Mówiąc obrazowo, o poduszkę bezpieczeństwa tudzież większy spokój i komfort zmierzą się w niedzielny wieczór zespoły z Torunia i Częstochowy w ramach meczu 12. rundy PGE Ekstraligi. W tabeli jedni i drudzy wciąż muszą walczyć o pierwszą szóstkę, ponieważ nie mogą być niczego pewni. Wszystko dlatego, że jeżdżą nierówno, zrywami i mają na koncie kilka wpadek.
Poza tym wygrana w piątek ZOOleszcz GKM-u Grudziądz sprawiła, że drużyny, które spotkają się na Motoarenie, osunęły się o jedną pozycję w tabeli. Ta druga wypadła tym samym z TOP6, a przecież w niedzielę szansę zdobyć punkty będzie mieć jeszcze ostatnia Fogo Unia Leszno, która może wobec tego nawet zrównać się dorobkiem z częstochowianami.
KS Apator Toruń poniósł klęskę w czerwcu w Lesznie (34:56), za to już w kolejnych spotkaniu zaskoczył całą żużlową Polskę, pokonując jako pierwszy od ponad roku drużynowego mistrza kraju z Lublina (48:42). Punkty zdobyte na tym przeciwniku, w porównaniu z każdym innym zespołem, trzeba traktować więc jako "ekstra". Dało to też potwierdzenie, że sufit torunian jest wysoko i że mają oni papiery na to, by prezentować się znacznie korzystniej niż wcześniej.
"Anioły" uspokoiły delikatnie swoje położenie, bo powoli zaczęły się przebijać w środowisku głosy, że czeka je walka nawet o utrzymanie. Teraz mają one przed sobą dwa występy na własnym terytorium, więc mają bardzo dobrą okazję, żeby potwierdzić zwyżkę formy. W pojedynku z Krono-Plast Włókniarzem Częstochowa gospodarze muszą być jednak bardzo czujni, bo ponownie nie są przesadzone opinie o tym, że ich przeciwnik pozostawia po sobie lepsze wrażenie wtedy, kiedy jedzie poza domem.
Nie dalej jak przed sześcioma dniami "Lwy" nieznacznie uległy Orlen Oil Motorowi na jego torze (42:48), a przecież w tym roku potrafiły już odjechać fenomenalne zawody w Zielonej Górze (52:37). To wystarcza, by Apator wiedział, że w pierwszej kolejności trzeba będzie zadbać o samą wygraną, a dopiero potem myśleć ewentualnie o odrobieniu straty z Częstochowy.
ZOBACZ WIDEO: Nie będzie powrotu Przyjemskiego? "Ligę wygra mój ulubiony klub"
Ta zresztą wynosi sporo, bo dziesięć punktów. A byłaby mniejsza, gdyby nie niefrasobliwość sędziego Pawła Słupskiego pod koniec maja w pierwszej konfrontacji. W ostatnim biegu za dotknięcie taśmy nie został wykluczony Maksym Drabik, a w powtórce pobłażliwie potraktowano ruszającego się na starcie Leona Madsena. Ten duet wygrał 5:1, podwyższając wynik na korzyść Włókniarza. Nie można więc wykluczyć, że będzie mieć to decydujące znaczenie nie tyle w dwumeczu, ile w końcowym kształcie tabeli rundy zasadniczej.
Dotychczasowe rezultaty z sezonu 2024 każą sądzić, że jakiekolwiek przewidywania co do postawy "żółto-niebiesko-białych" i "biało-zielonych" są bardzo trudne do oceny. Co więcej, w ostatnich latach nie brakowało zaciętej walki tych ekip na toruńskim obiekcie. Potrafił bardziej przekonująco wygrać Toruń, potrafił też wyjeżdżać z niego z tarczą, a nie na tarczy Włókniarz.
Awizowane składy:
KS Apator Toruń
9. Patryk Dudek
10. Robert Lambert
11. Wiktor Lampart
12. Paweł Przedpełski
13. Emil Sajfutdinow
14. Antoni Kawczyński
15. Krzysztof Lewandowski
Krono-Plast Włókniarz Częstochowa
1. Mikkel Michelsen
2. Maksym Drabik
3. Mads Hansen
4. Kacper Woryna
5. Leon Madsen
6. Igor Nabiałkowski
7. Kacper Halkiewicz
Początek spotkania: godz. 19:15
Sędzia: Michał Sasień
Komisarz toru: Maciej Głód
Wynik pierwszego meczu: 50:40 dla Włókniarza
Prognoza na niedzielę (za: pogoda.wp.pl):
Temperatura: 18°C
Opady: 0.0 mm
Wiatr: 34 km/h
CZYTAJ WIĘCEJ:
Triumf Motoru, duży awans GKM-u. Oto tabela i statystyki PGE Ekstraligi
To był spektakularny żużel! Falubaz walczył do końca, ale znów pięknie przegrał