Początkowo usłyszeliśmy, że pomiędzy zawodnikami częstochowskiego klubu doszło do regularnej bójki. Taką informację przekazał Łukasz Benz z Canal+. Klub w oficjalnym oświadczeniu przekonuje jednak, że żużlowcy nie dopuścili się żadnych aktów przemocy. Włókniarz zapewnia, że tuż po biegu, po zjechaniu do boksów zawodniczych, mechanik Mikkela Michelsena miał zaatakować Leona Madsena, uderzając go ręką w kask.
- Nie ma znaczenia, która wersja jest prawdziwa. Od dawna powtarzam i zdania nie zmieniłem: ta drużyna jest źle zmontowana. Już wcześniej zwracałem uwagę, że między Duńczykami iskrzy. Mikkel Michelsen wprawdzie znowu pięknie zapewniał przed kamerami, że wszystko kreują media, ale w niedzielę wraz z Leonem Madsenem pokazali, że to, o czym się pisze, jest prawdą i nikt nic nie wymyśla. We Włókniarzu nie ma dobrej atmosfery, a bez tego nie będzie wyniku. Rozwiązaniem mógłby być charakterny trener, który potrafiłby to utrzymać w ryzach. Jeszcze raz jednak podkreślam, że największy problem pojawił się już na etapie konstrukcji tej drużyny. Prezes powinien jeszcze raz to przeanalizować. To nie jest pierwszy rok, w którym to widać - mówi nam Ireneusz Maciej Zmora, były prezes Stali Gorzów i ekspert WP SportoweFakty.
Znany żużlowy działacz nie ma wątpliwości, że Krono-Plast Włókniarz musi wyciągnąć wnioski, bo sytuacja, do której doszło w Toruniu, jest nie do zaakceptowania pod względem wizerunkowym. Zmora przestrzega jednak przed zbyt drastycznymi krokami, bo przypomina, że częstochowianie nie są jeszcze pewni utrzymania w PGE Ekstralidze.
ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Pawlicki, Kowalski i Żyto
- Jeśli narracja dotycząca ataku mechanika jest prawdziwa, to sytuacja i tak jest naganna. Kara finansowa to minimum. Przestrzegałbym jednak przed usuwaniem tej osoby z teamu Mikkela Michelsena. Włókniarz po zdobyciu bonusa w Toruniu jest wprawdzie bliski utrzymania, ale jeszcze go sobie nie zapewnił. Nie podejmowałbym zatem decyzji, które mogą rzutować na kwestie sportowe. Wynik zawsze musi determinować wszystkie działania, aczkolwiek kara też musi być - zaznacza.
Do Zmory nie trafia też narracja, że tego typu wydarzeń nie należy rozdmuchiwać, bo zawodnikom podczas meczów o taką stawkę towarzyszą wielkie emocje. - Jeśli zawodnicy żywiołowo gestykulują, krzyczą na siebie, to granica nie zostaje przekroczona. To rzeczywiście można zrzucić na emocje. Nie można jednak usprawiedliwiać agresji fizycznej, w tym przypadku członka teamu. A z relacji klubu wynika, że do tego doszło - zauważa.
Wydarzenia z Torunia pokazują, jak emocjonująca jest w tym roku walka o utrzymanie w PGE Ekstralidze. Po zdobyciu punktu bonusowego Krono-Plast Włókniarz oddalił od siebie widmo spadku. Kto zatem opuści najwyższą klasę rozgrywkową?
- W najgorszej sytuacji jest mimo wszystko Fogo Unia Leszno. Jadą do Lublina, gdzie punktów nie zdobędą i podejmą jeszcze Stal Gorzów. Spokojny nie byłbym jednak także na miejscu NovyHotel Falubazu Zielona Góra, który notuje ostatnio piękne porażki. Przegrana w Częstochowie będzie oznaczać, że w ostatniej kolejce pojadą o wszystko z KS Apatorem Toruń. Z pewnością mają się czym martwić, aczkolwiek bardziej prawdopodobny jest w mojej ocenie spadek ekipy z Leszna - podsumowuje były prezes Stali.