Oskar Fajfer został rozstawiony do gnieźnieńskiej rundy eliminacyjnej Indywidualnych Mistrzostw Polski. Zawodnik ebut.pl Stali Gorzów mógł mieć wobec tego pewien handicap w postaci znajomości swojego macierzystego toru.
Mimo wszystko Fajfer nie miał łatwej pierwszej fazy zmagań. Po trzech seriach startów miał na swoim koncie zaledwie pięć punktów (2,2,1).
- Fajnie było wrócić na "stare śmieci". Nie ukrywam, że na początku się męczyliśmy z tym, aby dopasować sprzęt, ale finalnie wszystko poszło po mojej myśli i udało nam się awansować - powiedział w rozmowie z radiogorzow.pl.
ZOBACZ WIDEO: Szalony dzień zawodnika Grand Prix. O tym mogą nie wiedzieć kibice
Przełamanie przyszło na dwa ostatnie wyścigi. Triumfy na koncie Fajfera oznaczały przepustkę rzutem na taśmę, bo Daniela Kaczmarka i Huberta Łęgowika udało się wyprzedzić o zaledwie jedno oczko. - Nerwy były do ostatniego momentu. Nie ukrywam, że niepotrzebnie zasugerowałem się opinią innych, którzy lokalnie próbowali pomagać. Później ustawiliśmy ten sprzęt tak, jak być powinno - dodał.
Awans do finału eliminacji do Indywidualnych Mistrzostw Polski, które zaplanowano na 30 maja w Pile uzyskał także Kevin Fajfer, który jest kuzynem Oskara Fajfera. On również wywalczył jedenaście punktów i co więcej - miał identyczny bilans oczek, jak Oskar. Tyle tylko, że w odwrotnej kolejności (3,3,1,2,2).
- Tak się złożyło szczęśliwie. Ja się nie oglądałem za siebie, ale Kevin też miał korzystne pole startowe i mógł dojechać szybko do odsypanego i przyjechał drugi, także dwa nazwiska Fajfer są w Challengu - zakończył.
Czytaj także:
1. Mocne słowa Jasona Doyle'a. "Ludzie z małymi mózgami"
2. Słaby początek sezonu Włókniarza. Jest reakcja zarządu klubu