NovyHotel Falubaz Zielona Góra wiązał bardzo duże nadzieje z Janem Kvechem, który w PGE Ekstralidze ściga się jako zawodnik do 24. roku życia. Czech uczy się żużla na najwyższym poziomie, bo ściganie w najlepszej lidze świata łączy z występami w elitarnym gronie uczestników Grand Prix. Nie przeszkadzało mu to jednak w tym, by spróbować swoich sił również w Wielkiej Brytanii. Związał się tam z King's Lynn Stars.
- Poznaję tutaj nowe tory, tak samo, jak w Grand Prix, ponieważ w wielu miejscach nigdy nie byłem. Tutaj są naprawdę różne techniki i to nie tylko jazdy, ale i dostrojenia silników. Jeśli mam zły start, to mogę jeszcze kogoś wyprzedzić, co bardzo mi się podoba, to jest właśnie coś, co mnie kręci. Trzeba jednak myśleć o sprzęcie, czuć go. W Polsce jest często ślisko, więc jak masz dobry silnik, to wygrywasz start, jedziesz do przodu i tyle. Tutaj trzeba więcej myśleć - przyznał Kvech w rozmowie ze "Speedway Star".
Jan Kvech w PGE Ekstralidze nie spisuje się tak, jakby tego oczekiwano. W dwunastu spotkaniach wystartował w 41 wyścigach, w których zdobył 43 punkty i 5 bonusów, co przekłada się na średnią biegową zaledwie 1,171.
Niewiele lepsze wyniki osiąga w Grand Prix. Dotychczas jego najlepszym rezultatem było wywalczenie ośmiu turniejowych oczek. W klasyfikacji generalnej wyprzedza tylko Taia Woffindena. - Ten sezon jest dla mnie nauką. Jeśli nie uda mi się utrzymać, to będę chciał powrócić, jako silniejszy zawodnik. Mam nadzieję, że doświadczenie, które nabędę, to przyda mi się w kolejnych sezonach - skomentował.
Niespełna 23-letni jeździec z Czech nie ukrywa, że w Grand Prix kluczem do sukcesu bywają dobre wyjścia spod taśmy, co w jego przypadku jest dużym mankamentem.
Czytaj także:
- Włókniarz zabrał głos ws. skandalu w Toruniu
- Gdzie oglądać żużel w telewizji? Sprawdź plan transmisji
ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Pawlicki, Kowalski i Żyto