Jarosław Handke: Na końcówkę sezonu 2009 zasiliłeś szeregi rawickiego Kolejarza. Jak podsumujesz swą jazdę w tych kilku meczach?
Alan Marcinkowski: Podpisałem kontrakt z Kolejarzem w połowie lipca i wystąpiłem w dwóch ostatnich meczach tego klubu. Najpierw w Krośnie, moja jazda nie była taka, jakbym sobie tego życzył. Startowałem tam po raz pierwszy spod taśmy i byłem po trzech treningach. Jak zawsze się jednak starałem i chciałem się pokazać trenerowi i działaczom jak najlepiej. W kolejnym meczu, tym razem w Rawiczu, walczyliśmy z Polonią Piła o wejście do fazy play-off. Niestety, nie udało się. Ze swego występu jestem jednak zadowolony. Żałuję tylko paru błędów, które popełniłem, bo gdyby nie one, to punktów byłoby na pewno więcej, ale nauka nie pójdzie w las.
Podkreślałeś, że bodajże mecz w Krośnie był dla ciebie pierwszym kontaktem z motocyklem od kilku tygodni, jak się żużlowiec czuje w takim momencie?
- Gdy stałem pierwszy raz pod taśmą, to mówiłem sobie, że żadnej przerwy nie było i muszę wygrać. W pierwszych biegach było w porządku, ale później brakowało już objeżdżenia na tak trudnym torze, jaki był w Krośnie.
Jak spędzasz okres przerwy w rozgrywkach? Jakieś wakacje? Od grudnia większość zawodników rozpoczyna przygotowania, a ty jak zamierzasz się przygotowywać do sezonu 2010?
- Na prawdziwy odpoczynek i wakacje przyjdzie czas dopiero po przejechaniu całego sezonu z liczbą zawodów równą minimum pięćdziesiąt. A w moim przypadku w tym sezonie wyglądało to tak: trzy imprezy i trzy treningi. Ja przygotowania rozpocząłem już w listopadzie. Biegam, a gdy tylko pozwala na to pogoda, wsiadam na rower lub "crossówkę". A od pierwszego grudnia, podobnie jak w zeszłym roku, zaczynam treningi w klubie bokserskim JEDI-BOXING. Tam pod okiem świetnego trenera Andrzeja Bartocha ostro trenujemy. Treningi bokserskie są bardzo ciężkie i jednocześnie przydatne zawodnikom startującym na żużlu.
Czy kontaktowali się z tobą rawiccy działacze w sprawie startów Alana Marcinkowskiego w Kolejarzu w sezonie 2010?
- Cały czas mam kontakt z prezesem Kolejarza Rawicz, to wspaniały człowiek.
Jak ci się podobało w Rawiczu? Czy rozważasz pozostanie w tym klubie?
- W Rawiczu bardzo mi się podobało. Są tam świetni ludzie, super klimat i zostałem bardzo miło przyjęty i jednocześnie byłem zaskoczony tym, jak wiele się pozmieniało. Jeżeli działacze, w tym prezes i trener wyrażą chęć, bym pozostał na kolejny sezon i jeśli się dogadamy, to bardzo chętnie podpiszę kontrakt na kolejny rok startów w Kolejarzu.
Podobno interesuje się tobą Kolejarz, tyle, że opolski. Czy to prawda?
- Nic mi na ten temat nie wiadomo, nikt z Kolejarza Opole się ze mną nie kontaktował.
Jak wiadomo, jesteś mocno związany z zielonogórskim speedwayem. Jak odebrałeś zdobycie przez Falubaz mistrza Polski po 18 latach?
- Byłem za granicą, gdy dowiedziałem się, że Falubaz zdobył mistrzostwo. Byłem mile zaskoczony, ponadto uważam, że nikomu innemu w Polsce ten tytuł nie należał się tak, jak Zielonej Górze. Pamiętam jak wyglądała sytuacja, gdy odchodziłem z Zielonej Góry i widzę jaka jest obecnie. Działacze, trener i zawodnicy wykonali mnóstwo pracy, by zdobyć ten tytuł. Nie pozostaje mi nic innego, jak bić brawo i pogratulować. Ogromne brawa należą się także zielonogórskim kibicom. Osobiście byłem tylko na jednych zawodach w tym roku, ale wystarczyło mi ty, by stwierdzić z całą pewnością, że zdobyliśmy podwójne mistrzostwo. Ponadto pragnę serdecznie pogratulować zdobycia srebrnego medalu zespołowi z Torunia.
Czym zajmujesz się poza żużlem? Czy łatwo jest pogodzić pracę z uprawianiem tego sportu?
- Z zawodu jestem mechanikiem samochodowym, lubię pracować przy samochodach i motocyklach i tym się zajmuję. W trakcie sezonu, a więc gdy startuję, to żużel jest najważniejszy i żadne inne zajęcia nie wchodzą w grę.
Czy planujesz w sezonie 2010 jakieś starty zagranicą? Są one oczywiście uzależnione od dyspozycji w Polsce, bo często tylko wtedy dzwonią zagraniczni promotorzy, menedżerowie. Ale gdyby pojawiła się jakaś oferta np. ze Szwecji, to…
- Bardzo bym chciał startować zagranicą. Osobiście nie mam jakichś kontaktów, by móc sobie to załatwić. Ale uważam, że jeśli pokażę się z dobrej strony w lidze polskiej i ktoś mnie zauważy, to dostanę szansę. Szwecja to moje ciche marzenie, ale pożyjemy, zobaczymy jak się sprawy potoczą.
Kilku polskich zawodników zdecydowało się na wyjazd do Anglii i ścigają się oni praktycznie wyłącznie w tamtejszej Premier League. Czy ty również rozważasz bądź rozważałeś takie rozwiązanie?
- W tym roku miałem takie myśli, ale tak jak wcześniej wspomniałem, nie mam takich kontaktów. Na razie jednak nie składam broni w Polsce i chcę tutaj jeszcze powalczyć. Chcę także poprzez to udowodnić niektórym osobom, że potrafię jeździć i zdobywać sporo punktów.