Żużel. Działacz Startu Gniezno zapewnia ws. toru. Jedna decyzja była kluczowa?

WP SportoweFakty / Tomasz Kordys
WP SportoweFakty / Tomasz Kordys

Zawodnicy Ultrapur Startu Gniezno na początku rewanżowego finału Krajowej Ligi Żużlowej byli zupełnie zagubieni na domowym torze. Tymczasem działacz klubu z pierwszej stolicy Tomasz Adamski zapewnił, że był on przygotowany tak, jak zawsze.

Ultrapur Start Gniezno co prawda pokonał Unię Tarnów w rewanżowym finale Krajowej Ligi Żużlowej (48:42), jednak nie zdołał odrobić strat z pierwszego spotkania i tym samym nie awansował do Metalkas 2. Ekstraligi.

Spore znaczenie w kontekście porażki Startu w dwumeczu miało to, jak czerwono-czarni spisywali się na początku rewanżu. Wyglądali na totalnie zagubionych - jakby zaskoczył ich tor.

- Sposób przygotowania tego toru był identyczny, jak przez cały sezon. Teraz są chłodniejsze dni i przygotowanie nawierzchni jest trudniejsze. Po tym sezonie musimy dorzucić trochę materiału, bo z tego toru po prostu nie idzie więcej wycisnąć - przekazał tymczasem w rozmowie z WP SportoweFakty Tomasz Adamski, prezes Start Gniezno S.A. i działacz GTM Startu Gniezno.

Z teamów zawodników dochodzą wieści, że nawierzchnia różniła się od tej, z którą mieli do czynienia na treningu. W związku z tym sprawdzone ustawienia nie zadziałały. Kluczowa mogła być tutaj decyzja komisarza toru, który nakazywał obfite roszenia nawierzchni.

- Generalnie zawaliliśmy pierwszą część meczu. Potem, jak zawodnicy się spasowali, było zdecydowanie lepiej, aczkolwiek sposób przygotowania toru był identyczny, jak przez cały sezon. Myślę, że tutaj kluczowe były inne warunki i to, że komisarz kazał dość mocno lać ten tor - podsumował Adamski.

ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Bajerski, Jabłoński i Przedpełski

Komentarze (1)
avatar
zulew
26.09.2024
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
kluby powinny umiarkowanie podchodzić do nakazów przeróżnych komisarzy ludowych. Za żadną cenę nie wolno pozbawiać się atutu własnego toru