Żużel. Świetne widowisko w Lesznie! Unia zwycięska, Włókniarz ma czego żałować

Twitter / @CKM_Wlokniarz / Na zdjęciu: mecz Fogo Unia - Tauron Włókniarz
Twitter / @CKM_Wlokniarz / Na zdjęciu: mecz Fogo Unia - Tauron Włókniarz

Pierwszego dnia z PGE Ekstraligą również w Lesznie mecz trzymał w napięciu do końca. Fogo Unia mogła szybciej zapewnić sobie wygraną, ale i tak nie powinna narzekać. Tauron Włókniarza, którego ciągnął za uszy fenomenalny Leon Madsen, pokonała 47:43.

Dramaturgię, jaka miała miejsce we wcześniejszym piątkowym meczu PGE Ekstraligi, przebić było niezwykle trudno, ale... prawie się to udało. Na szczęście, w Lesznie nie było tak wielu upadków jak we Wrocławiu, za to świetnego ścigania na całej długości i szerokości toru byliśmy świadkami niemal przez cały wieczór. Były wymiany ciosów, był powrót z dalekiej podróży. Doprawdy było tu na co popatrzeć!

Już od razu premierowa seria rozpaliła nadzieje kibiców na wielkie widowisko. Tor, zgodnie z tym, co w przedmeczowym studio Eleven Sports mówił Tobiasz Musielak, pozwalał na "zabawę". A tymi, którzy zaczęli bawić się najlepiej, byli uwielbiający takie właśnie warunki Grzegorz Zengota oraz Janusz Kołodziej. Ten pierwszy efektownie po zewnętrznej wyprzedził Maksyma Drabika, a drugi... a drugi, choć dwa i pół tygodnia temu złamał mostek, w swojej gonitwie przedarł się z czwartego miejsca na pierwsze. Debiutującego w PGE Ekstralidze Madsa Hansena po fenomenalnym ataku wyprzedził na linii mety.

- Dobrze wyszło. Dobrze się czułem, choć start mi nie wyszedł. Na trasie musiałem szukać dobrej linii. Zdążyłem na szczęście w cztery kółka, bo miałem wrażenie, że już nie zdążę. Bardzo się cieszę, nie było łatwo. Pierwszy bieg zawsze najtrudniejszy - mówił wyraźnie zadowolony lider "Byków" dla Eleven Sports, dodając, że wykonał przez ostatnie kilkanaście dni tytaniczną wręcz pracę, aby odbudować się po kontuzji.

Unia prowadziła 13:11, głównie dzięki parze juniorskiej, która wygrała podwójnie. A druga seria to kolejne dwa takie ciosy wymierzone Włókniarzowi. Najpierw na wysokości zadania stanęli Andrzej Lebiediew i Keynan Rew. Drugi z nich wzorowo wybronił się na dystansie przed Hansenem i Kacprem Woryną. Po chwili znów daleko z przodu podróżował Zengota, za to świetnie przygotowany do jazdy Ratajczak nie dał się przechytrzyć Mikkelowi Michelsenowi. Spośród gości tylko Leon Madsen był na fali. On w biegu siódmym pokazał, dlaczego od lat należy do najlepszych żużlowców na świecie. Na dystansie wyprzedził samego Kołodzieja.
  
ZOBACZ WIDEO: Brutalna opinia o finale Złotego Kasku. Co się stało w Opolu?

Nie zmienia to faktu, że dobijało do półmetka zawodów, a częstochowianie raczej byli w lesie. Reakcja debiutującego w roli ich trenera Janusza Ślączki była natychmiastowa, choć dość zaskakująca. Zostawił w parku maszyn solidnego Hansena, zastępując go z rezerwy taktycznej fenomenalnym Madsenem. W parze z odbudowującym się po nieudanym początku Woryną wygrali 5:1 z bezradnym tym razem Zengotą. Tymczasem chwilę później mieliśmy taki sam wynik, lecz dla miejscowych. Na chwilę na dobre tory wskoczył Bartosz Smektała, a swoje pojechał Kołodziej. Znów poskromieni zostali Michelsen i kompletnie zagubiony Drabik.

Po trzech seriach Unia, prowadząc 35:25, była na odpowiedniej drodze po pierwsze punkty do tabeli. Włókniarz poza szalejącym Madsenem, który w dziesiątej gonitwie stoczył kolejny frapujący, zwycięski pojedynek (tym razem z Lebiediewem), nie miał zbyt wielu argumentów. Tymczasem po przerwie lwi pazur pokazali podrażnieni dwaj pozostali Duńczycy. Szczególnie Hansen, który na trasie wyrwał dwa punkty Rew i Smektale. Będący po "trójce" Michelsen, co oczywiste, zastąpił więc w kolejnym biegu Drabika.

Indywidualny mistrz Europy miał szansę na uratowanie remisu, lecz prawdziwe show stworzył kibicom Lebiediew. Łotysz stoczył z Michelsenem fenomenalny bój i co najważniejsze dla swojej drużyny - wygrany. Tuż przed wyścigami nominowanymi po wykluczeniu Zengoty osamotniony Kołodziej atomowo wystartował, jednakże ponownie nie był w stanie obronić się przed Madsenem. Duńczyk kolejny raz wywalczył zwycięstwo w polu. Goście z Częstochowy zmniejszyli więc z powrotem stratę do gospodarzy (42:36) i wciąż mogli marzyć.

