Już 11 maja odbędzie się druga runda Speedway Grand Prix na PGE Narodowym w Warszawie. Polscy kibice liczą na pierwsze zwycięstwo swojego reprezentanta na tym obiekcie, a faworytem do tego będzie na pewno Bartosz Zmarzlik.
Szansa dla Cierniaka
Z jednorazową "dziką kartą" wystartuje za to klubowy kolega czterokrotnego indywidualnego mistrza świata - Mateusz Cierniak. Trudno oczywiście oczekiwać, aby 21-latek włączył się do walki o końcowy tryumf.
Krzysztof Cegielski podkreśla, że najważniejsze dla młodego zawodnika będzie przeżycie ciekawego wieczoru, cieszenie się z tego, gdzie jest i czerpania doświadczenia. Co prawda tych samych żużlowców spotyka w parku maszyn podczas spotkań PGE Ekstraligi, ale jak podkreśla ekspert, podczas Grand Prix te osoby zachowują się trochę inaczej.
ZOBACZ WIDEO: Po tych słowach Dudka rozpętała się burza. "Jestem chwytliwym tematem"
- On nic nie musi i może to też wykorzystać. Inni będą mieli większą presję, ponieważ mają swoje oczekiwania, chcą powalczyć o medale Indywidualnych Mistrzostw Świata, co czasami przeszkadza. Mateusz musi wyszarpywać, co się da. Jeśli udałoby się powalczyć o półfinał, to byłby to dla niego ogromny sukces - mówi były żużlowiec w rozmowie z portalem WP SportoweFakty.
- Bez wątpienia dla niego dobrze byłoby, gdyby ten tor był trudny i przyczepny, ale pewnie takiego nie będzie. Należy się spodziewać raczej twardej nawierzchni. Dlatego może się uczyć ustawień i stylu jazdy na tym krótkim owalu, który jest zupełnie inny niż te w lidze - dodaje.
Przeszłość nie jest korzystna
Historia "dzikich kart" na rundy SGP w Warszawie nie jest dla Polski najlepsza. Wiele oczekiwano rok temu od Dominika Kubery, ale ten zanotował groźny upadek podczas kwalifikacji i nie pojechał w samym turnieju. W jego miejsce wskoczył Bartłomiej Kowalski, który zakończył zmagania na 13. lokacie. Jeszcze słabiej w 2017 roku zaprezentował się Przemysław Pawlicki. Leszczynianin został sklasyfikowany na 15. pozycji.
Do tej pory najlepszy rezultat to piąte miejsce Bartosza Smektały w sezonie 2019. Ówcześnie niespełna 21-letni żużlowiec zapisał obok swojego nazwiska 10 punktów, wygrywając przy tym trzy wyścigi. W biegu półfinałowym minął już linię mety na ostatniej lokacie. We wszystkich innych przypadkach "dzika karta" nie dała rady znaleźć się w najlepszej ósemce, a szanse mieli przecież też: Patryk Dudek, Krzysztof Kasprzak, Maksym Drabik i Tomasz Gollob. W przypadku tego ostatniego było to jego pożegnanie z Grand Prix, jednocześnie przerwane po trzech seriach startów.
- Te wyniki są takie, bo najczęściej stawiamy na zawodników mniej doświadczonych, dla których może to przynieść o wiele więcej pożytku niż dla żużlowców starszych. Pewnie są oni w danym momencie w lepszej dyspozycji sportowej, ale dla nich jeden start w Warszawie niewiele zmieni. To inni mają walczyć o podium, a niekoniecznie "dzika karta". Myślę, że obecna strategia jest dobra. Młodsi muszą się uczyć i jeśli w ten sposób można im pomóc, to powinniśmy to robić, aby kiedyś to oni rywalizowali o zwycięstwa - tłumaczy Krzysztof Cegielski.
Miejsca jednorazowych "dzikich kart" w historii Grand Prix Polski w Warszawie
Zawodnik | Miejsce | Punkty | Rok |
---|---|---|---|
Bartosz Smektała | 5. | 10 | 2019 |
Patryk Dudek | 9. | 8 | 2016 |
Tomasz Gollob | 10. | 4 (w 3 biegach) | 2015 |
Krzysztof Kasprzak | 11. | 7 | 2018 |
Maksym Drabik | 13. | 5 | 2022 |
Dominik Kubera/Bartłomiej Kowalski | 13. | 4 | 2023 |
Przemysław Pawlicki | 15. | 3 | 2017 |
Mateusz Kmiecik, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj także:
- Żużel. Nowe informacje ws. zdrowia Janusza Kołodzieja. Kibice Unii mogą odliczać
- Żużel. Łaguta zdradził sekret, jak można pokonać Zmarzlika w walce o mistrzostwo świata