"Półtora okrążenia" to cykl felietonów i opinii Marty Półtorak, byłej prezes Stali Rzeszów.
***
Po GP Polski w Warszawie zawsze mam mieszane uczucia. Na pewno organizacja zawodów żużlowych na PGE Narodowym jest dobrym pomysłem. Turniej zawsze ma odpowiednią oprawę, atmosfera robi wrażenie na wszystkich i po raz kolejny mieliśmy imponującą liczbę widzów na trybunach.
Zastrzeżenia mam jednak do samego widowiska, ale to jednak stricte kwestia sztucznych torów, które są kładzione na jedne konkretne zawody. W tym aspekcie nic nowego nie wymyślimy. Gdyby na PGE Narodowym funkcjonował stały obiekt żużlowy, bez wątpienia mielibyśmy ciekawsze widowisko i dużo więcej mijanek.
Zawsze porównuję w tym względzie turniej w Warszawie do tego we Wrocławiu, bo na Stadionie Olimpijskim też mamy świetną otoczkę, a do tego zwykle dołożona jest kapitalna nawierzchnia, która pozwala na dobre ściganie i liczne manewry wyprzedzania. Nie ulega jednak wątpliwości, że pod względem atmosfery - weźmy pod uwagę chociażby kartoniadę, telefony zapalone przez kibiców, itd. - PGE Narodowy jest absolutnym topem.
ZOBACZ WIDEO: Szalony dzień zawodnika Grand Prix. O tym mogą nie wiedzieć kibice
Cieszy mnie też to, że przedłużono umowę na organizację GP Polski w Warszawie, bo jednak w ostatnich latach częściej ubywało nam dużych obiektów z terminarza SGP, niż ich przybywało. Turniej o GP Wielkiej Brytanii w Cardiff nie cieszy się już taką popularnością jak dawniej, a w kalendarzu próżno szukać szwedzkiego Ullevi czy duńskiego Parken.
Pojawiają się głosy, że promotorzy SGP chcą zorganizować turniej na stadionie Eintrachtu Frankfurt, który jest w stanie pomieścić ok. 58 tys. kibiców. Oby to się udało. To byłby krok w dobrą stronę. Zwłaszcza, gdyby został on w większości zapełniony. Wierzę, że swoją cegiełkę do tego sukcesu mogą dołożyć Polacy, bo przecież mamy niemiecką drużynę w naszych rozgrywkach ligowych i robimy wiele, aby żużel wypromować też w Niemczech. Obyśmy zarazili naszych sąsiadów miłością do tej dyscypliny.
Obronić może się też decyzja o tym, by stałą "dziką kartę" na starty w SGP otrzymał Kai Huckenbeck. Widzieliśmy, że w Warszawie niemiecki żużlowiec pojechał na dobrym poziomie i awansował do półfinału. Bardziej międzynarodowa stawka może być kluczem do sukcesu mistrzostw świata.
Umówmy się, że nie chcemy oglądać w Grand Prix walki polsko-polskiej i batalii głównie pomiędzy Polakami. Ważne dla promocji dyscypliny jest, aby liczyły się w niej również inne nacje. Tylko wtedy żużel może się bardziej rozwinąć w innych krajach. Za to musimy trzymać kciuki.
Czytaj także:
- Koniec niekorzystnej serii Doyle'a. Aż trudno uwierzyć, jak długo musiał czekać!
- Zmarzlik nie odczarował PGE Narodowego. Tak skomentował swój sobotni występ