Spotkanie pomiędzy Texom Stalą Rzeszów a Abramczyk Polonią Bydgoszcz dostarczyło zaskakująco dużo emocji, ale powodem nie było niestety kapitalne widowisko na torze, a kontrowersje wokół przygotowania nawierzchni do zawodów oraz decyzja o rozpoczęciu, a później kontynuowaniu, spotkania.
Po 10. biegu lider gospodarzy Nicki Pedersen był tak zdenerwowany na sędziego, że wymachiwał rękoma w stronę wieżyczki sędziowskiej, a także ironicznie bił brawo arbitrowi Arturowi Kuśmierzowi. Do jego protestów w nieco łagodniejszy sposób przyłączył się także Jacob Thorssell.
To zresztą nie jedyny przedstawiciel rzeszowskiego klubu, który wprost wyraził swoje niezadowolenie z działań osób funkcyjnych. Ostro o pracy komisarza toru w wywiadzie dla Canal+ wypowiedział sie także prezes klubu, Michał Drymajło. - Trochę niezrozumiała decyzja, bo obie drużyny są przeciwne pracom, które nakazuje komisarz toru. Nasz toromistrz musiał iść na trybuny. Widocznie przyjechał wybitny specjalista do spraw przygotowania toru i zobaczymy, jak to się będzie zachowywać. Uważam, że bardziej psujemy ten tor, niż go naprawiamy. Tak jak mówię - mam nadzieję, że to jakiś specjalista od którego wiele się nauczymy. Może ma rację, zobaczymy w trakcie zawodów - tak Drymajło komentował pracę komisarza toru, Krzysztof Gałańdziuk.
ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Janowski, Holloway i Cegielski
Sprawie już teraz mocno przyglądają się władze PGE Ekstraligi, które w najbliższym czasie mogą wszcząć postępowanie przed Komisją Orzekającą Ligi.
- Ekstraliga Żużlowa jest na etapie zapoznawania się z dokumentacją meczową, zbiera materiały, nie tylko wideo, ale także m.in. listę kontrolną komisarza toru i protokół sędziego. Na ich podstawie będą podejmowane działania wyjaśniające - odpowiedział na nasze pytania rzecznik spółki, Przemysław Szymkowiak. Nie chciał jednak wprost powiedzieć, czy trzykrotnemu mistrzowi świata oraz prezesowi Stali grożą kary za krytykę decyzji osób funkcyjnych.
Przypomnijmy, że przed meczem w Rzeszowie na tor spadł dość obfity deszcz, a w związku z pracami torowymi opóźnione zostało rozpoczęcie zawodów. Komisarz toru Krzysztof Gałańdziuk nie zgodził się na zdjęcie całej mokrej nawierzchni z wierzchu toru, a zamiast tego zalecił przejazd ciężkiego sprzętu w celu ubicia mokrego materiału. Gospodarze od początku narzekali na stan nawierzchni i apelowali o odwołanie spotkania. Około piątego wyścigu znów zaczął padać deszcz, ale zawody zostały zakończone dopiero po 9. biegu i mocnych protestach Pedersena.
Sprawa zachowania Pedersena i Drymajły pewnie nie wzbudzałaby aż takich emocji, gdyby nie ostatnie wydarzenia w Gorzowie Wielkopolskim podczas próby rozegrania meczów Stali Gorzów z GKM-em Grudziądz. Po tym wydarzeniu władze PGE Ekstraligi uderzyły pięścią w stół i dały jednoznacznie do zrozumienia, że to nie zawodnicy będą podejmowali kluczowe decyzje. Żużlowcy zostali wtedy ukarani karami finansowymi 50 tysięcy złotych oraz karami zawieszenia w zawieszeniu. Pedersen aż tak surowej kary nie musi się bać, ale mimo wszystko działacze mogą chcieć dać mu nauczkę.
Czytaj więcej:
Zawodnik Falubazu kontuzjowany. Czeka go spora przerwa
Ironiczne oklaski Pedersena w stronę sędziego