Unia Tarnów cały czas walczy o wystartowanie w sezonie 2025 w Metalkas 2. Ekstralidze. W zeszłym tygodniu poinformowano nawet, że pozyskano nowego sponsora tytularnego. W poniedziałek za to zorganizowano konferencję prasową, z której można wywnioskować, że klub nadal liczy na złamanie regulaminu przez Polski Związek Motorowy.
Wcześniej pisaliśmy już, że Unia zawarła porozumienia z żużlowcami. W praktyce dokonano renegocjacji ich kontraktów, co miało ułatwić uzyskanie licencji. Z naszych informacji wynika jednak, że PZM nie zaakceptuje takich dokumentów, bo musiałby w ten sposób złamać własny regulamin (więcej TUTAJ). Tarnowianie muszą spłacić sto procent zadeklarowanej kwoty przy podpisywaniu umów z zawodnikami i nie możliwości żadnych ustępstw.
- Posiadam dużą sympatię do Unii. Znam właścicieli klubu z Tarnowa, jestem również w kontakcie z władzami miasta. Aczkolwiek nie może być tak, że ktoś wykonał swoją pracę, za którą i tak miał obniżone już ustalone wcześniej warunki, a na końcu po zrealizowaniu zadania ktoś próbuje zmieniać te ustalenia i obcinać zarobione na torze kwoty. Czasy, gdzie w klubach po sezonie siadano i próbowano żużlowców szantażować, karać np. za brak czapki na kwietniowym sparingu tylko po to, aby niwelować zadłużenie wobec zawodników, już bezpowrotnie minęły - mówi nam Krzysztof Cegielski.
ZOBACZ WIDEO: Miał jasną deklarację od Krzysztofa Mrozka. "Takimi zapewnieniami byłem karmiony"
- Mam dużo osobistej, ale jednak gorzkiej satysfakcji, ponieważ moje wieloletnie działania w takich sytuacjach jak dziś bardzo zawodnikom pomagają. Wolałbym, żeby nie byli zmuszania do korzystania ze swoich praw, lecz w końcu żużlowcy są chronieni wielopłaszczyznowo. Bezpieczeństwo na torze, ubezpieczenia, pomoc prawna a przede wszystkim właśnie zmiany regulaminowe, które chronią ich na wypadek różnych sytuacji. Mają oczywiście swoje obowiązki, ale również mnóstwo praw - dodaje.
Szef stowarzyszenia żużlowców "Metanol" nie ukrywa, że od momentu, gdy udało się usunąć, jak sam nazywa "patologiczny" regulamin finansowy, funkcjonujemy w innej rzeczywistości. Trudniejszej, lecz nie fikcyjnej. Obecnie wszystko oficjalnie może i powinno być zapisane w kontraktach. Wcześniej mniejsza część kwot była wpisana w umowach, a reszta w porozumieniach, które nie podlegały pod proces licencyjny i nie zawsze były realizowane.
- Dochodziło do sytuacji, gdzie żużlowców po prostu oszukiwano. Dzisiaj wszystko z ostatnim dniem października musi być rozliczone bez możliwości dokonywania porozumień dotyczących rozliczeń w późniejszych terminach. Oczywiście, nie byłoby tych pozytywnych zmian dla zawodników gdyby nie zrozumienie i działania prozawodnicze ze strony władz, przede wszystkim prezesa Ekstraligi, Wojciecha Stępniewskiego - zwraca uwagę Cegielski.
Co ciekawe, pomimo takich możliwości, jak zdradza nasz rozmówca, nadal są żużlowcy, którzy zgadzają się na ustalenia pozakontraktowe, czego osobiście nie jest w stanie zrozumieć, gdyż posiadają oni zabezpieczenia licencyjne. Teraz pytają się oni, czy mają szanse odzyskać te pieniądze w procesie licencyjnym. - Nie, gdyż nieodpowiedzialnie zgodzili się na jakieś aneksy lub dodatkowe porozumienia - wyjaśnia krótko były zawodnik.
Unia Tarnów nie jest jedynym klubem w Polsce borykającym się z problemami finansowymi. Tajemnicą nie są już także kłopoty ebut.pl Stali Gorzów, a w środowisku mówi się, że ośrodków w nie najlepszym stanie jest więcej. Zdaniem Cegielskiego, władze żużlowe będą nieugięte i to nie tylko w kwestiach finansowych.
- Widzę, że w końcu są one bardzo rygorystycznie nastawione. Wcześniej zresztą były wiele razy oszukiwane przez kluby oraz włodarzy miast jeśli chodzi o poprawę jakości oglądania meczów na stadionach. Można zauważyć, że przyszedł czas rozliczeń. Obecnie może to dotknąć kilka ośrodków, ale możliwe, że to jest ten czas, aby wszyscy wyciągnęli jakąś naukę - podsumowuje.
Mateusz Kmiecik, dziennikarz WP SportoweFakty