Żużel. Trudna sytuacja Drabika. To trzeba zrobić przed jego zatrudnieniem

WP SportoweFakty / Krzysztof Konieczny / Na zdjęciu: Maksym Drabik
WP SportoweFakty / Krzysztof Konieczny / Na zdjęciu: Maksym Drabik

Maksym Drabik po sezonie 2024 prawdopodobnie pożegna się z Krono-Plast Włókniarzu Częstochowa i będzie musiał znaleźć nowy klub. Chętnych jednak za wielu nie ma. Marian Maślanka podpowiada, co potencjalny pracodawca powinien zrobić najpierw.

Jeszcze niedawno wydawało się, że Maksym Drabik pozostanie na kolejny sezon w Krono-Plast Włókniarzu Częstochowa. Sytuacja ta jednak się zmieniła, a w drużynie w 2025 roku w formacji seniorskiej będą jeździli Jason Doyle, Piotr Pawlicki, Kacper Woryna, Mads Hansen oraz Wiktor Lampart.

- Faktycznie mogę przyznać, że dwa miesiące temu ustaliliśmy warunki nowego kontraktu z Maksymem Drabikiem. Nie muszę jednak dodawać, że od tego czasu wydarzyło się bardzo dużo i obecnie nasze porozumienie już nie jest wiążące. Wszyscy widzieli, co działo się pod koniec sezonu, a my jako klub musimy reagować - przyznał Michał Świącik (więcej TUTAJ).

Sytuacja 26-latka nie jest prosta. W ciągle trwających rozgrywkach PGE Ekstraligi zdobywał średnio 1,426 punktu na jeden bieg. Dodatkowo w środowisku uchodzi za zawodnika, z którym trudno się współpracuje. To wszystko powoduje, że praktycznie nie ma już żadnych szans na znalezienie zespołu w najlepszej żużlowej lidze świata. Pozostaje mu zatem jazda w Metalkas 2. Ekstralidze, choć i tam nie słychać o jakimś wielkim zainteresowaniu dwukrotnym indywidualnym mistrzu świata juniorów.

ZOBACZ WIDEO: Przyjemski nie poradzi sobie na bydgoskim torze? Jasna odpowiedź Bajerskiego

- Moim zdaniem ktoś przynajmniej z nim porozmawia i spróbuje dowiedzieć się, czego Maksym tak naprawdę oczekuje od tego sportu i, w którym kierunku zamierza iść. Umiejętności jeździeckie to jedno, sprzęt drugie, ale sfera mentalna jest najważniejszą kwestią. Najistotniejsze będzie dotrzeć do tego niego i rozwiązać jego problemy - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Marian Maślanka.

Były prezes Włókniarza Częstochowa zdradza, że on sam przed zatrudnieniem danego żużlowca najpierw długo rozmawiał nie tylko z samym zawodnikiem, lecz też z jego otoczeniem. Często było to kilka spotkań. Jak zdradza, niektórzy dziwili się jego decyzjami kontraktowymi, ale później ci żużlowcy się odbudowywali. - Na pewno w przypadku Drabika musiałbym się porządnie rozeznać. Jeśli ktoś będzie chciał go zatrudnić, musi zrobić tak samo - dodaje.

Nieprzewidywalność częstochowianina powoduje, że część kibiców nie byłaby nawet zaskoczona, gdyby zakończył on swoją karierę. W podobnym tonie wypowiada się nasz rozmówca. - Jest to możliwe. Na pewno szkoda talentu jeździeckiego, który posiada. Jeżeli uzna, że nie widzi swojej przyszłości w żużlu, to trzeba to uszanować i przyjąć do wiadomości - kończy Marian Maślanka.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty