Dodaje jednak, że nikt nie powinien przejmować się szczególnie ostatnim występem. Powód niedyspozycji może być dość łatwy do wyeliminowania.
- Obserwowałem zawodników i mam wrażenie, że przygotowali nieodpowiednie silniki na ten tor. W Poznaniu potrzeba nieco innego sprzętu, a dodatkowo zawodników Falubazu być może zmyliła także pogoda. Trzeba jednak powiedzieć wprost, że zupełnie przestrzelili ze swoimi wyborami. Moim zdaniem te silniki nie miały szans się sprawdzić w tych warunkach, a wymiana sprzętu mogłaby dać natychmiastowy efekt - dodaje Frątczak.
Obawy kibiców wzbudziły jednak nie tylko przegrywane pojedynki, ale także brak zespołowej jazdy. Tu zagadka jest jeszcze prostsza. - Nie będzie żadnej współpracy na torze, jeśli sprzęt nie będą pracowały tak, jak zawodnicy sobie tego życzą. Oni przecież nie oduczyli się ścigania na żużlu w ciągu tygodnia. W Poznaniu nic im nie pasowało, więc zaczęli podejmować coraz mniej zrozumiałe decyzje i bardziej skupiali się na walce ze sprzętem niż strategii na torze. Moim zdaniem to jednak nie jest powód do paniki, a Falubaz wciąż ma szansę, by we Wrocławiu zdobyć przynajmniej 40 punktów. Taki wynik należałoby ocenić jako bardzo obiecujący początek rozgrywek.
Czytaj więcej:
Woffinden ujawnił, kto chciał go pozyskać przed sezonem. Wymienił trzy kluby
Kiepskie wyniki oglądalności żużlowych turniejów. Gdzie podziali się kibice?