Żużel. Chce wrócić na wysoki poziom. "Wiem, że jestem w stanie tego dokonać"

Materiały prasowe / Monster Media / Mateusz Wójcik / Na zdjęciu: Tai Woffinden
Materiały prasowe / Monster Media / Mateusz Wójcik / Na zdjęciu: Tai Woffinden

Działacze Vastervik Speedway nie zwalniają tempa i w środę ogłosili dziewiątego zawodnika, który przywdzieje barwy tej drużyny w sezonie 2025. - Wprowadzamy dodatkowy kaliber - mówi menedżer zespołu.

Tai Woffinden w polskiej lidze po trzynastu sezonach spędzonych w barwach Betard Sparty Wrocław zmienił otoczenie i z PGE Ekstraligi przeniósł się na jej zaplecze do Texom Stali Rzeszów. W szwedzkiej Bauhaus-Ligan Brytyjczyk nadal będzie związany z Vastervik Speedway.

- To bardzo miłe, że Tai, będzie z nami kolejny sezon. Niestety, ale przez ostatnie dwa sezony z powodu kontuzji nie mogliśmy z niego korzystać w play-offach, więc oby do trzech razy sztuka. Tai na pewno, nie pojedzie u nas pełnego sezonu, ale będzie dostępny przede wszystkim na kluczową fazę rozgrywek. Mając go w składzie, wprowadzamy dodatkowy kaliber i nie mam wątpliwości, że po groźnej kontuzji wróci na swój poziom - mówi Morgan Andersson, menedżer zespołu w komunikacie prasowym.

W ostatnich rozgrywkach Brytyjczyk nie wystartował w Drużynowych Mistrzostwach Szwecji. Dla Vastervik Speedway jest dziewiątym zakontraktowanym zawodnikiem. Wcześniej stosowne dokumenty parafowali m.in. Robert Lambert, Mads Hansen, czy Fredrik Lindgren.

- Bardzo podoba mi się w tym klubie. Mogę powiedzieć, że czuję, że coś jest niedokończone, bo przez ostatnie kontuzje wiele rzeczy mi odpadło, chociażby seria Grand Prix. Chcę wrócić na swój wysoki poziom i wiem, że jestem w stanie tego dokonać. W Vastervik też mamy pewne nieskończone sprawy - przyznał Woffinden.

Oprócz wymienionych Brytyjczyków, Duńczyka i Szweda w Vastervik Speedway w sezonie 2025 ujrzymy również: Bartosza Smektałę, Matiasa Nielsena, Jacoba Thorssella, Antona Karlssona oraz Noela Wahlqvista.

ZOBACZ WIDEO: Mówi o tym, co wydarzyło się w Stali. "Głupią decyzją wykreowali 700 tys. zł strat"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty