Żużel. Pięć minut dzieliło ich od straty miliona złotych! "Klub już nie dałby rady"

WP SportoweFakty / Mateusz Jaśkowiak / Na zdjęciu: Nazar Parnicki w kasku czerwonym
WP SportoweFakty / Mateusz Jaśkowiak / Na zdjęciu: Nazar Parnicki w kasku czerwonym

Fogo Unia Leszno zwycięstwem nad ebut.pl Stalą Gorzów (53:37) pożegnała się z PGE Ekstraligą. Niewiele jednak zabrakło, by spotkanie zakończyło się... walkowerem na korzyść gości. To przez kibiców.

Chyba nikt w Lesznie, ale i w całym środowisku żużlowym nie spodziewał się, że w meczu Fogo Unii z ebut.pl Stalą Gorzów będzie aż tak gorąco. Po sześciu wyścigach spotkanie na obiekcie im. Alfreda Smoczyka musiało zostać wstrzymane, co mało związek z dymem, który zaczął się unosić nad torem.

Spowodowany on był zamieszaniem na trybunach, gdzie m.in. podpalono szaliki. Dodatkowo rzucano na owal różne przedmioty, a więcej o całej sprawie pisaliśmy TUTAJ. Zgodnie z regulaminem - gospodarze mieli 30 minut na uspokojenie sytuacji i wznowienie meczu. Inaczej sędzia miał prawo odgwizdać walkower.

Prezes Fogo Unii Piotr Rusiecki w rozmowie z Radiem Elka nie ukrywa, że to mógł być spory cios dla klubu. Nie tylko wizerunkowy. - Brakowało tak naprawdę pięciu minut, aby było około miliona złotych kosztów związanych z walkowerem. Myślę, że wtedy ten klub już nie dałby rady - przyznał otwarcie.

ZOBACZ WIDEO: Stal Gorzów działa na rynku transferowym. Kogo obserwuje prezes klubu?

Działacz odbył już spotkanie z kibicami z sektora, gdzie doszło do zamieszania. Rusiecki nie ukrywa, że najważniejsze jest teraz dla nich odbudowanie nie tylko sportowe, ale i atmosfery na stadionie. Zaznaczył jednak, że w drodze po awans do PGE Ekstraligi wsparcie fanów nie może wyglądać tak, jak to miało miejsce w opisanej sytuacji.

Fogo Unia Leszno po zakontraktowaniu Janusza Kołodzieja, Grzegorza Zengoty, Bena Cooka, Nazara Parnickiego i Josha Pickeringa wyrasta na faworyta rozgrywek na zapleczu najlepszej ligi świata. Kwestią otwartą pozostaje formacja młodzieżowa, z której odejdzie Damian Ratajczak. Rusiecki zapowiedział, że dwóch - trzech pójdzie na wypożyczenie do innych klubów. A przypomnijmy, że w tej chwili Unia na sezon 2025 może mieć ich aż trzynastu.

- Oczywiście, ze chcemy awansować do PGE Ekstraligi. Zdajemy sobie jednak sprawę, że jest to sport i nie zawsze wszystko można idealnie zaplanować. Na pewno przygotowania będą na tak wysokim poziomie jak dotychczas, bo inaczej nie potrafimy. Myślę, że ten skład, który będziemy mieli w przyszłym roku, będzie fajnym, dobrym zestawieniem, które może gwarantować wynik, ale tak jak podkreślam, potrzebne jest szczęście sportowe - dodał Rusiecki.

Czytaj także:
- Regulamin może mu zablokować starty w Polsce
- Zawodnik Włókniarza zawieszony!

Komentarze (0)