Przypomnijmy, że pojedynek pomiędzy Unią Tarnów a Trans MF Landshut Devils decyzją sędziego Andrzeja Kraskiewicza został przerwany po 10. wyścigu przy stanie 40:20. Wszystko to było wynikiem mocnej ulewy, która nawiedziła Jaskółcze Gniazdo. Wcześniej gospodarze radzili sobie jednak zdecydowanie lepiej, czego efektem było osiągnięcie aż 20-punktowej przewagi.
Jednym z liderów ekipy Stanisława Burzy był tradycyjnie Fin Timo Lahti. Zdobył on w trzech startach komplet dziewięciu punktów, dysponując dużą szybkością na dystansie. Nawierzchnia we wspomnianym starciu wyglądała lepiej niż w poprzednich tegorocznych imprezach na torze w Tarnowie. Jak się okazało przed pojedynkiem z zespołem z Bawarii również zawodnicy pomagali toromistrzom w jej przygotowaniu. Czy zatem warunki były optymalne dla tarnowskiej drużyny?
- Zdecydowanie tak. Razem z Davidem Bellego pracowaliśmy w sobotę naprawdę ciężko na tym torze i przyjedziemy tu wcześniej również przed następnym domowym spotkaniem, aby ponownie go przygotować. Później będziemy mieli trening i mam nadzieję, że znajdziemy w 100 proc. najlepsze ustawienia na tę nawierzchnię - zaznaczył Timo Lahti.
ZOBACZ WIDEO: Dowhan o tym, kto powinien odejść z Falubazu. Zdradził, kogo widziałby w drużynie
Unii do rozegrania w rundzie zasadniczej pozostały jeszcze dwa spotkania. Jak się okazuje pierwszym z nich będzie pojedynek z ekipą z Gniezna (3 sierpnia), a dopiero drugim (zaplanowanym pierwotnie na 21 lipca) rewanżowe starcie wyjazdowe z rywalami z Piły. Ten pojedynek odbędzie się 10 sierpnia w Bydgoszczy. Tarnowski zespół czekają zatem dwa ciężkie mecze, które zdecydują o rozstawieniu par na fazę play-off w Krajowej Lidze Żużlowej. Jak się okazuje pozycja lidera przed jej rozpoczęciem nie jest taka istotna.
- Oczywiście chcemy zaprezentować się dobrze i wygrać obydwa spotkania. Tak naprawdę nie za bardzo przywiązuję jednak uwagę do tego, kto wygra rundę zasadniczą. To nie ma znaczenia. Musimy być po prostu w gazie, gdy rozpocznie się faza play-off - zaznaczył Fin, który 16 lipca skończy 32 lata.
W poprzednich latach Lahti regularnie występował w reprezentacji Finlandii. Posiada on jednak również obywatelstwo oraz licencję szwedzką i przed tym sezonem postanowił zmienić barwy narodowe, w imprezach rangi FIM i FIM Europe startując jako Szwed. Liczył tym samym na jakiś sukces drużynowy z reprezentacją Kraju Trzech Koron. Ostatecznie nie został on jednak powołany na rozgrywki Speedway of Nations, które w tym tygodniu odbywają się w Manchesterze. Czy czuł się rozczarowany taką decyzją?
- Tak naprawdę nie. Działacze zauważyli, że Jacob Thorssell i Oliver Berntzon spisywali się w tym roku dobrze (w kadrze jest jeszcze jej lider Fredrik Lindgren - przyp. red.). Zdecydowano zatem o powołaniu ich do drużyny. Muszę po prostu być szybszy w przyszłym troku, aby wystąpić w Drużynowym Pucharze Świata - dodał nasz rozmówca.
Chwilę później przypomnieliśmy Lahtiemu, że wspomniane zmagania odbędą się dopiero w sezonie 2026 (raz na trzy lata). Wówczas oczywiście musiało się pojawić pytanie, czy sytuacja z jego międzynarodowymi występami będzie w kolejnych latach podobna do tej z bieżącego sezonu.
- Tak, do końca mojej kariery mam zamiar startować jako Szwed. To wszystko - podkreślił z uśmiechem na koniec rozmowy Timo Lahti.
Stanisław Wrona, WP SportoweFakty
Czytaj także:
Zmarł Bogusław Nowak, pierwszy trener Bartosza Zmarzlika
Jakub Jamróg: To jest normalne w naszym światku. Nie dziwię się kibicom