Żużel. Król Pragi jest tylko jeden! Vaculik ultraszybki w Pradze, Zmarzlik znów na podium!

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Martin Vaculik
WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Martin Vaculik
zdjęcie autora artykułu

Przeprowadzone w szybkim tempie Grand Prix Czech nie porwało, bo na torze w Pradze działo się mało. Emocji dostarczył finał, w którym jechali Bartosz Zmarzlik i Dominik Kubera. Triumf, już trzeci z rzędu na Markecie, odniósł jednak Martin Vaculik!

Nie tylko w Polsce pogoda płata figla żużlowcom i osobom odpowiedzialnym za organizację zawodów. Niekorzystne warunki atmosferyczne sprawiły, że tor na Stadionie Marketa w Pradze przykryto plandeką już w piątek. Aura nie odpuszczała, przez co w sobotę nie odbyła się popołudniowa próba czasowa i co sprawiło, że numery startowe na wieczorny turniej zostały wylosowane. A ten z uwagi na tzw. okienko pogodowe został przyspieszony i ruszył kilkanaście minut prędzej, niż było to pierwotnie zarządzone. Wszystko dlatego, że według radarów około godz. 21:00 miał lunąć deszcz.

Od początku mieliśmy przede wszystkim jazdę gęsiego. Nieco bardziej podobać mogła się postawa goniących prowadzących rywali Mikkela Michelsena czy Roberta Lamberta i - jak pokazały kolejne wyścigi w ich wykonaniu - nie było to dziełem przypadku. Na koniec premierowej serii przez niemal dwa kółka w szalenie bliskim kontakcie walczyli natomiast Bartosz Zmarzlik i Martin Vaculik. Rywalizacja była twarda, ale fair i z poszanowaniem siebie nawzajem.

Co cieszyło kibiców w Polsce, aktualny indywidualny mistrz świata wygrał i wszedł w zawody perfekcyjnie. Potwierdziła to seria druga, w której nie dał on szans pozostałym dwóm "Biało-Czerwonym" oraz Michelsenowi i potwierdziła również trzecia, w której krótko po starcie 29-latek wykonał swój flagowy manewr, błyskawicznie odprostowując maszynę i wjeżdżając pomiędzy Fredrika Lindgrena i Andrzeja Lebiediewa. Łotysz po drugiej serii był drugim obok Zmarzlika niepokonanym uczestnikiem 30. w historii GP Czech.

Punkty ciułali Dominik Kubera i Szymon Woźniak, ale na półmetku zawodów żaden z nich nie miał w dorobku choćby jednego zwycięstwa. Obaj, chcąc uniknąć wycieczki pod prysznic już po rundzie zasadniczej, musieli wziąć się w garść. Jeden i drugi zdążył sparzyć się na starcie z pola trzeciego, które było zdecydowanie najmniej korzystne i z którego w pierwszych dwunastu gonitwach nikt nie zdołał wygrać startu, a co dopiero całego wyścigu.

Na otwarcie czwartej serii w kasku białym startował... Zmarzlik. Pomimo podjęcia próby walki w polu, uległ on dwóm Australijczykom. Imponował Max Fricke, czyli zastępca kontuzjowanego Jasona Doyle'a (w sobotę poinformował o zakończeniu sezonu z powodu kontuzji), a rozpędzał się z każdym startem Jack Holder, który w pierwszym biegu w Pradze pierwszy raz w tym sezonie w GP dojechał do mety na czwartej pozycji. Wicelider klasyfikacji po trzech rundach walczył, szarpał, ale był pod kreską, dlatego jego awans do półfinału był poważnie zagrożony.

Ogromny krok ku temu zrobił za to Kubera. Jako pierwszy w sobotę na Markecie odczarował fatalne pole C, wygrywając z nich start, a następnie cały bieg, dzięki czemu mocno zbliżył się do udziału w głównej części czeskich zmagań. A ten zapewnił sobie krótko po przerwie, wygrywając ponownie. Szybki Polak na dystansie wyprzedził Lebiediewa. Z kolei wskoczyć do "ósemki" nie udało się Woźniakowi. Nie minął linii mety na czele stawki ani razu. Blisko było na sam koniec, lecz minął go na trasie Fredrik Lindgren. Szwed ewidentnie odbudował się po nieudanych występach w maju w Warszawie i Landshut.   ZOBACZ WIDEO: Szczere słowa Macieja Janowskiego. Chodzi o Bartosza Zmarzlika

Piąty raz w karierze rundę zasadniczą wygrał natomiast fenomenalnie dysponowany Vaculik, który kolejny rok z rzędu zachwycał jazdą w Czechach. Pokonał on w piątej serii Fricke'a, a że Zmarzlik też wygrał swój wyścig, to polski mistrz mógł jako pierwszy wybierać pole startowe w półfinale. I tak jak wspomniany Słowak, tak lider klasyfikacji całego cyklu wybrał pole B.