Ślączka nie miał już możliwości taktycznych, za to debiutujący w roli menadżera Rafał Okoniewski dał szansę startu w przedostatnim biegu Ratajczakowi. Decyzja była dobra, bo to indywidualny wicemistrz świata juniorów był bliżej przedzielenia pary rywali niż Zengota, z którego w drugiej części spotkania zupełnie zeszło powietrze. Tyle że pocieszenie to marne, bo Hansen i Woryna wygrywając 5:1, zmniejszyli stratę do raptem dwóch "oczek". A mając Madsena i Michelsena na koniec, w Częstochowie na pewno uwierzono w zwycięstwo.

Tymczasem emocje skończyły się tu szybciej, niż wszyscy zakładali. Po starcie Michelsen został lekko z tyłu i po delikatnym kontakcie z Lebiediewem postanowił upaść na pierwszym łuku. Krzysztof Meyze nie dał się nabrać i z powtórki wykluczył Duńczyka. W tym momencie tak naprawdę było po herbacie. Unia mogła więc odetchnąć, a jeszcze w powtórce "Kołodziej-czarodziej" za trzecim razem wreszcie pokonał Madsena. Ten nie byłby jednak sobą, gdyby nie wyprzedził kogoś na dystansie. Tutaj ponownie znalazł sposób na Lebiediewa.

Wyniki:

Fogo Unia Leszno - 47
9. Bartosz Smektała - 3+2 (0,1*,2*,0,-)
10. Janusz Kołodziej - 13 (3,2,3,2,3)
11. Andrzej Lebiediew - 11 (2,3,2,3,1)
12. Keynan Rew - 4+2 (0,2*,1*,1)
13. Grzegorz Zengota - 7 (3,3,1,w,0)
14. Antoni Mencel - 2+1 (2*,0,w)
15. Damian Ratajczak - 7+1 (3,2*,1,1)
16. Nazar Parnicki - ns

Tauron Włókniarz Częstochowa - 43
1. Mikkel Michelsen - 10 (3,1,1,3,2,w)
2. Maksym Drabik - 1+1 (1*,0,0,-)
3. Kacper Woryna - 6+2 (1,0,2*,1,2*)
4. Mads Hansen - 8+1 (2,1,-,2*,3)
5. Leon Madsen - 16 (2,3,3,3,3,2)
6. Kajetan Kupiec - 2+1 (1,1*,0,0)
7. Kacper Halkiewicz - 0 (0,-,0)
8. Szymon Ludwiczak - ns

Bieg po biegu:
1. (62,45) Michelsen, Lebiediew, Woryna, Smektała - 2:4 - (2:4)
2. (62,01) Ratajczak, Mencel, Kupiec, Halkiewicz - 5:1 - (7:5)
3. (61,52) Zengota, Madsen, Drabik, Rew - 3:3 - (10:8)
4. (62,73) Kołodziej, Hansen, Kupiec, Mencel - 3:3 - (13:11)
5. (63,03) Lebiediew, Rew, Hansen, Woryna - 5:1 - (18:12)
6. (62,26) Zengota, Ratajczak, Michelsen, Drabik - 5:1 - (23:13)
7. (62,17) Madsen, Kołodziej, Smektała, Kupiec - 3:3 - (26:16)
8. (63,08) Madsen, Woryna, Zengota, Mencel (w/u) - 1:5 - (27:21)
9. (63,23) Kołodziej, Smektała, Michelsen, Drabik - 5:1 - (32:22)
10. (62,61) Madsen, Lebiediew, Rew, Kupiec - 3:3 - (35:25)
11. (62,30) Michelsen, Hansen, Rew, Smektała - 1:5 - (36:30)
12. (63,29) Lebiediew, Michelsen, Ratajczak, Halkiewicz - 4:2 - (40:32)
13. (62,86) Madsen, Kołodziej, Woryna, Zengota (w/u) - 2:4 - (42:36)
14. (63,05) Hansen, Woryna, Ratajczak, Zengota - 1:5 - (43:41)
15. (62,48) Kołodziej, Madsen, Lebiediew, Michelsen (w/u) - 4:2 - (47:43)

Sędzia: Krzysztof Meyze
Komisarz toru: Tomasz Walczak
Zestaw startowy: I
NCD: 61,52 sek. - uzyskał Grzegorz Zengota (Unia) w biegu 3.

CZYTAJ WIĘCEJ:
Michelsen ujawnił bolesną prawdę. "Nie chciałem tam być"
Tarasienko rozczarowany. Na to liczył zawodnik GKM-u

Komentarze (22)
avatar
prezes apatora
13.04.2024
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Nie wiem kto zatrudnił tam Ślączkę. Dla mnie to zdecydowanie najsłabszy trener w ekstralidze. 
avatar
-ROMAN-
13.04.2024
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Królowa jest tylko jedna 
avatar
Tyfus Wielki Pierwszy
13.04.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Drabik zawalił mecz. 
avatar
nobodziaszek
13.04.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Wczoraj sie zagotowałem, dzis chłodnym okiem popatrzyłem na powtórke sparty. 2 tyg temu chłopak zdał prawo jazdy a robiłna torze to co chciał. Mijał rywali jak torbe g. Czyżby slammer? Czytaj całość
avatar
Radek.74
13.04.2024
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Kołdi the Best mimo kontuzji. Drabik bez ojca klęska