Żużel. Hegemonia Motoru trwa. W przyszłym roku będzie już znacznie trudniej

WP SportoweFakty / Michał Chęć
WP SportoweFakty / Michał Chęć

Orlen Oil Motor trzeci rok z rzędu nie ma sobie równych. Co prawda po drodze zdarza się, że lubelski klub przegra jakieś mecze, jednak ostatecznie w finale to oni stają na najwyższym stopniu podium. W przyszłym roku może być już znacznie trudniej.

W tym artykule dowiesz się o:

Podsumowanie sezonu 2024 w wykonaniu Orlen Oil Motoru Lublin oczami portalu WP SportoweFakty.

***

KOMENTARZ. Po kolejnym niemalże identycznym sezonie, co dwa ubiegłe, ciężko jest coś nowego napisać o lubelskim hegemonie. Tegoroczny sezon nie był idealny, bo obecnie żużel jest mocno wyrównany, a szczególnie w PGE Ekstralidze. Do dziesiątej kolejki Motor wygrywał mecz za meczem, niektórzy nawet wróżyli, że będzie to sezon bez porażki.

Tak się nie stało. Jako pierwszy zatrzymał ich KS Apator na własnym torze. Ta porażka Motorowi niewiele zmieniła, bo już i tak byli niezagrożeni na miejscu lidera do końca rundy zasadniczej, ale za to bardzo dużo dała torunianom. W ostatniej kolejce pierwszej fazy sezonu przyszła druga porażka - ponownie na wyjeździe, tym razem z Betard Spartą Wrocław.

Jednak najbardziej kryzysowy moment Motoru dopiero był przed nimi. Po finale Speedway Of Nations w polskiej lidze na dobrym poziomie przestał jechać Jack Holder, Fredrik Lindgren miał ogromne problemy sprzętowe, a Dominik Kubera w trakcie sezonu zmienił tunera. Do tego Bartosz Zmarzlik, który męczył się jak nigdy.

ZOBACZ WIDEO: Motor ciągle czeka na nowy stadion. Prezes mówi, jaka pojemność byłaby wystarczająca

Przez ćwierćfinał z NovyHotel Falubazem podopieczni Macieja Kuciapy i Jacka Ziółkowskiego przeszli dość gładko, bo w dwumeczu wygrali 112:67. Jednak schody zaczęły się później. Trzeci sezon z rzędu na którymś etapie fazy play-off Motor spotkał się z Apatorem i ponownie miał problemy. Pierwszy mecz na Motoarenie wygrali torunianie i to aż 51:39. Taki wynik pozwolił im marzyć o sprawieniu sensacji. Ta jednak nie nadeszła, bo mistrz Polski na własnym torze triumfował 59:31.

Dwumecz finałowy także był pod dyktando jednej drużyny. Orlen Oil Motor wygrał już w pierwszym meczu na torze we Wrocławiu 47:43, co tak naprawdę zabiło wszystkie emocje związane z rewanżem w Lublinie. Dodatkowo zadziałało na to przekładanie meczu i opady deszczu. Motor przypieczętował trzecie złoto z rzędu wynikiem 52:38 i w tabeli wszechczasów pnie się coraz wyżej. Ich złota seria jest już taką drugą w XXI wieku. Wcześniej dokonała tego tylko Fogo Unia Leszno.

BOHATER SEZONU. Ciężko znaleźć jednego bohatera w lubelskim klubie. Wszyscy zawodnicy, mniej czy bardziej, ale jednak pojechali na swoim dobrym poziomie. Nikt specjalnie nie zawiódł ani się nie wyróżnił. W tej kategorii można wskazać kogoś innego. Mianowicie jest to Maciej Kuciapa, czyli trener lubelskiego zespołu. Jest to tzw. cichy bohater, który bardzo dobrze wykonuje swoją robotę i kompletnie nie szuka atencji wśród mediów i nie wychyla się. To dzięki niemu żużlowcy mają powtarzalność toru, na którym tak dobrze się czują. W wielu kwestiach stosunkowo młody stażem trener jest pomijany, jednak jego praca jest nieoceniona.

KLUCZOWY MOMENT. Półfinałowy dwumecz z KS Apatorem. To był najważniejszy moment sezonu dla lubelskiego klubu. Do tej pory wszystko szło zgodnie z planem, jednak pierwszy mecz półfinałowy mógł to wszystko przekreślić. Motor w Toruniu tak naprawdę nie istniał. Miejscowi wygrali 51:39 i świętowali, jakby to już oznaczało złoty medal. Przed rewanżem w Motorze było ogromne ciśnienie. Na domowym torze lublinianie trenowali przez dwa, a może i trzy całe dni. Wszystko po to, aby wejść do finału. Ostatecznie to pomogło, bo Motor rozgromił Apatora 59:31 i czwarty raz z rzędu zameldował się w dwumeczu o złoty medal.

CYTAT. "Walka o trzecie miejsce byłaby dla nas porażką" - Jakub Kępa. Takie słowa wypowiedział prezes lubelskiego klubu w Magazynie PGE Ekstraligi CANAL+ tuż po finale. Było to nawiązanie do półfinału z KS Apatorem. Gdyby w nim Motor odpadł i miał walczyć o brązowy medal, to byłaby to ogromna porażka w Lublinie. Sternik mistrzów Polski nie ukrywał, że był zły i sfrustrowany po meczu w Toruniu, bo cały sezon mieli wszystko pod kontrolą, a jeden mecz mógł to wszystko przekreślić. To tylko podkreśla wysokie ambicje lubelskiego klubu.

LICZBA. 3. Właśnie tyle mistrzostw z rzędu zdobył Orlen Oil Motor Lublin. Władze i zawodnicy klubu są nadal głodni i zapowiadają, że tronu tak szybko nie oddadzą. W XXI wieku taką lub dłuższą serię miała tylko Fogo Unia Leszno, lecz Jakub Kępa z pewnością będzie chciał ją poprawić.

CO DALEJ? W Orlen Oil Motorze niewiele się zmieni, żeby nie mówić, że nic się nie zmieni. Kadra trzykrotnych z rzędu mistrzów Polski kompletnie się nie zmieni. Zostają wszyscy seniorzy i juniorzy, a także sztab szkoleniowy. W Motorze kierują się zasadą, że mistrzowskiego składu się nie zmienia. Czy to wyjdzie na dobre? Przekonamy się za ok. 11 miesięcy.

Jednakże zmieni się coś innego, a są to składy ligowych rywali. Bardzo mocno wzmocnił się KS Apator zakontraktowaniem Mikkela Michelsena i Jana Kvecha, a do Betard Sparty dołączy Brady Kurtz. Niebezpieczny wydaje się także Falubaz. Motor Lublin z pewnością będzie miał już znacznie trudniej w zdobyciu mistrzostwa Polski.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty