Zaczął jednak ten, bez którego w opinii wielu, wrocławski klub utonąłby w szarzyźnie, czyli trener Marek Cieślak. Przedstawiając poprzedni nieudany rok wskazywał główne powody takiego stanu rzeczy, ale i z nadzieją patrzył w przyszłość: - Nie chciałbym powtórki tego horroru, który mieliśmy w zeszłym sezonie walcząc o życie. Łatwiej i przyjemniej jest na pewno walczyć o medale. Ten sezon był ciężki z tego powodu, że nie trafiliśmy z transferami. Prawda jest jednak taka, że nie było naprawdę w kim wybierać. Nie przypuszczałem nigdy, że ci zawodnicy tak nas zawiodą. Jeżeli chodzi o przyszły sezon to skład już mamy właściwie dopięty, chociaż jest jeszcze ewentualność, aby dokooptować kogoś do końca stycznia. Wszyscy orientują się dobrze, kto będzie u nas jeździł. Pozostaje w drużynie mistrz świata oraz powraca do nas Kenneth Bjerre, który zaliczył świetny sezon w Gdańsku. Ta jego forma liczę, że się utrzyma. Kiedy jest dwóch naprawdę dobrych zawodników, całkiem inaczej prowadzi się zespół. Zawodnicy mają tego świadomość, że zawsze ktoś w decydującym momencie pomoże. Na co stać tę drużynę w przyszłym roku? Ja myślę, że najważniejsze, aby ci zawodnicy nadal się rozwijali, ponieważ każdy z nich ma w sobie spory potencjał. Jeżeli to się wyzwoli, uważam, że to może być bardzo ciekawa drużyna. A jeśli będą jeździć dobrze, to i miejsce w tabeli będzie dobre - optymistycznie ocenił szanse swych podopiecznych trener Cieślak.
Zafrasowany, ale optymistycznie patrzący w przyszłość - trener Cieślak przed nowym sezonem
Zebrani działacze, sponsorzy oraz żurnaliści gromkimi brawami nagrodzili firmę Atlas, która długie 14 lat pozostawała wierna żółto-czerwonym barwom. Osobne podziękowania w imieniu Prezydenta Wrocławia Rafała Dutkiewicza wręczył jego pełnomocnik, Zbigniew Korzeniowski: - Atlas był sponsorem na dobre i na złe, a żużel jest dyscypliną, na którą przychodzą całe rodziny, najpopularniejszą po piłce nożnej we Wrocławiu. Dziękujemy Atlasowi za dotychczasową współpracę i liczymy, że może jeszcze postaracie się wrócić. Pan Prezydent przekazuje specjalny list dziękczynny, w dowód uznania wszystkiego, co dla wrocławskiego żużla uczyniliście - zakończył przedstawiciel magistratu. W podobnym tonie, ze strony klubu, swe podziękowania złożyła pani prokurent WTS S.A. Krystyna Kloc: - Atlas był przez całe lata cząstką tego klubu. Wydawało nam się, że tak już będzie zawsze. Ale nie ma co kruszyć dzisiaj o to kopii. Zawsze mogliśmy na Atlas liczyć, nie tylko w sferze finansowej, ale i w każdej innej. Firma Atlas wspierała nas nie tylko w lidze, ale również we wszystkich turniejach organizowanych na terenie Wrocławia i w zasadzie każda impreza, która rozegrała się na terenie Stadionu Olimpijskiego, miała Atlas w tle. Serdecznie dziękuję za te 14 lat, jestem ogromnie wdzięczna - nie kryła emocjonalnego stosunku do byłego sponsora pani prezes.
Przyszłość wrocławskiego żużla jawi się w jasnych barwach?
Życie nie znosi próżni, jeden mecenas odszedł - pojawił się kolejny. Urocze hostessy w barwach obydwu budowlanych firm odsłoniły nazwę nowego wrocławskiego dobrodzieja. Betard, bo tak brzmi jego nazwa, jest już dobrze wrocławskim kibicom znany. Jak doszło do podpisania umowy o tytularnej współpracy? - Państwo Dziechcińscy i firma Betard od wielu już lat wspierają wrocławski żużel - potwierdza Krystyna Kloc. - Ten sponsoring układał się fantastycznie, choć był oczywiście na znacznie niższym poziomie. Kiedy dowiedziałam się o fakcie, że Atlas od nas odchodzi, miałam dylemat. Był to przede wszystkim poważny dylemat finansowy. Jak wszyscy doskonale wiedzą, w roku 2009 mieliśmy bardzo poważne kłopoty. Właściwie do ostatniego momentu przed staraniem się o licencję, nie mieliśmy rozwiązanych problemów finansowych. To nie była wina naszego poprzedniego sponsora, ale wynik słabej postawy drużyny. Zaczęliśmy fantastycznie, 14 tysięcy widzów na stadionie, później jednak było ich coraz mniej, a skończyło się na 1,5 tysiąca. Frekwencja to jest oczywiście ogromny problem dla budżetu klubu. Był problem i nie umiałam go rozwiązać sama. Na tydzień przed licencją byłam w tak ogromnym stresie, że nie wiedziałam czy mam ogłaszać koniec wrocławskiego żużla... Jednoosobowo, a także przy wsparciu wrocławskich sponsorów, nie byliśmy w stanie tej kwoty pokryć. Rzutem na taśmę, poszłam do Artura. Po pięciu minutach rozmowy, bez informacji o pakiecie, o tym co dostaną, na drugi dzień były pieniądze na koncie. Spłaciliśmy wszystkie należności, mamy licencję. Jestem szczęśliwa i proszę o ogromne brawa dla państwa Dziechcińskich - podziękowała od siebie sterniczka wrocławskiego klubu.
