Żużel. Wrocław znów na scenie Grand Prix. To dobre miejsce na powrót Zmarzlika na właściwe tory

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik na pierwszym planie
WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik na pierwszym planie
zdjęcie autora artykułu

W sobotę po roku przerwy Wrocław ponownie ugości rundę cyklu Grand Prix. W przeszłości trzy razy na Stadionie Olimpijskim wygrał takie zawody Bartosz Zmarzlik, który przed dwoma tygodniami w Cardiff zanotował wpadkę. Miejsce na rewanż ma doskonałe.

Wiele mówiło się o tym, co wydarzyło się przed kilkunastoma dniami w stolicy Walii. Nie tylko w kontekście samego wyniku, jaki Bartosz Zmarzlik w Cardiff zanotował, ale także w kontekście próby jazdy na silniku przygotowanym przez Petera Johnsa. Ostatecznie ta próba nie wyszła, bo czterokrotny indywidualny mistrz świata szybko wrócił na sprzęt Ryszarda Kowalskiego.

Zmarzlik zdążył zareagować w PGE Ekstralidze

O zakończeniu współpracy z tunerem spod Torunia nie ma i nie było tak naprawdę mowy, jak choćby w tym roku miało to już miejsce z Dominikiem Kuberą. Zmarzlik zaakceptował to, że w Wielkiej Brytanii zajął dopiero 10. miejsce i tym samym pierwszy raz od czerwca 2019 roku nie awansował do półfinału w zawodach Grand Prix. Reakcja była bardzo dobra, bo kilka dni później występ w pierwszym spotkaniu play-off w PGE Ekstralidze w Zielonej Górze był znakomity. Zdobył tam 12 punktów i prawdopodobnie, gdyby nie wykluczenie, trafiłby komplet.

Zmarzlikowi sukcesów nigdy wiele, dlatego po wpadce w Cardiff o mobilizację przed sobotnią rundą we Wrocławiu nie ma się co martwić. Jego przewaga w klasyfikacji generalnej wciąż jest bardzo duża, jednak to szybki powrót na odpowiednie tory wydaje się na ten moment ważniejszy. Aby szybko wysłać sygnał grupie pościgowej, że to, co było dwa tygodnie temu to tylko jednorazowy wypadek przy pracy.

Sprzyja Polakowi arena zmagań i to pomimo tego, że kilka tygodni temu na Stadionie Olimpijskim w meczu ligowym nie wygrał żadnego wyścigu. Tyle że podczas imprez GP w tym miejscu 29-latek nigdy nie zawodził. Na Dolnym Śląsku wygrał już trzykrotnie (w 2019 i w obu rundach w 2021), pokazując przy tym wprost znakomity speedway.

Ósma runda i ósmy zwycięzca?

Smak zwycięstwa na 352-metrowym owalu zna także Daniel Bewley, czyli triumfator z Cardiff. On poznał go przed dwoma laty, czyli za ostatnim razem, kiedy karuzela GP zawitała do Wrocławia. W tamtym sezonie to właśnie w imprezach w Walii i Polsce jedna po drugiej zajmował pierwsze miejsce. Historia może się więc teraz powtórzyć.   Trwająca edycja GP właśnie m.in. za sprawą Bewleya stała się pierwszą, odkąd cykl istnieje, w której siedem pierwszych rund padło łupem siedmiu różnych zwycięzców. Z obecnej ścisłej czołówki klasyfikacji ta sztuka nie udała się tylko wiceliderowi - Robertowi Lambertowi. Z wyjątkiem turnieju w Gorzowie reprezentant Wielkiej Brytanii jeździ bardzo regularnie i nieustannie zbliża się do wyniku, jakiego wciąż w mistrzostwach świata nie osiągnął.   ZOBACZ WIDEO: Kościecha o GKM-ie na 2025. Czy Pludra zostanie w drużynie?

A może to moment dla któregoś z Polaków?

Podczas zbliżającego się turnieju polscy kibice na pewno mają spore nadzieje na to, że nie tylko głodny rewanżu Zmarzlik powalczy na wrocławskim obiekcie o wysokie lokaty. Wspomniany Kubera zwykle czuje się na nim bardzo dobrze i dodatkowo jest podbudowany czwartą pozycją w Walii. Także sytuacja tegorocznego debiutanta w roli pełnoprawnego uczestnika w tabeli punktowej na pewno wpływa na niego pozytywnie. Straty do czołowej szóstki nie ma dużej.

Wrocławscy fani, którzy zasiądą na trybunach stadionu, przede wszystkim liczą na sukces Macieja Janowskiego, który ponownie zastąpi Tai'a Woffindena. Przed czterema laty kapitan miejscowej Betard Sparty raz jedyny stanął na domowym stadionie na najwyższym stopniu podium i choć jego dyspozycja mocno ostatnio faluje, to niewątpliwie ewentualny tak duży sukces rezerwowego cyklu nie byłby tutaj niespodzianką.

Podobnie można byłoby chyba oceniać sukces przepadającego za Stadionem Olimpijskim Patryka Dudka. Nominacja do startu z "dziką kartą" była raczej zaskakująca, lecz zapewne jest to zawodnik, dla którego absolutnym planem minimum będzie awans do półfinału. Podobnie jak dla Szymona Woźniaka, który słabo spisał się w Cardiff, ale który w dwóch poprzednich polskich rundach w tym roku docierał do pierwszej ósemki klasyfikacji.

Uczestnicy GP Polski we Wrocławiu:

Bartosz Zmarzlik (Polska) #95 Fredrik Lindgren (Szwecja) #66 Martin Vaculik (Słowacja) #54 Jack Holder (Australia) #25 Leon Madsen (Dania) #30 Robert Lambert (Wielka Brytania) #505 Daniel Bewley (Wielka Brytania) #99 Mikkel Michelsen (Dania) #155 Andrzej Lebiediew (Łotwa) #29 Kai Huckenbeck (Niemcy) #744 Dominik Kubera (Polska) #415 Szymon Woźniak (Polska) #48 Jan Kvech (Czechy) #201 Max Fricke (Australia) #46 Maciej Janowski (Polska) #71 Patryk Dudek (Polska) #16

Marcel Kowolik (Polska) #17 Nikodem Mikołajczyk (Polska) #18

Początek turnieju: sobota, godz. 19:00 Sędzia: Craig Ackroyd (Wielka Brytania)

Prognoza na sobotę (za: pogoda.wp.pl): Temperatura: 21°C Deszcz: 0.3 mm Wiatr: 10 km/h

Klasyfikacja generalna Speedway Grand Prix 2024:

M Zawodnik Kraj Suma
1.
Polska
111
2.
Wielka Brytania
90
3.
Szwecja
88
4.
Australia
87
5.
Dania
87
6.
Słowacja
75
-
-----
7.
Wielka Brytania
73
8.
Polska
68
9.
Dania
60
10.
Polska
50
11.
Australia
47
12.
Niemcy
43
13.
Łotwa
43
14.
Australia
38
15.
Czechy
28
16.
Wielka Brytania
23
17.
Polska
9
18.
Polska
6
19.
Wielka Brytania
4
19.
Czechy
4
21.
Polska
3
22.
Słowenia
2
22.
Niemcy
2
24.
Szwecja
1
25.
Polska
0
25.
Polska
0
25.
Niemcy
0
25.
Polska
0
25.
Niemcy
0

CZYTAJ WIĘCEJ: Czas na półfinał i finał. Pawlicki jest w tej lidze niekwestionowaną gwiazdą Michelsen przekazał informacje. Wiemy, co z jego występem w GP we Wrocławiu

Źródło artykułu: WP SportoweFakty