Żużel. Skrzywdzimy młodych zawodników z Polski? "Nie widzę w tym żadnej strategii"

WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: zawodnicy Betard Sparty Wrocław
WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: zawodnicy Betard Sparty Wrocław

W roku 2026 w PGE Ekstralidze ma pojawić się zagraniczny junior. Pomysł ten krytykuje Marta Półtorak. Była prezes Stali Rzeszów nie ma wątpliwości, że stawki w żużlu nie spadną, a problemy będą mieć głównie młodzi zawodnicy z Polski.

We wtorek Wojciech Stępniewski w rozmowie z WP SportoweFakty potwierdził, że w roku 2026 w PGE Ekstralidze ma pojawić się zagraniczny junior. Zmiany w regulaminie zostały omówione na spotkaniu działaczy w Bydgoszczy, a zatwierdzić je musi jeszcze Polski Związek Motorowy. Wydaje się to być formalnością.

- Dziś jeden z najlepszych polskich juniorów żąda za podpis miliona złotych. Drugi w kolejce chce 600 tysięcy. Coś w tym systemie jest zatem nie tak. Kluby od samego początku "pompują" gigantyczne pieniądze w szkolenie, a później dostają do zapłacenia taki rachunek. Uważam, że dzięki zmianom dojdzie do obniżenia stawek - tak wprowadzenie zagranicznego juniora argumentował Stępniewski.

Jednak nie wszyscy żużlowi eksperci podzielają punkt widzenia prezesa Ekstraligi Żużlowej. - Polscy juniorzy mają problem. Najpierw przez kilka lat tworzyliśmy przepisy, które nakazywały wyszkolenie odpowiedniej liczby zawodników, karaliśmy kluby za nierealizowanie tych limitów, a teraz zabierzemy im połowę miejsc do startów - oceniła w rozmowie z WP SportoweFakty Marta Półtorak.

ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Igrzysk". Odsłonił kulisy meczu polskich siatkarzy. "Niemalże wchodzili na parkiet" 

- Kluby skuszą się na zagranicznych juniorów, bo on zawsze wyjdzie taniej. Jak już jest wyszkolony, ma własny sprzęt, to trzeba mu tylko zapłacić pieniądze z kontraktu - dodała była prezes Stali Rzeszów.

Prezes Ekstraligi Żużlowej przypomniał wydarzenia sprzed nieco ponad dekady, gdy obcokrajowcy mogli startować na pozycjach juniorskich. Stwierdził, że bez tego kariery takich zawodników jak Tai Woffinden czy Martin Vaculik nie rozwinęłyby się. - Woffinden czy Vaculik to były naturalne talenty. Oni przebiliby się nawet, gdyby nie startowali jako juniorzy. Hancock albo Crump przed laty też zrobili kariery, a jakoś nie potrzebowali do tego jazdy w polskiej lidze na pozycjach juniorskich - stwierdziła Półtorak.

- Najważniejsze pytanie jest takie, czy wprowadzając zmiany w regulaminie mamy jakąś strategię? Ja jej nie widzę. Żużel stał się bardzo drogi. Mamy niedobór zawodników i musimy się skupić na tym, by wypuszczać na rynek jak największą liczbę dobrych jakościowo żużlowców. Kto będzie jeździł za dwa, trzy lata, nie mówiąc o dziesięciu? Czy my nie widzimy, że dobrych polskich zawodników ubywa? - dodała nasza rozmówczyni.

Ekspert WP SportoweFakty nie wierzy też w argument o obniżeniu stawek młodych żużlowców. - Prezes Stępniewski powiedział, że jeden z juniorów żąda miliona złotych. Rozumiem, że jeśli zagraniczny młodzieżowiec będzie gwarantował takie same punkty, to zażąda mniej? Stawki będą takie same, bo brakuje klasowych zawodników. Kwoty są horrendalne i nie wiem, jak dugo sponsorzy będą w stanie utrzymywać wagę tej dyscypliny - przyznała Półtorak.

Była prezes rzeszowskich "Żurawi" chwali za to pomysł, by wynagradzać punkty zdobyte przez wychowanków. - Diabeł jednak tkwi w szczegółach. Metoda kija i marchewki zawsze jest najlepsza, ale zobaczymy, jak to wyjdzie w praktyce. Żeby się nie okazało, że pieniądze zdobyte przez wychowanków w ramach tego systemu idą na opłacenie kontraktu zawodnika zagranicznego - podsumowała Półtorak.

Czytaj także:
Skandal, który stał się precedensem. Kary nie naprawią krzywd
Będzie zagraniczny junior w PGE Ekstralidze?!

Źródło artykułu: WP SportoweFakty