Daniel Henderson przed minionym sezonem musiał zmienić kluby - zarówno w Szwecji, jak i w Polsce. Spowodowane to było przede wszystkim chęcią regularnych startów. W ojczyźnie z Lejonen Gislaved przeniósł się do Vargarny Norrkoeping.
- Decydujące było to, że mam zagwarantowaną większą liczbę spotkań. Druga sprawa, że do Norrkoeping mam znacznie bliżej niż do Gislaved. Jestem coraz starszy, mam dwójkę dzieci, więc muszę też pomyśleć o rodzinie - powiedział żużlowiec w rozmowie ze speedwayfans.se.
Doświadczony Szwed w ubiegłym roku zadebiutował w polskich rozgrywkach. Wystartował w dwunastu spotkaniach 2. Ligi Żużlowej. Pojawił się na torze w 54 wyścigach, w których zdobył 68 punktów i 13 bonusów, co dało mu średnią biegową 1,500.
ZOBACZ WIDEO: Po tych słowach Dudka rozpętała się burza. "Jestem chwytliwym tematem"
Zawodnik wierzył, że dostanie kolejną szansę w zespole z Grodu Staszica. Tak się jednak nie stało. Dosyć niespodziewanie niedawno został potwierdzony do startów w NovyHotel Falubazie Zielona Góra. - Mam kontrakt warszawski i jestem w pogotowiu. Czekam tylko na to aż zadzwonią - skomentował.
Co ciekawe, Szwed przyznał, że miał trafić do innego polskiego klubu. Z jego słów wynika, że był krok od OK Kolejarza Opole, gdzie miałby zastąpić Mathiasa Thoernbloma, ale działacze znaleźli ostatecznie innego reprezentanta, a i Thoernblom wrócił już na tor po kontuzji.
Czytaj także:
1. Były mistrz świata nie gryzie się w język. "Często słychać głosy, że zawodnicy są ci**mi"
2. Zawodnik Tauron Włókniarza mówi otwarcie. "To wymaga trochę czasu"