Żużel. Mieli plan na awans do finału. "Piątek 13-tego okazał się pechowy"

WP SportoweFakty / Michał Chęć
WP SportoweFakty / Michał Chęć

KS Apator Toruń przegrał wysoko z Orlen Oil Motorem Lublin 31:59. Goście nie kryli zawodu, a wysoka porażka była sporym ciosem dla Aniołów. Robert Lambert przyznał, dlaczego nie udało się awansować do finału.

Podopieczni Piotra Barona mogli sprawić największą niespodziankę w PGE Ekstralidze w bieżącym sezonie. Wyeliminowanie Orlen Oil Motoru Lublin wydawało się przed meczem realne, w pewnym stopniu. Plan, który opierał się na zgromadzeniu 40-punktów nie udał się. Jedynym zawodnikiem, który dawał radę zwyciężać z lublinianami, był Robert Lambert.

- To był dla nas bardzo trudny półfinał. Nasz przeciwnik, to wciąż panujący mistrz Polski, a to wiele wyjaśnia. Wiadomo było, że będzie ciężko. Walczyliśmy najmocniej, jak się dało. Przegrywaliśmy starty i brakowało nam dobrych wyjść z pierwszego łuku. Myślę, że to powód, dla którego ponieśliśmy w tym meczu porażkę - wyjaśnił dla WP SportoweFakty, Brytyjczyk.

Przed tygodniem dwanaście punktów wprawiło toruńskie Anioły w dobry humor. Jednak to okazało się za mało, by pojechać w finale najlepszej ligi świata. Żużlowcy z Lublina mieli więcej szczęścia po swojej stronie, a pech padł na Apator.

ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Bajerski, Jabłoński i Przedpełski

- Przed spotkaniem mieliśmy znakomite nastawienie bojowe i atmosferę w zespole. Jestem dumny z reszty chłopaków, jak się przygotowali i walczyli na tyle, na ile potrafili. Cóż, Lublin okazał się od nas mocniejszy, piątek 13-tego okazał się nieszczęśliwy dla nas, a nie dla nich - tłumaczył Lambert.

Stały uczestnik cyklu Speedway Grand Prix starał się bronić kolegów, których punktów zabrakło torunianom do awansu do walki o złoto.

- Ten tor był trudny dla nas do rozszyfrowania, ciągle się zmieniał. Wiem, że miałem dobrą prędkość. Rozmawialiśmy z chłopakami w trakcie przerw. Starałem się im pomóc. Reszta próbowała znaleźć szybkość w motocyklach, aby były szybsze po trasie, czy na starcie. Widziałem ich wysiłek, robiliśmy wszystko, byśmy byli lepsi.

Zaprzepaszczenie sporej przewagi było bolesne dla Apatora Toruń. Zawodnik gości podkreślił po raz kolejny bardzo dobre przygotowanie Motoru.

- Na pewno nie jest nam łatwo. Wiedzieliśmy przed spotkaniem, co mamy zrobić. Przewaga nie wystarczyła. Mieliśmy świetne spotkanie w Toruniu, co na pewno zmobilizowało nas i pomogło nam się dobrze nastawić przed rewanżem. Niestety byliśmy zbyt wolni, by obronić się przed Lublinem.

Drużyna z województwa kujawsko-pomorskiego pojedzie w meczu o trzecie miejsce. Rywalem Apatora będzie Betard Sparta Wrocław albo ebut.pl Stal Gorzów. Być może uda się powtórzyć sukces sprzed roku.

- Taki jest plan, bo niewiele nam zabrakło, by znaleźć się w finale. Mamy szansę na medal i będziemy o niego mocno walczyć. Jeśli wyjdzie nam pierwszy mecz to dobrze albo będziemy mieli gorszy i wrócimy silniejsi na rewanż - uśmiechał się Robert Lambert i dodał - Musimy utrzymywać pełną koncentrację. Mamy dwa spotkania, więc pokażmy, na co nas stać.

Komentarze (22)
avatar
zuzel1515
17.09.2024
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
termos właśnie napluł na powodzian.Co za toruńska ohyda 
avatar
T.-Lublin
17.09.2024
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Szczęście sprzyja lepszym. 
avatar
Fan Apatora Toruń i Stali Gorzów
16.09.2024
Zgłoś do moderacji
7
3
Odpowiedz
Rydzyk nawet nie pochodzi z Torunia he he he he to miasto nawet nie jest kojarzone z
Tadeuszem rydzykiem ale z kopernikiem i piernikami 
avatar
Kazimierz Klimek
16.09.2024
Zgłoś do moderacji
8
3
Odpowiedz
jesli mieli dobry humor po wygranym meczu w Toruniu to rzeczywiscie naiwniacy . Motor nie takie straty odrabial. Wynik rewnazu mnie nie zaskoczyl, co prawda przegrali bez walki ale czy Torun je Czytaj całość
avatar
Beka z rydzykowa
16.09.2024
Zgłoś do moderacji
14
4
Odpowiedz
Ale co się rydzyki nacieszyli z ,,finału” przez te 5 dni, to już zawsze z nimi zostanie ;)))