Żużel. Tajemnicza niemoc Bewley'a. "Może powinienem spytać Fricke'a?"

WP SportoweFakty / Krzysztof Konieczny / Na zdjęciu: Daniel Bewley
WP SportoweFakty / Krzysztof Konieczny / Na zdjęciu: Daniel Bewley

Zaledwie cztery biegi w całej swojej karierze wygrał podczas ekstraligowych zmagań na torze w Grudziądzu Daniel Bewley. W niedzielę to właśnie od jego postawy może zależeć los Betard Sparty Wrocław. Swoją niemoc komentuje sam zawodnik.

Brytyjczyk przyjeżdżał już na tor w Grudziądzu będąc w szczycie formy, ale nawet to nie pomagało w zdjęciu klątwy. Ten tor zupełnie mu nie sprzyja i trudno wierzyć, że nagle po tylu latach przyjdzie wielkie przełamanie. Zwłaszcza, że niespecjalnie nie wierzy w to sam zawodnik.

- Mój tegoroczny mecz w Grudziądzu, gdy zdobyłem siedem punktów był najlepszym meczem w karierze na tym torze. Mam tam olbrzymie problemy z doborem odpowiednich ustawień. Nie ma przy tym znacznie w jakiej jestem formie, bo tam po prostu zawsze moje motocykle spisują się źle i nie jestem w stanie zbyt dużo zrobić. Mam jednak nadzieję, że ostatnim razem poszliśmy w dobrą stronę i tym razem będzie jeszcze lepiej. Grudziądz to naprawdę specyficzny obiekt, na którym wszystko uzależnione jest od twojego motocykla. Jeśli wszystko działa dobrze, to wyglądasz perfekcyjnie, ale jeśli tylko coś szwankuje, to od razu jazda jest męczarnią. To naprawdę wyjątkowy tor - przyznał Daniel Bewley w Magazynie PGE Ekstraligi na WP Sportowefakty.

W obecnej sytuacji kadrowej i osłabieniem brakiem Taia Woffindena, wrocławianie nie mogą pozwolić sobie jednak na kolejne dziury w składzie. Zwłaszcza, że Betard Sparta Wrocław wciąż nie może czuć się zupełnie spokojna, jeśli chodzi o awans do PGE Ekstraligi. Pierwszy mecz zakończył się 10-punktowym zwycięstwem gospodarzy, ale w rewanżu faworytem są grudziądzanie. Duży wpływ na to ma historia występów w Grudziądzu Bewley'a. On sam zdaje sobie, że problem jest większy niż tylko kiepska znajomość tego obiektu. Jego średnia na tym torze to zaledwie 1,24 pkt/bieg.

ZOBACZ WIDEO: Nazywają go następcą Bartosza Zmarzlika. Niektórzy mówią o zbyt małym progresie

- Chodzi o to, by silnik miał charakterystykę, która odpowiada na ten tor. Jeden silnik od tego samego tunera może być zupełnie inny niż ten drugi. Moje silniki najwyraźniej nie pasują na grudziądzki tor. Może powinienem spytać Maxa Fricke'a, czego konkretnie używa na tor w Grudziądzu, ale przypuszczam, że nie zdradzi mi tej tajemnicy. Zwłaszcza przed najbliższym meczem. Trzeba się pogodzić z tym, że każdy z nas musi iść własną drogą - przyznaje zawodnik.

Pierwszy tegoroczny mecz w Grudziądzu zakończył się wynikiem 51:39 dla ZOOleszcz GKM Grudziądz , a dziś powtórka takiego rozstrzygnięcia sprawiałby, że Sparta awansowałaby do półfinałów jako lucky loser i trafiła od razu na Orlen Oil Motor Lublin.

- Jeśli chcemy zdobyć złoto i tak musimy ograć wszystkich, więc nie ma wielkiego znaczenia, z kim pojedziemy w półfinale. W klubie jest presja na awans do finału, ale to nic niezwykłego, bo godziliśmy się na to podczas podpisywania kontraktu. Jesteśmy jednym z najmocniejszych zespołów, o ile nie najmocniejszym. Oczekiwania są tutaj bardzo wysokie, ale też jeśli władze widzą, że dajesz z siebie wszystko, to doceniają to. To dobre miejsce, a presja nic tutaj nie zmienia - dodał Bewley.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty