ebut.pl Stal Gorzów bezproblemowo w piątek zwyciężyła z Betard Spartą Wrocław 55:35 i dopisała do swojego ligowego dorobku, kolejne dwa punkt. Bonus jednak powędrował do ekipy z województwa dolnośląskiego. 13. bieg tej potyczki można śmiało uznać za jeden z najlepszych w obecnym sezonie PGE Ekstraligi. W nim jednak doszło do niebezpiecznego zdarzenia pomiędzy Oskarem Fajferem i Artiomem Łagutą.
Ten drugi w pewnym momencie ostro wjechał pod tego pierwszego. W konsekwencji gorzowski żużlowiec zahaczył lewą ręką o błotnik zawodnika Sparty, a dodatkowo odbił się od bandy i wjechał w tylne koło Andersa Thomsena. Na szczęście nikt nie upadł. Po wyścigu były indywidualny mistrz świata chciał przeprosić Polaka, który jednak w dalszym ciągu miał spore pretensje do przeciwnika.
Łaguta podczas mix zony przyznał, że nie rozmawiał już więcej o tej sytuacji z Fajferem. Przypomniał jednakże agresywny atak 30-latka na Andrzeja Lebiediewa, który zakończył się dla Łotysza kontuzją. Co więcej, według Rosjanina z polskim paszportem zawodnik Stali nie przeprosił po całym zajściu stałego uczestnika Speedway Grand Prix.
ZOBACZ WIDEO: Żużel. Fogo Unia dała zielone światło. Będzie głośny transfer?!
- Ja to zrobiłem, bowiem wiedziałem, że pojechałem za ostro i zbyt blisko bandy. W środku łuku jeszcze mnie pociągnęło i stanąłem w miejscu. Tam było przyczepnie, później ślisko, przez co dojechałem jeszcze bliżej płotu - tłumaczył na antenie Canal+ Sport Artiom Łaguta.
Całe zajście skomentował również Leszek Demski, który nie widział w tej sytuacji przewinienia na torze. - Na pewno atak Artioma był ostry, tego nie da się ukryć, ale nie nadawał się do przerwania biegu czy wykluczenia żużlowca Sparty - podsumował szef sędziów.
Czytaj także:
- Żużel. Zaskakujące słowa Kubery. 25-latek zadowolony z niedopasowania sprzętu
- Żużel. Ratajczak cały czas odczuwa ból. Kolejne mecze mogą pogłębić uraz?
Sytuacja może być taka sama 1:1 a i tak powie coś innego.