Częstochowianie jechali do Wrocławia po serii czterech zwycięstw z rzędu i liczyli na podtrzymanie dobrej passy. Nadzieję na korzystny rezultat dawał zwłaszcza świetny występ w Zielonej Górze. Niestety, tym razem drużyna spisała się bardzo słabo. W efekcie byliśmy świadkami jednostronnego widowiska, które zakończyło się wygraną Betard Sparty 54:36.
We Włókniarzu poniżej oczekiwań pojechała większość formacji seniorskiej. Tylko Mikkel Michelsen zakończył pojedynek z dwucyfrową zdobyczą, choć Duńczyk również nie ustrzegł się błędów. Częstochowianom najbardziej brakowało jednak punktów Maksyma Drabika, który pojawił się na torze cztery razy i zgromadził zaledwie trzy "oczka". Dodajmy, że 26 - latek dwukrotnie mijał linię mety na ostatniej pozycji. Dla porównania w konfrontacji z NovyHotel Falubazem zdobył aż 12 punktów.
Zawodnik najwyraźniej był świadomy, że zawiódł drużynę, bo już dzień później zwrócił się do sztabu szkoleniowego z nietypową prośbą. Drabik zapytał, czy możliwość zorganizowania jak najszybciej indywidualnego treningu, tak by mógł od razu wyciągnąć wnioski po nieudanym spotkaniu z Betard Spartą.
Żużlowiec nalegał, by mógł potrenować już w niedzielę, co jest terminem raczej nietypowym. Z naszych informacji wynika, że jego prośba została bez wahania spełniona przez trenera Janusza Ślączkę, który pojawił się w Częstochowie i przygotował dla zawodnika tor, a następnie towarzyszył mu podczas ponad dwugodzinnych jazd.
Szkoleniowiec Krono-Plast Włókniarza już wcześniej podkreślał, że Drabikowi nie brakuje zaangażowania i bronił zawodnika przed krytyką ze strony ekspertów, którzy po pierwszych meczach obecnego sezonu zarzucali mu brak profesjonalizmu. Czas pokaże, czy praca, którą 26 - latek wykonał po spotkaniu we Wrocławiu, przyniesie efekty. Przed częstochowianami niezwykle istotny domowy mecz z ebut.pl Stalą Gorzów, do którego dojdzie już w piątek o godzinie 18:00. Od postawy Drabika w tym pojedynku będzie zależeć bardzo wiele.
ZOBACZ WIDEO: Piotr Baron mówi wprost. "Strasznie ciężko tym chłopakom pomóc"
Zobacz także:
Zmienili zdanie w sprawie transferu Przyjemskiego
Pięć klubów chce Kołodzieja