Żużel. Michelsen został zapytany o plotki o odejściu z Włókniarza. Jest na liście życzeń innego klubu

Mateusz Jaśkowiak / Mikkel Michelsen
Mateusz Jaśkowiak / Mikkel Michelsen

Mikkel Michelsen nie zaczął sezonu w najlepszy możliwy sposób, ale nie ulega wątpliwości, że to wciąż jeden z czołowych zawodników PGE Ekstraligi. Już przed sezonem zrobiło się głośno na temat jego ewentualnego transferu do Betard Sparty Wrocław.

We Wrocławiu w nieoficjalnych rozmowach nie ukrywają, że mocno obserwują formę Taia Woffindena i biorą pod uwagę możliwość wymiany go po sezonie na innego zawodnik. Brytyjczyk jest legendą klubu, ale w ostatnich latach coraz słabiej spisuje się na domowym torze, a część obserwatorów dostrzega, że zaczyna brakować mu motywacji. Zresztą sam żużlowiec już w poprzednim oknie transferowym toczył zaawansowane rozmowy z władzami KS Apatora Toruń i możliwe, że za rok będzie występował właśnie w tym zespole.

Za ewentualnym następcą już oglądają się we Wrocławiu, a wiadomo, że na liście życzeń najwyższe miejsca zajmują właśnie Mikkel Michelsen i Max Fricke. Duńczyk był już zresztą kuszony przez wrocławian w poprzednich latach.

Michelsen słynie z tego, że nie lubi rozmawiać na temat ewentualnych transferów, ale w tym roku musi być przygotowany, że to pytanie będzie do niego wracało. W najbliższy weekend częstochowianie będą podejmować na własnym torze ekipę z Wrocławia.

ZOBACZ WIDEO: Słabe wyniki Jakuba Miśkowiaka w sparingach. Będzie najsłabszym punktem drużyny?

- Przyznam, że to pierwszy raz, gdy o tym słyszę. To pochodzi od dziennikarzy i wydaje mi się, że to plotki. W polskim środowisku żużlowym to zresztą typowe. Na razie dopiero ruszył sezon, a plotki odnośnie kolejnego sezonu już się pojawiają. Trzeba się z tym pogodzić, ale to jednak tylko plotki. Jeśli chodzi o decyzje odnośnie mojej przyszłości, to zawsze będę się kierował swoim dobrem i wybierał to, co jest dla mnie w danej chwili najlepsze. Obecnie reprezentuję Włókniarz, jestem z tego powodu szczęśliwy i tak widzę swoją najbliższą przyszłość - przyznaje zawodnik.

Rok temu żużlowiec miał poważne problemy sprzętowe, a w trakcie roku testował aż 11 silników od kilku tunerów. Przed tym sezonem uporządkował nie tylko sprawy sprzętowe, ale także nawiązał współpracę z psychologiem. Wyciągnął także wnioski z poprzedniego roku.

- Wiadomo, że byłoby idealnie mieć dwa bardzo dobre silniki i korzystać z nich podczas wszystkich imprez. W zeszłym roku musiałem wiele walczyć ze sprzętem. To także miała wpływ na moją psychikę. Wyjeżdżając do większości biegów nie miałem pewności, czy będzie dobrze, czy nie. W Grand Prix pytanie brzmiało raczej czy będzie źle, a może bardzo źle. To sprawia, że nie można mówić o komforcie jazdy. Moim celem jest właśnie wyeliminować takie rzeczy. Nie mam już tylu tunerów. Wybrałem dwóch, a nie trzech, czy czterech. Mam nadzieję, że to przepis na sukces - dodaje lider Tauron Włókniarz Częstochowa.

Czytaj więcej:
Znany sportowiec walczy o zdrowie córki. Usłyszał fatalną diagnozę
Po wypadku miał nogę krótszą o 10 centymetrów

Źródło artykułu: WP SportoweFakty