Gościem magazynu PGE Ekstraligi na antenie Eleven Sports był reprezentant NovyHotel Falubazu Zielona Góra - Jan Kvech. W trakcie rozmowy poruszono sprawę między innymi rywalizacji o miejsce w składzie, którym oficjalnie zarządza Tomasz Szymankiewicz. W niedzielę Czech w swoim pierwszym starcie został zastąpiony.
Tomasz Lorek przyznał, że konkurencja w sporcie jest zbawienna dla każdej ze stron poza tymi, którzy są w nią zaangażowani. Podkreślił, że przede wszystkim chodzi o atmosferę w ekipie, kiedy to jeden zawodnik czeka na potknięcie drugiego. - Ja już o skład walczyłem w ubiegłym sezonie w zespole z Rybnika, gdzie było nas ośmiu na siedem miejsc. Czasami jest to niepotrzebna presja, bo jest walka o skład, a jechać chcą wszyscy. Musimy sobie jednak z tym radzić, bo jesteśmy sportowcami - skomentował Jan Kvech.
W parku maszyn w obozie zielonogórskiego zespołu można ujrzeć nie tylko menedżera czy kierownika drużyny, ale również i dyrektora klubu Piotra Protasiewicza. Zawodnicy ekipy z Grodu Bachusa podkreślają zgodnie, że to wartość dodana. - Wie, jak to jest, bo jeszcze niedawno sam jeździł. Nie tworzy niepotrzebnej presji, bo jak takowa jest, to my też inaczej jeździmy, bardziej spięci, a to się przekłada na postawę - dodał.
23-latkowi w tym roku kończy się kontrakt w Falubazie. Indywidualny wicemistrz świata juniorów sprzed dwóch lat na brak zainteresowania narzekać nie powinien, bo przed nim jeszcze rok startów w gronie U24. A w niektórych zespołach pojawią się luki. - Logistycznie wszystko mi pasuje, bo z Pragi mam blisko, a i tor mi pasuje. Nie ma powodów, abym nie został - przyznał.
Czytaj także:
- Wpadł na dopingu i tłumaczy się. Winny... ząb mądrości
- Kiedyś jeżdżono na kartofliskach i nikt nie płakał? Zawodnik KS Apatora komentuje
ZOBACZ WIDEO: Smektała nie owija w bawełnę. Przyznaje, że obecnie sprzęt go niszczy