Żużel. Mikkel Michelsen ujawnił bolesną prawdę. "Nie chciałem tam być"

Facebook / Na zdjęciu: Mikkel Michelsen
Facebook / Na zdjęciu: Mikkel Michelsen

W przerwie zimowej sporo zmieniło się u Mikkela Michelsena. Duńczyk wyciągnął wnioski z poprzedniego sezonu, rozpoczął współpracę z psychologiem, a także zaprowadził porządki w sprawach sprzętowych. To wszystko ma pomóc w ustabilizowaniu formy.

Patrząc tylko na statystyki, to poprzedni sezon nie był najgorszy dla Mikkela Michelsena. Zawodnik wymaga jednak od siebie znacznie więcej nie tylko w PGE Ekstralidze, ale także w Grand Prix. W przerwie zimowej nie skończyło się na samych deklaracjach, a zawodnik sporo zmienił w swoim przygotowaniu.

- Brakowało mi regularności i stabilności. Jeśli chodzi o Grand Prix, to przez cały sezon miałem wrażenie, że mentalnie jestem nieobecny podczas zawodów. Nie sprawiało mi to przyjemności. Nie chciałem tam być. Za każdym razem, gdy przyjeżdżałem na zawody Grand Prix chciałem jak najszybciej mieć to za sobą. To właśnie z tego powodu musiałem zimą mocno pracować, by mentalnie być lepiej przygotowanym i wyeliminować błędy z minionego sezonu. Tym razem chcę podchodzić do GP z takim samym nastawieniem jak na mecze PGE Ekstraligi, czy zawody mistrzostw Europy. W tym celu zacząłem regularnie współpracować z psychologiem - przyznał się Michelsen.

Wybór padł na psychologa sportowego Grzegorza Więcława, który wcześniej pomagał innym zawodnikom. To właśnie on ma sprawić, że w boksie Duńczyka w tym sezonie będzie panował większy spokój.

ZOBACZ WIDEO: Brutalna opinia o finale Złotego Kasku. Co się stało w Opolu?

- Zawsze dobrze posłuchać kogoś z zewnątrz. Taka osoba jest bardziej neutralna i ma inną perspektywę. Greg ma duże doświadczenie ze współpracy z członkami Kanadyjskiego Komitetu Olimpijskiego, ale również polskimi olimpijczykami. Czuję, że to dobry wybór i jestem podekscytowany tą współpracą - dodaje.

Problemem w ubiegłym roku była jednak nie tylko psychika, ale także problemy sprzętowe. Niedawno pisaliśmy o tym, że zawodnik zgłosił podczas meczów PGE Ekstraligi w sumie 11 różnych silników. To pokazuje, że nie miał on zaufania do swoich silników i ciągle szukał czegoś lepszego.

- To nie jest dobry scenariusz. Wiadomo, że byłoby idealnie mieć dwa bardzo dobre silniki i korzystać z nich podczas wszystkich imprez. W zeszłym roku musiałem wiele walczyć ze sprzętem. To także miało wpływ na moją psychikę. Wyjeżdżając do większości biegów nie miałem pewności, czy będzie dobrze, czy nie. W Grand Prix pytanie brzmiało raczej czy będzie źle, a może bardzo źle. To sprawiało, że nie mogłem mówić o komforcie jazdy. Moim celem jest właśnie wyeliminować takie rzeczy. Nie mam już tylu tunerów. Wybrałem dwóch. Mam nadzieję, że to przepis na sukces - przyznaje.

Wiadomo, że w tym roku Michelsen ma kontynuować współpracę z Flemmingiem Graversenem, ale jeśli w trakcie rozgrywek okazałoby się, że rodak znów nie przygotowuje tak dobrego sprzętu jak wcześniej, to przetestowane są już jednostki napędowe od Ashley'a Holloway'a.

Czytaj więcej:
Woffinden ostro o ekstraligowych torach
Rodzinna firemka Zmarzlika

Źródło artykułu: WP SportoweFakty