W 12. kolejce PGE Ekstraligi doszło do spotkania, w którym żadna z drużyn nie mogła zdobyć punktu bonusowego. ZOOleszcz GKM Grudziądz na własnym terenie zmierzył się ze ebut.pl Stalą Gorzów. Pierwszy mecz tych ekip zakończył się obustronnym walkowerem.
Po pierwszej serii gorzowianie mieli powody do zadowolenia, bowiem prowadzili 17:7. Mimo że rywale się zbliżali, to Stal była w stanie utrzymywać przewagę, ale tylko do 13. biegu. Wówczas Jaimon Lidsey i Wadim Tarasienko zwyciężyli podwójnie i zrobiło się 40:38. Przed ostatnią gonitwą dnia miejscowi zapewnili sobie końcowy triumf, ostatecznie wygrywając 46:44.
- Jak zaczęliśmy już odrabiać i widziałem, że tracimy tylko sześć punktów... miałem chyba tętno ponad 200 w 13. biegu, żeby po prostu wygrać i to się udało. Cieszyłem się, że wyszliśmy na prowadzenie. Dziękuje chłopakom, że zrobili nam ulgę w 14. wyścigu - powiedział w pomeczowej mix zonie Tarasienko.
ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Pawlicki, Kowalski i Żyto
Rosjanin z polskim paszportem był jednym z liderów GKM-u, bowiem zapisał na swoim koncie 10 punktów i bonus. Kompletnie nie po jego myśli poszła mu pierwsza część zawodów.
- Po pierwszej serii ja stałem i zastanawiałem się, czy to mój motocykl, bo w ogóle nie jechał na tym torze. Zmieniliśmy na drugi bieg i było jeszcze gorzej. Z powrotem wróciliśmy, bo wyglądało to dramatycznie, cały zespół się męczył od początku - opowiedział o swojej sytuacji.
W trzech kolejnych biegach Tarasienko był jednak niepokonany. Zmieniło się to dopiero w ostatniej gonitwie dnia. - Jak chłopaki się wstrzelili, to zaczęliśmy wiedzieć, w którą stronę iść. Fajne jest to, że mamy super drużynę, która współpracuje, nikt nigdy nie kłamie, jesteś w stanie im zaufać, pójść w tę stronę i to odda - dodał.
Obecnie grudziądzanie zajmują 4. miejsce w tabeli i wykonali ważny krok w kierunku utrzymania. Co więcej wciąż mają szansę na to, by znaleźć się w fazie play-off.
- Jeszcze faza zasadnicza się nie skończyła, a my mamy park maszyn pełen emocji. Kontuzja Jasona, później ten walkower, też na początku przegraliśmy z Lublinem, ja jeszcze miałem problemy sprzętowe, nie myślimy o tym, co będzie w przyszłości. Przyjeżdżamy na mecz, żyjemy tu i teraz, robimy co możemy podczas spotkań. Nasza drużyna fajnie się ukształtowała, wszyscy się do siebie uśmiechamy i myślę, że mamy duży potencjał, ale to jest sport, my na pewno się nie poddamy - podsumował wyraźnie zadowolony Tarasienko.