Rozstanie z klasą - podziękowania za 14 lat wierności
- Chciałem podziękować firmie Atlas i życzyłbym sobie takich samych sukcesów, jak oni - rozpoczął nowy dobrodziej, Artur Dziechciński. - Rzeczywiście bardzo szybko doszliśmy do porozumienia. Jestem dumny, że WTS obdarzył nas takim zaufaniem. Najważniejsze, że udało się uporządkować w klubie sprawy finansowe, sportowe i że drużyna będzie nadal występować w sezonie 2010, a my będziemy mogli wspólnie przeżywać emocje i sukcesy. Obaj przedstawiciele budowlanych konsorcjów gratulując sobie, zgodzili się co do tego, że tak, jak Atlas tę drużynę spajał w trudnych czasach, tak Betard ma szansę scementować ją obecnie.
W końcu jednak z sali padło, bo i paść musiało, pytanie o przyszłą nazwę drużyny występującej w Ekstralidze 2010. Ku rozczarowaniu obecnych na konferencji przedstawicieli kibiców, nie potwierdziły się pogłoski o powrocie do "Sparty" w nazwie. Nadzieje starała się podtrzymać pani prokurent: - Na ten moment drużyna nazywa się Betard Wrocław. Jak wszyscy wiedzą, od dawna trwa dyskusja o powrocie do korzeni. W tym roku rzutem na taśmę podjęliśmy działania, ostatnie już, mające na celu spełnienie tych postulatów. Jeżeli się uda i uzyskamy prawa do nazwy "Sparta" na wyłączność, to powrócimy w części do historycznej nazwy. Jeżeli tak się nie stanie, to w pierwszym tygodniu stycznia ogłoszona będzie pełna nazwa klubu. Okaże się wówczas czy zostaniemy jako Betard Wrocław, czy też będzie ona dwuczłonowa, o co zabiegają również nowi sponsorzy - wyjaśniła Krystyna Kloc.
- Proponujemy, aby drużyna nazywała się Sparta Betard Wrocław, a w trakcie sezonu, żeby kontynuować rozmowy z panem Korszkiem i przedstawicielami stowarzyszenia przy PZM na temat wdrożenie w życie porozumienia. Zależy nam na tym, żeby uszanować historię - swoją propozycję kompromisu zgłosili przedstawiciele kibiców. Wywołany do tablicy poczuł się Lucjan Korszek z PZM, który nie owijając w bawełnę powiedział: - Chcę powiedzieć, że niestety nie będzie przez najbliższy czas "Sparty" w nazwie drużyny żużlowej. Formalnie rzecz biorąc, nie może jej być. Po pierwsze, musi być decyzja walnego zgromadzenia, zarówno jednego klubu, jak i drugiego. Po drugie, wrocławska Sparta ma w swoim posiadaniu wiele tytułów wicemistrzów Polski w sporcie motocyklowym, samochodowym, kartingowym i innych. W związku z tym, tej nazwy nie można zmieniać tak sobie z dnia na dzień, bo to nam się podoba. Jedyna możliwa propozycja na dzień dzisiejszy jest taka: oba zarządy, żeby się spotkały, porozumiały i założyły w roku 2011 wspólny klub pod nazwą Wrocławski Klub Motorowy Sparta Wrocław- zakończył działacz. - Problem jest tylko w tym, kto da na to kasę... - ucięła dalszą dyskusję Krystyna Kloc.
O wiele optymistyczniej zabrzmiały najnowsze wieści na temat toru przy ul. Paderewskiego. - Jeżeli chodzi o tor, to mam same bardzo dobre wiadomości - zaczął Waldemar Biskup z wrocławskiego MCS-u. - 15 grudnia podpisaliśmy umowę z wykonawcą. Jutro przekazujemy tor. Jest to dobra firma, duża, która daje gwarancję, że prace niezależnie od zimy zostaną wykonane. Liczymy na współpracę pana trenera i fachowców, aby tor był tak wykonany, żeby żużlowcom dobrze się na nim jeździło. Czy tym razem przebudowa owalu na Stadionie Olimpijskim się uda? Obiecujemy śledzić na bieżąco postępy prac.