Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty: Tor w Poznaniu zna pan doskonale. Choćby z uwagi na zeszłoroczną współpracę z #OrzechowaOsada PSŻ-em. Czy wobec tego ćwierćfinał przeciwko temu zespołowi jest dobrą wiadomością dla kibiców Abramczyk Polonii?
Tomasz Bajerski, trener Abramczyk Polonii Bydgoszcz: Z aspiracjami, które mamy w tym sezonie, nie ma znaczenia, z kim pojedziemy. Z tego, co zaobserwowałem, po zmianie toromistrza, nawierzchnia w Poznaniu jest przygotowywana w taki sam sposób, jak w poprzednich latach, a więc za moich czasów. Jeśli chcemy awansować do PGE Ekstraligi, nie ma znaczenia, z kim pojedziemy w ćwierćfinale. Chcemy wygrywać kolejne spotkania, dojść do finału rozgrywek, a potem rozstrzygnąć go na swoją korzyść.
W rundzie zasadniczej pana zespół przegrał w Poznaniu, ale miał sporo pecha. Choćby z uwagi na kontuzje Kaia Huckenbecka, której Niemiec doznał w drugiej serii startów.
PSŻ jest bardzo mocną drużyną. Nie zajął wysokiego miejsca w rundzie zasadniczej przypadkowo. Podchodzimy do tego dwumeczu z dużym szacunkiem. Niemniej będziemy robić swoje, niezależnie od tego, co się wydarzy.
ZOBACZ WIDEO: Stal Gorzów działa na rynku transferowym. Kogo obserwuje prezes klubu?
Eksperci spodziewali się przed sezonem, że PSŻ spadnie z Metalkas 2. Ekstraligi. Rzeczywistość okazała się zgoła odmienna. Błysnął na przykład Ryan Douglas, czego niewielu się po nim spodziewało. To pokazuje, jak nieprzewidywalny jest żużel?
Nie jestem tym faktem zdziwiony. Spodziewałem się tego po Douglasie. Znam go bardzo dobrze. Był u mnie w Toruniu, gdy byłem tam menedżerem. Już wtedy był świetnym zawodnikiem, a z roku na rok tylko się poprawiał. Trzeba dodać, że nie miał wówczas zbyt wielu okazji ze względu na to, że walczyliśmy o awans i powrót do PGE Ekstraligi. Pandemia też nie działała na jego korzyść. Nie mieliśmy, jak dawać mu szans, a jego kariera wyhamowała. Widać natomiast, że w Kolejarzu Rawicz i PSŻ-cie się rozwinął. Sam rozmawiałem z nim wielokrotnie i polecałem w Poznaniu.
Spodziewa się pan podobnego dwumeczu do tego w rundzie zasadniczej? W Bydgoszczy nie pojechał Matias Nielsen, dochodzi także otoczka play-offów. Mateusz Szczepaniak mówił mi o serwisie sprzętu specjalnie na tę okazję. Inni zapewne też się zbroją.
Wszyscy się zbroją, my również, ale w jaki dokładnie sposób, to już jest niestety nasza sprawa. Będziemy trochę kombinować. Przygotowywać się tak samo, jak do każdego spotkania, ale do tego dołożymy kilka szczególnych elementów, organizacyjnych i sprzętowych. Wszystko dopniemy na ostatni guzik. Postaramy się, żeby nic nas nie zaskoczyło, choć w żużlu to jest niezwykle trudne. Zawsze może się wydarzyć coś trudnego do przewidzenia. Niemniej nie będziemy się tym zrażać. Z drugiej strony mamy świadomości, że zapewne inni robią to samo, więc sytuacja wygląda podobnie, jak u konkurencji.
Nasze silniki były w serwisach i już wróciły. Najważniejsze, że spisują bez zarzutu i funkcjonują, jak wcześniej. Często zdarza się tak, że jednostki wracają i coś jest nie tak. My już mamy takie obawy raczej za sobą. Mam informacje od wszystkich zawodników, że silniki były w serwisach i są właściwie przygotowane. Zresztą kontroluję to na bieżąco w trakcie sezonu. Wiem bardzo dużo na temat sprzętu, na którym jeżdżą moi zawodnicy. Panujemy nad całą sytuacją.
Szybko stał się pan ulubieńcem kibiców, którzy podkreślają zalety tej współpracy. Czuć, że w Bydgoszczy można się dalej rozwijać?? Po przedwcześnie zakończonej współpracy w Poznaniu pojawiały się obawy, czy na pewno tak będzie?
PSŻ to temat zamknięty, do którego nie chcę wracać, a o moim zwolnieniu zadecydowały inne względy i nie będę do nich wracał. Jeżeli chodzi o Bydgoszcz, Polonia zdecydowanie jest klubem, w którym mogę się nadal szkolić. Na ocenę mojej pracy, przygotowania toru, wyniku sportowego pewnie przyjdzie czas po sezonie. Znając życie, jeśli wywalczymy awans, będzie dobrze, jeśli nie, będzie źle. Tak wygląda zawód trenera, menedżera. We wszystkich klubach zasady gry są takie same.
W kuluarach mówi się, że kwestie awansu między sobą rozstrzygną Abramczyk Polonia i Arged Malesa. Jak się pan odniesie do układu sił?
Większość drużyn, która weszła do play-offów, jest bardzo mocna. W rundzie zasadniczej wszystko wygląda inaczej. Pojedyncze porażki nic nie oznaczają. Wydaje mi się, że niektórzy nie przywiązują wielkiej wagi do niepowodzeń i odpuszczają sobie dogłębne analizy. My akurat postępowaliśmy inaczej.
Reagowaliśmy na bieżąco. W play-offach mamy już tylko mecz i rewanż. Dzieje się bardzo dużo. Wszystkie drużyny będą w stu procentach skoncentrowane. W rundzie zasadniczej oczywiście też poszczególne kluby chcą wygrywać, ale to trochę, co innego. Wiemy, że mówiąc kolokwialnie nie będzie "lipy" z żadnej strony.
Każdy ma swoje problemy. W Bydgoszczy kibice przede wszystkim czekają na powrót Oliviera Buszkiewicza i ustabilizowanie jazdy przez Kaia Huckenbecka, który lepsze wyścigi przeplata słabszymi.
Myślę, że Grand Prix zabiera tochę mocy i mentalnej pewności siebie Kaiowi. Poza tym uczestniczył w kilku upadkach, ale wydaje mi się, iż wraca na właściwe tory. W play-offach powinno być już dobrze, a przynajmniej tak uważam. Co do Oliviera, rozmawiałem z nim wielokrotnie. Widzę to samo, co po pierwszych czterech meczach. Pewność siebie, moc i chęć jazdy. Nie da się dostrzec jakiejkolwiek przesłanki, która mogłaby zadziałać na jego niekorzyść w najważniejszej części sezonu.
Buszkiewicz pojedzie w Poznaniu?
W tej chwili nie mogę nic powiedzieć na ten temat. Olivier junior spokojnie dochodzi do zdrowia. Czekamy.
Rozmawiał Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty
Zobacz także:
- "Serce boli, że po tylu latach musimy jechać ligę niżej". Zarząd Fogo Unii żegna się z PGE Ekstraligą
- "Każdy brałby w ciemno". Mieszane uczucia byłego menedżera Falubazu