Jarosław Handke: W minionym sezonie kilka razy pokazałeś się z niezłej strony, w związku z czym na pewno kilka klubów z niższych lig się po ciebie zgłosiło. Ile otrzymałeś ofert?
Tobiasz Musielak: Tak, rok temu zanotowałem kilka dobrych występów, co dało zainteresowanie kilku klubów z niższych lig. Teraz mogę powiedzieć, że najlepsza dla mnie była oferta z Rawicza.
Zarówno prezes Cieślak, jak i Sławomir Kryjom nie ukrywają, że jest coś na rzeczy jeśli chodzi o twoje ewentualne starty w Rawiczu. Jak blisko jesteś obecnie podpisania umowy właśnie z Kolejarzem?
- Jeśli chodzi o rozmowy, to oficjalnych nie było, lecz kilka luźnych rozmów było. Jeśli chodzi o sam kontrakt, to nie chciałbym teraz udzielać na ten temat informacji, ponieważ jak już wcześniej wspomniałem, nie było żadnej oficjalnej rozmowy.
Czy bierzesz pod uwagę taką możliwość, że w ogóle nie zostaniesz wypożyczony na sezon 2010 do niższej ligi? Wywalczenie miejsca w Ekstralidze w obliczu silnej konkurencji między innymi w osobie brata wydaje się być nierealne.
- Ja poważnie myślę o wypożyczeniu, które dałoby mi wiele jazdy i właśnie pod tym względem będę zimą szukał klubu, który zagwarantuje mi starty w lidze, tak abym mógł się cały czas rozwijać. To jest moim celem na najbliższe dwa lata.
Jeżeli zostałbyś wypożyczony do Rawicza, to kwestią problemową jest to, gdzie miałbyś startować w rozgrywkach młodzieżowych. Sławomir Kryjom stwierdził, że Unia cię potrzebuje np. do MDMP jako swojego zawodnika. Z kolei Kolejarz także potrzebuje juniora, który reprezentowałby klub w tych rozgrywkach.
- Dokładnie tak. Jeśli byłoby to możliwe, to chciałbym startować zarówno w zawodach ligowych, a także w zawodach młodzieżowych. Ale myślę, że sprawa moich startów w nadchodzącym sezonie wyjaśni się w styczniu.
Na jakim etapie przygotowań do sezonu 2010 obecnie się znajdujesz? Siłownia, basen, bieganie? Może stosujesz jakieś nietypowe ćwiczenia?
- Przygotowuję się wraz z drużyną Unii Leszno, ale ponadto praktycznie codziennie uczęszczam na basen oraz saunę, ponieważ kolejny sezon będzie dla mnie bardzo ważny.
Jak wygląda twoja sytuacja sponsorska i sprzętowa, czy w przypadku wypożyczenia do klubu z niższej ligi jesteś w stanie jeździć dla niego na dobrze przygotowanych silnikach?
- Jeśli chodzi o sprzęt, to narzekać nie mogę, ponieważ dysponuję trzema silnikami, które spisują mi się naprawdę bardzo dobrze. Dlatego uważam, iż także za rok problemów ze sprzętem nie powinienem mieć. Jeśli chodzi o sponsorów, również nie jest źle, w przyszłym sezonie pomagać mi będą firmy Iveco Kępka, DPD Polska, Almark oraz firma Inter Moto Plus ze Śremu, za co tym firmom pragnę serdecznie podziękować. Dziękuję, ponieważ wiadomo, że teraz, w czasach kryzysu ciężko jest o sponsora.
W rodzinach, gdzie bracia są żużlowcami zawsze są oni porównywani. W waszym przypadku to także nieuniknione. Czy już na obecnym etapie kariery słyszysz takie opinie, że "w tych zawodach Tobiasz pojechał nawet lepiej od Sławka" i temu podobne?
- Tak. Spotkałem się już z takimi komentarzami, ale ja nie myślę o tym tylko wsiadam na motor i staram się zawsze jechać na sto procent. Nieważne jakie są to zawody, to tak robię, co więcej moim zdaniem Sławek i tak jest dużo lepszym zawodnikiem ode mnie. Być może zmieni się to już w nadchodzącym sezonie (Tobiasz się uśmiecha - przyp.red.).
Do tej pory w związku z nikłym jeszcze doświadczeniem nie miałeś okazji poznać zbyt wielu żużlowych torów. Na jakich czujesz się najlepiej? Preferujesz "beton" czy raczej nawierzchnię przygotowaną "pod koło"? Może masz jakiś ulubiony tor?
- Dokładnie tak, nie miałem w tym roku tylu imprez aby poznać wiele torów na świecie. Najbardziej przypadł mi do gustu tor w Gnieźnie, który ma bardzo fajną geometrię, gdzie trzeba naprawdę dobrze wejść w łuk aby dobrze z niego wyjść. Ponadto również "leży" mi tor w Rybniku.
Znaczny procent kibiców leszczyńskiej Unii to nie mieszkańcy samego Leszna. Mówi się, że nawet połowa fanów "Byków" to mieszkańcy okolicznych miast i wsi. Czy w twoim rodzinnym Popowie żyje sporo sympatyków Unii?
- Tak, kibice w Lesznie są naprawdę doskonali, nie tylko z samego Leszna. W Popowie są ludzie, którzy jeżdżą na żużel regularnie, ale jest to mała garstka kibiców. Przy okazji chciałbym podziękować w imieniu całej drużyny za to, że są z nami na dobre i na złe, a szczególne pozdrowienia kieruję do fanów z Popowa.
Jak radzisz sobie w szkole? Wielu młodzieżowców twierdzi, że połączenie nauki z czynnym uprawianiem żużla to zajęcie karkołomne, niektórzy wręcz rzucają szkołę. Jak się na ten aspekt zapatrujesz?
- Rzeczywiście, bardzo ciężko jest pogodzić te dwie sprawy, ale jak na razie szkoła jest dla mnie priorytetem, ponieważ kariera nie trwa wiecznie. Natomiast po niej trzeba z czegoś się utrzymywać. Mi na razie idzie nieźle, także nauczyciele rozumieją moją sytuację i przymykają troszkę oko na moją edukację.
W niedzielę uczestniczyłeś w Żużlowych Mikołajkach w Centrum Handlowym Manhattan. Czy idąc przez nie w kierunku stolików, przy których siedziałeś z innymi zawodnikami, byłeś rozpoznawany przez kibiców? Czy podczas przechadzki po Lesznie czy okolicznych mieścinach zaczynasz zauważać rosnącą popularność?
- Tak. W niedzielę uczestniczyłem w tej imprezie, która poświęcona była Andrzejowi Szymańskiemu, bardzo mi się podobało, kibice mnie rozpoznawali i to cieszy. Również czasami gdy idę ze szkoły natykam się na ludzi, którzy mnie rozpoznają i proszą o wspólne zdjęcie, czy chcą porozmawiać. Takie spotkania na ulicy są miłe.
Co chciałbyś przekazać czytelnikom portalu SportoweFakty.pl na koniec naszej rozmowy?
- Przy okazji chciałbym podziękować moim sponsorom oraz wszystkim tym którzy mi pomagali w zeszłym sezonie, a byli to: Andrzej i Jarek Krawczykowie, którzy przygotowywali mi silniki, Marcin Biernacki, tata Damian oraz zarząd klubu Unia Leszno Chciałbym także pozdrowić wszystkich kibiców Unii i nie tylko.