Żużel. Apator dopomógł szczęściu. Jako jedyny miał trzech takich zawodników

WP SportoweFakty / Julia Podlewska / Na zdjęciu: drużyna KS Apatora Toruń przed meczem
WP SportoweFakty / Julia Podlewska / Na zdjęciu: drużyna KS Apatora Toruń przed meczem

Apator ten sezon, pomimo słabszych momentów, może zaliczyć do udanych. Torunianie, którzy jako jedyni w PGE Ekstralidze mieli trzech seniorów powyżej średniej biegowej 2,000, zgarnęli drugi z rzędu brąz. A był moment, że jedną nogą byli już za burtą.

Podsumowanie sezonu 2024 w wykonaniu KS Apatora Toruń oczami portalu WP SportoweFakty.

***

KOMENTARZ. "Anioły" stały się specjalistami od awansów do strefy medalowej jako tzw. lucky loser. Od czasu powrotu formatu play-off z udziałem sześciu drużyn tylko one wypracowywały sobie to miano, a - jak doskonale wiadomo - przedłuża to szanse na medal. Bilans wychodzi dodatni, bo w 2022 roku było jeszcze miejsce czwarte, za to w kolejnych dwóch zespół z Grodu Kopernika wdrapywał się na najniższy stopień podium. A to w tak mocnej i wyrównanej PGE Ekstralidze oznacza sukces.

Apator tenże sukces miał na kim budować. Jako jedyny dysponował tercetem seniorów, który zakończył sezon ze średnią biegową wyższą niż dwa punkty. Byli to Robert Lambert (2,278), Emil Sajfutdinow (2,191) i Patryk Dudek (2,056). Gdy solidne punkty dorzucała reszta na czele z Pawłem Przedpełskim, wyniki spotkań najczęściej były pozytywne. Tak było choćby przeciwko Orlen Oil Motorowi Lublin, który dwie z trzech porażek w całym sezonie poniósł właśnie w konfrontacjach z brązowymi medalistami, na Motoarenie.

BOHATER SEZONU. Najskuteczniejszym zawodnikiem torunian został Lambert, na którym polegać można jak na Zawiszy. Za to zapomnieć nie sposób o tym, co przeszedł Sajfutdinow. W sierpniu w Anglii doznał kontuzji pośladka, co wykluczyło go z jazdy w trzech meczach, w tym dwóch ćwierćfinałowych. Apator przegrywał te starcia, lecz awans do czwórki pozwolił niespełna 35-latkowi na powrót do ścigania we wrześniu. Powrót w świetnym stylu, pomimo słabszej jazdy w rewanżu półfinału w Lublinie. Sajfutdinow mimo dolegliwości jeździł tak, jak przed wypadkiem w Sheffield. Wykazał się prawdziwym hartem ducha.

KLUCZOWY MOMENT. Spotkania w ćwierćfinale play-off w Gorzowie i Grudziądzu. Po tym, jak Apator przegrał u siebie z ebut.pl Stalą Gorzów (42:48), wiedząc, że na rewanż pojedzie bez Sajfutdinowa, wielu zdążyło go już pogrzebać. Natomiast ZOOleszcz GKM Grudziądz, choć też pierwsze zawody przegrał (40:50), rewanż miał u siebie, a gdzie jak gdzie, w 2024 roku przy Hallera był mocny. Dodatkowo rywalizował z Betard Spartą Wrocław, czyli zespołem niemającym ani jednego zwycięstwa wyjazdowego po rundzie zasadniczej.

Dramaturgii nie zabrakło. Osłabieni torunianie zgodnie z przewidywaniami przegrywali ze Stalą, natomiast dość nieoczekiwanie przegrywał też GKM. Sytuacja zmieniała się, a kibice obu stron zerkali nerwowo w komputery i telefony, sprawdzając, jak radzi sobie lokalny rywal i kto w danym momencie jest bliżej półfinału. Grudziądzanie poprawili nieco swój dorobek pod koniec spotkania, przegrywając je 41:49. Wtedy na tor do ostatniego wyścigu wyjeżdżali torunianie, którzy potrzebowali mieć na koniec zawodów minimum 39 "oczek". Przed ostatnim biegiem mieli ich jednak tylko 35. Wtedy na wysokości zadania stanęli jadący siódmy raz Lambert i Dudek. Wygrali 4:2 i wprawili w rozpacz komplet widzów w Grudziądzu oczekujących na to, co wydarzy się w oddalonym o 370 kilometrów Gorzowie.

ZOBACZ WIDEO: Woźniak o udziale w walkowerze. Stanowcza reakcja zawodnika

CYTAT. "Nie mamy dostatecznie szybkich silników na Ekstraligę i trzeba to zmienić" - mówił trener Piotr Baron po kompromitującej porażce w czerwcu w Lesznie (34:56). Takie słowa były zaskakujące, jeśli spojrzeć na to, jakimi zawodnikami torunianie dysponują i że mieli za sobą też i niezłe występy. Co ciekawe... szybkość wróciła zaskakująco szybko. Już kilka dni później drużyna wygrała z niepokonanym do tego czasu Motorem i zaczęła się rozpędzać. Mając już do dyspozycji ekstraligowe silniki.

LICZBA. 81 - tyle punktów zdobyły Apator i GKM w swoich dwumeczach ćwierćfinałowych. Z uwagi na to, że w tabeli rundy zasadniczej toruńska ekipa była o jedną pozycję wyżej od grudziądzkiej (dzielił je w niej punkt), to ona wskoczyła jako "lucky loser" do półfinału. Szczęściu dopomogła, bo suma summarum w konfrontacjach o brąz rozprawiła się ze Stalą (100:79).

CO DALEJ? Dwa brązowe medale rozbudził apetyty. Dokonano już oficjalnie zmian kadrowych, które przynajmniej na papierze wzmacniają siłę zespołu chcącego zawalczyć o pierwszy od 2016 roku finał play-off. Pożegnano się z Przedpełskim i Wiktorem Lampartem, a przywitano z Mikkelem Michelsenem i Janem Kvechem. Ta dwójka dokooptowana do tercetu Lambert - Sajfutdinow - Dudek ma stworzyć mieszankę zdolną w 2025 roku rzucić wyzwanie Motorowi. Nieodzowny będzie jednak rozwój formacji juniorskiej. Musiałaby ona zaliczyć progres względem minionego sezonu, w którym była jedną z dwóch najsłabszych w PGE Ekstralidze.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty