Żużel. Ani kroku w tył. Ważny apel w sprawie Stali Gorzów i Unii Tarnów

WP SportoweFakty / Tomasz Jocz
WP SportoweFakty / Tomasz Jocz

ebut.pl Stal stoi nad przepaścią. Klub ma duże zobowiązania i nie wiadomo, czy otrzyma licencję. Trudna jest także sytuacja Unii Tarnów. Jacek Gajewski ma nadzieję, że władze polskiego żużla nie będą stosować żadnej taryfy ulgowej wobec obu ekip.

Gorzowska Stal walczy o przetrwanie. Najlepszym dowodem na potwierdzenie tej tezy jest poniedziałkowe spotkanie z przedstawicielami PZM, na które udali się prezydent miasta Jacek Wójcicki i prezes honorowy Władysław Komarnicki . Nieoficjalnie mówi się, że zaległości klubu sięgają nawet 10 milionów złotych. Dodajmy, że sytuacja jest trudna nie tylko w Gorzowie, bo nie wiadomo, czy w Metalkas 2. Ekstralidze zdoła wystartować Unia Tarnów, która dokonała obniżenia kontraktów zawodników. PZM nie zamierza jednak takich porozumień akceptować, bo złamałby w ten sposób własny regulamin.

Jacek Gajewski popiera takie stanowisko i ma nadzieję, że władze żużla będą konsekwentne. Jego zdaniem nie powinno być żadnej taryfy ulgowej w kwestiach finansowych.

- Przepychanie klubów, które mają kłopoty finansowe to niebezpieczny precedens. Rywalizacja w lidze odbywa się na różnych obszarach. Jednym z nich są finanse i kontrakty. Jeśli ktoś podchodzi do tego tematu realnie, wywiązuje się, to czasami ma gorszy skład. Nie powinien być jednak z tego powodu gorzej traktowany od tych, którzy żyją ponad stan. W kwestiach finansowych nie powinno być zatem żadnych odstępstw. To rzecz święta - mówi były menedżer klubu z Torunia.

ZOBACZ WIDEO: Miał jasną deklarację od Krzysztofa Mrozka. "Takimi zapewnieniami byłem karmiony"

- Jeśli któryś z klubów nie spłaci zobowiązań, a pojedzie, to nie wiem, w jakim kierunku pójdzie żużel. Za rok mogą pojawić się kolejne kluby, który użyją argumentu, że przecież pozwolono Stali Gorzów czy Unii Tarnów, a nam nie. To się nigdy nie skończy. Jedynym ratunkiem dla obu klubów powinna być zatem spłata zobowiązań - zaznacza.

Niewykluczone, że jedyną szansą dla Stali jest obecnie zaangażowanie miasta. Gajewski nie wyobraża sobie jednak, żeby prezydent zdecydował się na spłatę tak ogromnych zobowiązań.

- Bardzo wiele pieniędzy, które trafiają do sportu, jest mocno uzależnionych od sympatii i relacji politycznych. Tak dzieje się w samorządach i w przypadku dostępu do Spółek Skarbu Państwa. Teraz słyszę, że w ratowanie Stali ma zaangażować się prezydent miasta. W mojej ocenie to byłaby bardzo niebezpieczna gra, bo za chwilę w kolejce mogą ustawić się kolejne kluby z Gorzowa, które będą oczekiwać zwiększenia finansowania. Rozumiem, że Stal to duża wartość, ale pewne granice nie powinny być naginane, bo ktoś się za bardzo rozpędził w kwestiach finansowych - tłumaczy.

Jeśli Stal nie otrzyma licencji na jazdę w PGE Ekstralidze, to w elicie może pozostać tegoroczny spadkowicz, a więc Fogo Unia. Były menedżer nie ma wątpliwości, że klub z Leszna powinien podjąć wyzwanie. - W tym składzie, którym obecnie dysponują, szanse byłyby 50 na 50. Mogliby się utrzymać, ale nie byliby żadnym pewniakiem. To byłaby zatem jazda na krawędzi. Z drugiej strony brak licencji dla Stali będzie oznaczać, że na nowo otworzy się okres transferowy. Tacy zawodnicy jak Martin Vaculik czy Anders Thomsen znowu trafią na rynek. W przypadku pozyskania jednego z nich ekipa z Leszna dysponowałaby naprawdę ciekawym składem, który byłby groźny dla każdego - podsumowuje ekspert WP SportoweFakty.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty