Żużel. Może być łakomym kąskiem na rynku transferowym. Tak mówi o przyszłości w Falubazie

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Łukasz Forysiak / Na zdjęciu: Jan Kvech
WP SportoweFakty / Łukasz Forysiak / Na zdjęciu: Jan Kvech
zdjęcie autora artykułu

Jan Kvech w tym sezonie miał być podstawowym zawodnikiem NovyHotel Falubazu Zielona Góra, ale słabsze wyniki sprawiły, że na jego miejsce zaczął czyhać Michał Curzytek. Ostatnio to rzeszowianin rozpoczął mecz.

Gościem magazynu PGE Ekstraligi na antenie Eleven Sports był reprezentant NovyHotel Falubazu Zielona Góra - Jan Kvech. W trakcie rozmowy poruszono sprawę między innymi rywalizacji o miejsce w składzie, którym oficjalnie zarządza Tomasz Szymankiewicz. W niedzielę Czech w swoim pierwszym starcie został zastąpiony.

Tomasz Lorek przyznał, że konkurencja w sporcie jest zbawienna dla każdej ze stron poza tymi, którzy są w nią zaangażowani. Podkreślił, że przede wszystkim chodzi o atmosferę w ekipie, kiedy to jeden zawodnik czeka na potknięcie drugiego. - Ja już o skład walczyłem w ubiegłym sezonie w zespole z Rybnika, gdzie było nas ośmiu na siedem miejsc. Czasami jest to niepotrzebna presja, bo jest walka o skład, a jechać chcą wszyscy. Musimy sobie jednak z tym radzić, bo jesteśmy sportowcami - skomentował Jan Kvech.

W parku maszyn w obozie zielonogórskiego zespołu można ujrzeć nie tylko menedżera czy kierownika drużyny, ale również i dyrektora klubu Piotra Protasiewicza. Zawodnicy ekipy z Grodu Bachusa podkreślają zgodnie, że to wartość dodana. - Wie, jak to jest, bo jeszcze niedawno sam jeździł. Nie tworzy niepotrzebnej presji, bo jak takowa jest, to my też inaczej jeździmy, bardziej spięci, a to się przekłada na postawę - dodał.

23-latkowi w tym roku kończy się kontrakt w Falubazie. Indywidualny wicemistrz świata juniorów sprzed dwóch lat na brak zainteresowania narzekać nie powinien, bo przed nim jeszcze rok startów w gronie U24. A w niektórych zespołach pojawią się luki. - Logistycznie wszystko mi pasuje, bo z Pragi mam blisko, a i tor mi pasuje. Nie ma powodów, abym nie został - przyznał.

Czytaj także: - Wpadł na dopingu i tłumaczy się. Winny... ząb mądrości - Kiedyś jeżdżono na kartofliskach i nikt nie płakał? Zawodnik KS Apatora komentuje

ZOBACZ WIDEO: Smektała nie owija w bawełnę. Przyznaje, że obecnie sprzęt go niszczy

Źródło artykułu: WP SportoweFakty