Obaj doskonale wiedzieli, co robią, bo obaj wygrali swoje biegi bezdyskusyjnie. Do wielkiego finału na Markecie wjechali również ci jadący z pola D. Mowa tu o Kuberze i Lindgrenie. Polak ponownie bardzo dobrze wystartował i skorzystał ze z kolei bardzo słabego wyjazdu spod taśmy Lamberta, a także, że wcześniej za dotknięcie taśmy wykluczony został Lebiediew.

Wszystko wskazywało na to, że w wielkim finale w Pradze o wszystkim zadecyduje start i pierwsze metry. Tak też się stało, ale tylko, jeśli mowa o zwycięzcy. Vaculik był najszybszy na dojeździe i momentalnie uciekł do mety po trzeci z rzędu triumf w GP Czech! Słowak stał się tym samym trzecim żużlowcem w historii tej kultowej rundy, który wykręcił taką serię w stolicy kraju naszych południowych sąsiadów. Przed nim dokonali tego trzykrotni indywidualni mistrzowie globu: Jason Crump (2002-2004) i Tai Woffinden (2013-2015).

Tymczasem za jego plecami trwała znakomita batalia na dystansie pomiędzy Zmarzlikiem a Lindgrenem. Mistrz i wicemistrz świata rywalizowali na najwyższym poziomie. Ostatecznie minimalnie szybszy okazał się Szwed, przez co dwójka Polaków zajęła w finale dwie ostanie pozycje. Zmarzlik nie może być jednak zbyt smutny, bo znów stanął na podium i zarazem powiększył przewagę nad rywalami w klasyfikacji przejściowej GP 2024.

Wyniki Grand Prix Czech:

1. Martin Vaculik (Słowacja) - 20 (2,3,3,3,3,3,3) - 20 pkt GP 2. Fredrik Lindgren (Szwecja) - 14 (0,2,2,3,3,2,2) - 18 3. Bartosz Zmarzlik (Polska) - 17 (3,3,3,1,3,3,1) - 16 4. Dominik Kubera (Polska) - 11 (1,2,0,3,3,2,0) - 14 5. Robert Lambert (Wielka Brytania) - 12 (2,3,2,2,2,1) - 12 6. Mikkel Michelsen (Dania) - 9 (2,1,3,2,0,1) - 11 7. Max Fricke (Australia) - 13 (3,2,3,3,2,0) - 10 8. Andrzej Lebiediew (Łotwa) - 8 (3,3,1,0,1,t) - 9 9. Szymon Woźniak (Polska) - 7 (2,0,2,1,2) - 8 10. Leon Madsen (Dania) - 6 (3,1,0,0,2) - 7 11. Jack Holder (Australia) - 6 (0,1,2,2,1) - 6 12. Daniel Bewley (Wielka Brytania) - 5 (1,2,0,1,1) - 5 13. Vaclav Milik (Czechy) - 4 (1,0,1,2,0) - 4 14. Jan Kvech (Czechy) - 3 (0,1,1,0,1) - 3 15. Kai Huckenbeck (Niemcy) - 2 (1,0,1,0,0) - 2 16. Tai Woffinden (Wielka Brytania) - 1 (0,0,0,1,0) - 1 17. Adam Bednar (Czechy) - ns - 0 18. Daniel Klima (Czechy) - ns - 0

Bieg po biegu: 1. Madsen, Woźniak, Bewley, Kvech 2. Lebiediew, Michelsen, Milik, Holder 3. Fricke, Lambert, Kubera, Lindgren 4. Zmarzlik, Vaculik, Huckenbeck, Woffinden 5. Vaculik, Lindgren, Madsen, Milik 6. Zmarzlik, Kubera, Michelsen, Woźniak 7. Lambert, Bewley, Holder, Woffinden 8. Lebiediew, Fricke, Kvech, Huckenbeck 9. Michelsen, Lambert, Huckenbeck, Madsen 10. Fricke, Woźniak, Milik, Woffinden 11. Zmarzlik, Lindgren, Lebiediew, Bewley 12. Vaculik, Holder, Kvech, Kubera 13. Fricke, Holder, Zmarzlik, Madsen 14. Vaculik, Lambert, Woźniak, Lebiediew 15. Kubera, Milik, Bewley, Huckenbeck 16. Lindgren, Michelsen, Woffinden, Kvech 17. Kubera, Madsen, Lebiediew, Woffinden 18. Lindgren, Woźniak, Holder, Huckenbeck 19. Vaculik, Fricke, Bewley, Michelsen 20. Zmarzlik, Lambert, Kvech, Milik

Półfinały: 21. Vaculik, Kubera, Lambert, Lebiediew (t) 22. Zmarzlik, Lindgren, Michelsen, Fricke

Finał: 23. Vaculik, Lindgren, Zmarzlik, Kubera

Sędzia: Craig Ackroyd (Wielka Brytania) Frekwencja: około 7 000 widzów

CZYTAJ WIĘCEJ: Poznaliśmy "dziką kartę" na pierwszy finał TAURON SEC. To reprezentant Węgier Znamy prawie wszystkich uczestników cyklu finałów IMP. "Dzika karta" dla Kołodzieja?

Źródło artykułu: WP SportoweFakty