U-24 Ekstraliga jest formatem rozgrywek utworzonym przez Speedway Ekstraligę, który zadebiutował w 2022 roku. Pierwszym zwycięzcą została Arged Malesa Ostrów, w kolejnym sezonie złote medale zdobyła Enea Stal Gorzów, a w tym roku z wygranej cieszyła się U24 Beckhoff Sparta Wrocław, której triumf był nawet transmitowany dzięki stacji Canal+.
Jak Ekstraliga U24 wpływa na młodych żużlowców, jakie korzyści płyną z tych rozgrywek i czy warto w nią inwestować? Odpowiada Stanisław Chomski, były trener ebut.pl Stali Gorzów, czy reprezentacji Polski.
- Żeby ocenić Ekstraligę U24 potrzeba trochę czasu. Pierwszy sezon 2022 był trochę eksperymentalny, bo niektóre kluby podeszły do tego wyłącznie z myślą, żeby to odjechać. Jeżeli w coś się inwestuje, a szkolenie kosztuje, to czy ktoś zajmuje pierwsze, czy ostatnie miejsce, to ma znaczenie. Ekstraliga zafundowała dość sporą pulę nagród, bo aż 500 tysięcy dla finalistów, zatem jest to jakaś rekompensata - mówi Stanisław Chomski dla ekstraliga.pl.
ZOBACZ WIDEO: Był blisko odejścia ze Stali. "Zdawałem sobie sprawę, że to mogę być ja"
- U nas w Gorzowie traktowaliśmy to też jako "przegląd kadr" i porównanie naszych juniorów z zawodnikami zagranicznymi. Takie nazwiska jak Pollestad, Bednar, Nagel, czy Salonen w ogóle by się nie pojawiły w świadomości kibiców, gdyby nie Ekstraliga U24. Niektórzy nawet dostali angaż już po pierwszym roku startów, jak np. wspomniany Timi Salonen, który poszedł do Rzeszowa. Co prawda słuch o nim zaginął, ale nie ze względu, że był słabym jeźdźcem, ale bardziej ze względu natury osobistej i pokusom ku pewnym słabościom - dodał Stanisław Chomski.
- Popatrzmy na innych. Pojawił się Nazar Parnicki, Mikkel Andersen, czy taki Antti Vuolas. Tych przykładów jest wiele, tylko na wszystko potrzeba cierpliwości. My byśmy chcieli, żeby Ekstraliga U24 nam produkowała zawodników jeżdżących w PGE Ekstralidze na już, ale na to potrzeba czasu, bo to są przede wszystkim młodzi żużlowcy - twierdzi doświadczony szkoleniowiec.
Jak zauważa Chomski, warto poczynić odpowiednie starania, aby jak najlepiej wypaść w Ekstralidze U24. - Jeżeli tę ligę chce się tylko odjechać, to faktycznie może to nie mieć sensu, ale jeżeli się myśli o daniu szansy utalentowanym zawodnikom, którzy na razie nie mają szansy pokazać się na polskich torach w polskich klubach, to jest to takie okno, które pozwala sprawdzić młodych żużlowców, którzy z biegiem czasu mogą lub nawet powinni stać się potencjalną siłą zespołów ligowych - uważa były trener.
- Na pewno poziomem to odbiega jeszcze od oczekiwań kibiców, menadżerów czy włodarzy klubów, ale z czasem, przy pewnej konsekwencji i wytrwałości na pewno ktoś z tych zawodników trafi do pierwszego składu któregoś z klubów - odpowiada Chomski na zarzuty o braku efektywności Ekstraligi U24.
Czy inwestycja w tego typu rozgrywki jest opłacalna? - To mimo wszystko dość kosztowne przedsięwzięcie, ale popatrzmy: gdzie ci zawodnicy mają jeździć? U nas mają bardzo dobrą opiekę sprzętową i personalną, a w konfrontacji z żużlowcami z zagranicy, którzy nie raz są samoukami i czasami to zderzenie, jest niekorzystne dla naszych. Wydaję mi się, że możliwość rywalizacji w Ekstralidze U24 jest też dobrą szkołą dla polskich żużlowców, bo ci słabsi młodzieżowcy jeżdżą wyłącznie w rozgrywkach DMPJ, ci lepsi w Ekstralidze U24, a najlepsi nawet w lidze - powiedział 67-latek.
- Można się zamknąć we własnym sosie i cieszyć tym, że jesteśmy najsilniejsi i zdobywamy medale, ale jeśli chodzi o seniorów, to już nie jesteśmy takimi dominatorami i więcej trudności nam przysparza zdobywanie medali, zwłaszcza w drużynie. Trzeba stworzyć jakiś system rywalizacji, który będzie selekcjonował tych młodych chłopaków do dalszego etapu ich kariery na wyższych szczeblach rozgrywkowych - zakończył Stanisław Chomski.
Np. trójmecze w składach 5 osobowych.
Ważne by miejsce w skladach wywalczali na torze jak np. Adam Bednar.