Żużel. Skazywani na pożarcie po raz kolejny pokazali pazur. "Możemy czuć lekki niedosyt"

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Mateusz Jaśkowiak / Na zdjęciu: Andrzej Lebiediew
WP SportoweFakty / Mateusz Jaśkowiak / Na zdjęciu: Andrzej Lebiediew
zdjęcie autora artykułu

Orlen Oil Motor Lublin pokonał w piątkowy wieczór w Lesznie tamtejszą Fogo Unię (50:40). Gospodarze, a konkretniej Andrzej Lebiediew nie ukrywał, że towarzyszy im niedosyt, bo była szansa na lepszy rezultat.

Fogo Unia Leszno do piątkowego meczu przystąpiła bez Janusza Kołodzieja i Damiana Ratajczaka. Siła rażenia ekipy Rafała Okoniewskiego mocno spadła i w starciu z Drużynowym Mistrzem Polski faworyt był tylko jeden. Tymczasem gospodarze znów udowodnili, że nie można ich skreślać. Dzielnie stawiali się mocniejszemu zespołowi.

- Fajny mecz dla oka. Patrząc na całokształt spotkania, to możemy czuć lekki niedosyt, bo mogliśmy mieć więcej punktów. Trochę potraciliśmy ich na trasie, ja w jednym z biegów, kiedy mogliśmy zremisować 3:3, a przegraliśmy, czy też młodsi zawodnicy, jak np. Nazar Parnicki. Zrobił super robotę, ale brakuje mu zimnej krwi. Można jednak z tego wyciągnąć pozytywy, że fajnie jedzie - przyznał po meczu Andrzej Lebiediew w mixed zonie na antenie Eleven Sports 1.

Łotysz był liderem Fogo Unii Leszno w piątkowym meczu. Przy swoim nazwisku zapisał dwanaście punktów z bonusem, co uzyskał w sześciu startach. - Trochę nie jestem zadowolony. Gdyby wykreślić te dwa słabe biegi... Jestem o nie bardzo zły, że poszedłem w totalnie inną stronę. Tego żałuję - dodał.

ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Janowski, Holloway i Cegielski

Lebiediew przyznał, że już dawno nie jeździł w takim meczu, w którym długo nie było równania toru. Żużlowiec nie ukrywał, że zupełnie inaczej wówczas trzeba pilnować zmian w sprzęcie, bo i owal zachowuje się inaczej. Na niewiele zdaje się też wtedy znajomość danego obiektu.

- Dla tych zawodników, którzy mieli bieg po biegu, to nie było ciekawie. Ja miałem większe przerwy, więc było nieco łatwiej - przyznał z kolei Wiktor Przyjemski.

Junior Orlen Oil Motoru Lublin w piątek odjechał swój najlepszy mecz w PGE Ekstralidze. Na obiekcie im. Alfreda Smoczyka pojawiał się czterokrotnie i wywalczył 10 punktów z bonusem. Przegrał tylko raz. - Szkoda straconego jednego punktu, bo przespałem z ustawieniami. W końcu ta moja jazda fajnie wyglądała, a nie sztywno i wykorzystałem czternasty wyścig. Jestem zadowolony - dodał nastolatek.

Czytaj także: 1. Zawodnik Motoru wygrał w Ukrainie. Duński talent nie zwalnia tempa 2. Polski zawodnik był o krok od wygrania gigantycznego pucharu. Jego rozmiar robi wrażenie!

Źródło artykułu: WP SportoweFakty