Okazuje się bowiem, że członkowie Komisji Orzekającej Ligi uznali kwestię odwołań za na tyle skomplikowaną, że postanowili dać sobie znacznie więcej czasu na rozpatrzenie wszystkich jej aspektów. Niedawno każdy z 14 zawodników otrzymał pismo, w którym został poinformowany o przedłużeniu procedowania sprawy. Od tego momentu przedstawiciele KOL mają 60 dni na podjęcie ostatecznej decyzji. Finał sprawy możemy więc poznać najpóźniej pod koniec sierpnia.
Przypomnijmy, że wszyscy seniorzy zgłoszeni do tego meczu zostali ukarani 50 tysiącami złotych kary finansowej, a juniorzy 10 tysiącami złotych. Wszystko to wynik rzekomej odmowy startu w meczu. Do tej pory głównym dowodem w sprawie był podpisany przez przedstawicieli obu klubów protokół meczowy, w którym sędzia zanotował fakt odmowy startu w zawodach.
Przy okazji składania odwołań, okazję do złożenia wyjaśnień mieli wszyscy zawodnicy biorący udział w tym spotkaniu. Przedstawiciele KOL zabrali ich wyjaśnienia i teraz mają czas na dogłębną ich analizę. Żużlowcy bronią się, że nigdy z ich ust nie padło stwierdzenie o odmowie startu w meczu.
ZOBACZ WIDEO: Ostre opinie Mirosława Jabłońskiego. Były szef o jego zachowaniu
Nieco więcej na temat kulisów całej sprawy powiedział w Magazynie PGE Ekstraligi na WP SportoweFakty, zawodnik ebut.pl Stal Gorzów, Oskar Fajfer.
- Uważam, że jeśli sędzia poszedłby na wieżyczkę i włączył zielone światło, to wszyscy pojechalibyśmy te zawody. Powtórzę to, co powiedziałem podczas składania wyjaśnień. Od nikogo z naszej drużyny nie padło stwierdzenie, że nie jedziemy w tym meczu, a nawet to, by przełożyć to spotkanie. Czekaliśmy długo, byliśmy gotowi i skoncentrowani, by pojechać to spotkanie. Nikt nie zakładał, że to się skończy obustronnym walkowerem i nikt tego nie chciał. Nie wyobrażam sobie, bym musiał zapłacić te 50 tysięcy złotych kary - przyznał Fajfer.
Skrupulatność przedstawicieli KOL nie może dziwić, ponieważ zawodnicy zaangażowali w sprawę swoich prawników, a ci zrobią wszystko, by podważyć każdą negatywną decyzję dla swoich klientów. Jednocześnie władze polskiego żużla zapewniają, że nie zamierzają zamieść sprawy pod dywan, a konsekwencje zdarzeń przed meczem Stal - GKM na pewno dotknął winnych. Przypomnijmy, że prezes PGE Ekstraligi Wojciech Stępniewski przeprosił już kibiców, że musieli czekać blisko cztery godziny na rozegranie tych zawodów, a ostatecznie dowiedzieli się, że mecz nie zostanie rozegrany.
Mateusz Puka, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj więcej:
Drabik zaskoczył sztab Włókniarza
Unia Leszno ogłosiła transfer